Echa powołań Sousy – diabeł tkwi w szczegółach

16.03.2021

Nie milkną echa pierwszych powołań Paulo Sousy na eliminacyjne mecze MŚ 2022 z Węgrami, Andorą i Anglią. Kogo absencja dziwi, a czyja obecność zaskakuje? Co z osobą Kamila Groskickiego? Czy to dobrze, że portugalski selekcjoner już ogłosił, kto w jego drużynie będzie numerem jeden? O tym porozmawialiśmy z Andrzejem Juskowiakiem.

Pierwsze zaskoczenia

Największe zdziwienie wśród kibiców i ekspertów wywołał brak wśród nominowanych znakomicie spisującego się wiosną w ekstraklasie Bartosza Kapustki, pewniaka na prawej obronie u Jerzego Brzęczka, Tomasza Kędziory oraz Sebastiana Walukiewicza, który jesienią coraz mocniej naciskał na duet stoperów Jan Bednarek-Kamil Glik. Juskowiaka najbardziej zaskoczył brak powołania dla defensora Dynama Kijów.

To nie tylko zawodnik, który ostatnimi czasy w reprezentacji grał regularnie, ale też potrafił zaatakować mocniej z linii obrony. W ostatnich latach on był najaktywniejszy w defensywie ze wszystkich naszych bocznych defensorów i jego brak może być widoczny – podkreśla w rozmowie z „FutbolNews.pl” 39-krotny reprezentant Polski.

Zaznacza też jednak, że wciąż nie wiemy w jakim ustawieniu w marcowych meczach grać będzie nasza drużyna narodowa. A to może być pomocne w wyjaśnieniu braku powołania dla Kędziory. – Wciąż nie wiemy bowiem do jakiego systemu Sousa powołał piłkarzy – jeżeli to będzie trójka z tyłu i dwójka wahadłowych, wtedy więcej nam się klaruje w tej sytuacji. Np. taki Bartosz Bereszyński nadaje się do gry na wahadle, ale również poradziłby sobie w środku obrony – uważa.

Młode twarze za wszelką cenę

Z kolei wśród graczy, którzy ostali się w kadrze, z pewnością najbardziej zaskakuje obecność szczecińskiego duetu: Sebastian Kowalczyk-Kacper Kozłowski.

Kto śledzi regularnie ekstraklasę, wie że są to zawodnicy grający na równym poziomie – przyznaje. – Tyczy się to zwłaszcza Kowalczyka, który może zagrać zarówno na obu bokach pomocy, jak i w jej środku. Kozłowski z kolei jest już bardzo dojrzały fizycznie, jak na swój wiek. Mam też wrażenie, że Sousa za wszelką ceną przy pierwszych powołaniach szukał nowych, młodych twarzy. A wielu takich piłkarzy już nie zostało.

Juskowiak wraca też do kwestii systemu. – Jeżeli zagramy w środku pola z trzema piłkarzami, koniecznie trzeba zrobić przegląd. Inne ustawienie będzie powodowało inne zadania. Kozłowski wydaje się być przygotowany do różnych wariantów i może właśnie to spowodowało, że trener Sousa zdecydował się na niego – mówi król strzelców Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie.

Co z tym „Grosikiem”

Najwięcej emocji wzbudziła obecność wśród powołanych Kamila Grosickiego. 32-letni lewy skrzydłowy ostatni raz na murawie w barwach West Bromwich Albion pojawił się 19 stycznia. We wszystkich rozgrywkach w tym sezonie wystąpił siedem razy (włączając w to rozgrywki Premier League 2). Dla jednych brak regularnej gry jest czynnikiem dyskwalifikującym „Grosika” jako kandydata do gry w kadrze. Dla drugich, 80-krotny reprezentant Polski jest zbyt ważną postacią, aby ot tak z niego zrezygnować.

–  Łatwiej jest powołać zawodnika, który nie gra w klubie, a znane są jego atuty – mówi „Jusko”. – Jeżeli będzie dobrze przygotowany pod względem motorycznym, to da sobie radę. Pamiętam jak parę lat temu Kuba Błaszczykowski nie grał regularnie w klubie, a jak przyjeżdżał na reprezentację, w ogóle tego nie było po nim widać. Groskicki zaś to typ piłkarza,  któremu przerwy w grze nie sprawiają problemów. Znaczenie ma też pozycja – środkowy napastnik jak nie gra i nie zdobywa bramek, to brakuje mu pewności i czucia piłki.

Zdaniem Juskowiaka, Sousa chce się po prostu dobrze przyjrzeć zawodnikom zasłużonym dla drużyny narodowej. – Jeżeli jednak sytuacja się nie zmieni i Grosicki w marcu nic szczególnego nie pokaże, może już nie dostać kolejnego powołania. Poza tym, jeśli chodzi o skrzydłowych, nie mamy w chwili obecnej w Polsce kłopotu bogactwa na tej pozycji. I ot tak nie można się pozbyć takiego zawodnika jak „Grosik” – dodaje.

Jeden problem z głowy

Sousa już przy okazji pierwszego zgrupowania jasno ustalił też hierarchię wśród bramkarzy – numerem jeden u portugalskiego szkoleniowca będzie Wojciech Szczęsny. To nowość w porównaniu z kadencją Jerzego Brzęczka, który rotował golkiperami i przez ponad dwa lata pracy nie miał na tej pozycji pewniaka. Czy jasno określony porządek pomoże naszym bramkarzom?

Każdy trener ma swoją filozofię wyboru golkiperów i dopóki ona się sprawdza, trudno mówić by jakaś była lepsza czy gorsza. Myślę również, że taką decyzją selekcjoner chce wymóc jeszcze więcej od każdego z kandydatów do gry w bramce. Widać też, że była to sprawa głęboko przemyślana i Sousa chciał mieć jedną decyzję z głowy i przed pierwszym zgrupowaniem dać już swoim podopiecznym jakiś konkret – kończy.

Paulo Sousa odsłonił zatem pierwsze karty. Niewiele to jednak dało, bo pomijając obsadę bramki, wszystko inne dalej osnute jest mgłą tajemniczości. Na wyjaśnienie pozostałych zagadek będziemy zatem musieli poczekać jeszcze tydzień.