Wiosenne oczarowania – kto w lutym z PKO BP Ekstraklasy mógł zainteresować selekcjonera Paulo Sousę?

04.03.2021

Minęło 1,5 miesiąca od nominacji Paulo Sousy na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski i miesiąc od wznowienia rozgrywek przez PKO BP Ekstraklasę. Portugalczyk na inauguracyjnej konferencji prasowej zapewnił, że ma na oku już kilku graczy z ligi polskiej. Ciekawe czy na jego liście byli poniżsi piłkarze?

Bartosz Kapustka

Wiosną: 5 meczów, 445 minut – 2 gole, 1 asysta

We wrześniu, po czterech latach przerwy, powrócił do ekstraklasy. Nie był to triumfalny powrót, bo jesienią 2020 zanotował niewiele udanych gier. Trudno się jednak było temu dziwić, wszak Kapustka w sezonie 2019/2020 rozegrał jedynie dwa spotkania w lidze rezerw Premier League. Warto też jednak podkreślić, że zarówno Aleksandar Vuković, jak i później Czesław Michniewicz, długo nie mieli zbytnio pomysłu, gdzie najlepiej wykorzystać potencjał byłego gracza Leicester City. Stąd też występy 14-krotnego reprezentanta Polski zarówno na obu skrzydłach, jak i w środku pola.

Od stycznia, po ciężko przepracowanym okresie przygotowawczym w Dubaju, obserwujemy już jednak zupełnie innego Kapustkę – przebojowego, pewnego siebie, notującego w końcu też konkretne liczby (do tej pory dwie bramki i asysta). Wypisz-wymaluj wychowanek Tarnovii Tarnów, w sezonie 2015/2016 w barwach Cracovii tuż przed EURO 2016. Może i Kapustka za dużo sobie w Anglii, Niemczech i Belgii nie pograł (ledwie 44 gry w ciągu czterech sezonów!), niemniej nad Wisłę wrócił jako piłkarz zdecydowanie dojrzalszy, świadomy swoich błędów i zmobilizowany, aby udowodnić wszystkim swoją wartość. Jeśli dopisze mu zdrowie (co w ostatnich latach też nie było normą), może wrócić do reprezentacji.

Tym bardziej, że nasi skrzydłowi, delikatnie rzecz ujmując, nie błyszczą od początku roku. A i w środku pola, biorąc pod uwagę kontuzje Krystiana Bielika i Jacka Góralskiego, były as „Pasów” powinien dać sobie radę.

Kamil Piątkowski

Wiosną: 4 mecze, 360 minut

Hierarchia wśród środkowych obrońców wydaje się chyba ustalona: Kamil Glik, Jan Bednarek, Sebastian Walukiewicz, Paweł Bochniewicz. Jakby to powiedział klasyk – in that order. A może nieco w niej namiesza stoper (jeszcze) Rakowa Częstochowa, Kamil Piątkowski?

Znakomity w grze w powietrzu, ale również spokojny z piłką przy nodze, do tego świetnie radzący sobie z wyprowadzaniem futbolówki z własnego pola karnego. A przecież to jest jeden z kluczowych elementów u Sousy, jeśli idzie o grę środkowych obrońców. Na początku lutego, 21-latek podpisał kontrakt z Red Bull Salzburg, ale widać, że zamieszanie transferowe nie wpłynęło negatywnie na jego grę. Dalej jest mocnym punktem rewelacyjnego Rakowa. Czy rzutem na taśmę, zajmie miejsce w drużynie narodowej Bochniewicza?

Tymoteusz Puchacz

Wiosną: 5 meczów, 435 minut

Jeden z nielicznych młodych Lechitów, którym nie było jeszcze dane zadebiutować w reprezentacji Polski. Wydaje się jednak, że premierowy występ w koszulce z białym orłem jest tylko kwestią czasu.

Owszem, Puchacz zdaje się być aktualnie w znacznie słabszej formie, aniżeli na początku sezonu. Trudno sobie nawet przypomnieć jakiś wybitny jego występ w tym roku na boiskach ekstraklasy. A jednak, z pewnością może się przydać reprezentacji Polski, zwłaszcza jeśli Paulo Sousa zdecyduje się na grę trójką w obronie. Wtedy Puchacz, jako wahadłowy na lewej stronie byłby jak znalazł.

Gdyby zaś Sousa nie porzucił ustawienia z czwórką defensorów, Puchacz również mógłby naciskać Arkadiusza Recę i Macieja Rybusa. A i na lewym skrzydle też zdarzało mu się występować. W kontekście olbrzymiej „biedy” w tej części boiska, nie można zapomnieć o zawodniku Lecha.

Bartosz Slisz

Wiosną: 5 meczów, 429

Podczas gdy nie milkną zachwyty nad efektowną postawą od początku roku Bartosza Kapustki, w cieniu swojego klubowego kolegi jest Bartosz Slisz. Były gracz Zagłębia Lubin coraz pewniej czuje się w środku pola Legii Warszawa. A że nie widać tego po liczbach? Czasem na boisku trzeba wykonywać pracę, której efektów nie da się przełożyć na żadne statystyki.

W środku pola wykonuje tytaniczną wręcz pracę. Jednocześnie nie ogranicza się tylko do przejęcia piłki i podania jej do najbliżej ustawionego partnera. Nie jest tak znakomicie wyszkolony technicznie jak Krystian Bielik, nie zachowuje się też, jak Jacek Góralski, który sprawia wrażenie, jakby chciał iść na wojnę z całym światem. Powołując Slisza, Sousa decyduje się raczej na chłodny umysł i dokładną analizę boiskowych wydarzeń.

Jakub Świerczok

Wiosną: 3 mecze, 171 minut – 2 gole

Może jego wiosenny bilans nie wygląda imponująco, ale warto pamiętać, że nie był do dyspozycji Waldemara Fornalika w lutowych meczach ze Śląskiem Wrocław i Pogonią Szczecin.

Nie można też jednak zapominać o jego dokonaniach na finiszu jesieni. Pięć meczów z rzędu z golem (w sumie sześć trafień między 20 listopada, a 11 grudnia). Piast Gliwice ze strefy spadkowej wydostał się w zasadzie na plecach Świerczoka. 28-latek może być niewidoczny przez całe spotkanie, ale jeśli tylko znajdzie się w dogodnej sytuacji, biada każdemu bramkarzowi.

Jerzy Brzęczek w ostatnim czasie miał twardą hierarchię napastników – Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek, a potem długo, długo nikt. Wzdrygał się przed powoływaniem innych atakujących, nawet w sytuacji, gdy Milik był skreślony w Napoli, a Piątek grywał nieregularnie w Hercie. Paulo Sousa może mieć jednak inną koncepcję i postawić na Świerczoka, który do roli dżokera nadawałby się idealnie.