Nie płaczcie po meczu z Węgrami – inni faworyci też zawodzili

27.03.2021

Drogi kibicu reprezentacji Polski! Gdy Ci smutno, gdy Ci źle, że biało-czerwoni tylko zremisowali z Węgrami, spójrz na inne grupy eliminacji MŚ 2022. Tam faworyci również potracili punkty w 1. kolejce kwalifikacji na mundial w Katarze.

Powracające koszmary

Największą niespodzianką w pierwszej serii zmagań o bilety do Kataru, była oczywiście porażka Holendrów z Turcją 2:4. Podopieczni Senola Gunesa zagrają co prawda na EURO 2020, zatem trudno pisać tu o jakiejś sensacji, niemniej tak okazałego zwycięstwa brązowych medalistów MŚ 2002 absolutnie nikt się nie spodziewał. Tym bardziej, że zdawało się, że „Pomarańczowi” wyszli już z kryzysu z lat 2012-2018, kiedy to zabrało ich kolejno na ME 2016 i MŚ 2018.

Bohaterem spotkania na Stadionie im. Ataturka był Burak Yilmaz. W środę Napastnik Lille aż trzykrotnie pokonał Tima Krula. Holendrzy mieli gigantyczną przewagę, przy piłce utrzymywali się 66% czasu gry, a na bramkę rywali oddali aż 21 strzałów. Nie dało im to jednak nawet remisu. Na Oranje po tym meczu spadła olbrzymia fala krytyki. „Sposób w jaki graliśmy był rozczarowujący. Przede wszystkim z ofensywnego punktu widzenia. Mimo przewagi w posiadaniu piłki, stworzyliśmy naprawdę niewiele okazji” – pisał „Voetbal International”. „Wróciły koszmary za kadencji Danny’ego Blinda” – pisali na forach internetowi rozczarowani kibice. Przypomnijmy, że za jego rządów, w latach 2015-2017, Holandia nie wygrała aż 10 z 17 spotkań.

Obecny selekcjoner Frank de Boer przestrzega jednak wszystkich sympatyków drużyny narodowej przed niepotrzebną paniką. – Wydaje mi się, że w ostatnich meczach graliśmy naprawdę szybko i cały czas do przodu. Naprawdę w naszej grze nie idziemy na łatwiznę – stwierdził po meczu z Turcją.

Hiszpania w tarapatach

Rozczarowała również Francja, która tylko zremisowała z Ukrainą. „Trójkolorowi” w tym meczu oddali w sumie 18 strzałów, ale zaledwie trzy był celne. Jeden z nich to przepiękne trafienie Antoine Griezmanna w 34. minucie. Dla porównania, żadne z uderzeń podopiecznych Andrija Szewczenki nie poleciało w światło bramki. A mimo to, nasi wschodni sąsiedzi wrócili ze Stade de France z punktem. Po strzale Siergija Sidorczuka, futbolówka odbiła się bowiem od nogi Presnela Kimpembe, kompletnie myląc Hugo Llorisa. – Oczywiście nie mogę być usatysfakcjonowany z takiego wyniku. Z drugiej strony, w drugiej połowie praktycznie nie zagroziliśmy rywalom – przyznał szczerze opiekun „Trójkolorowych”, Didier Deschamps.

Do grona reprezentacji, które swoją postawą zawiodły kibiców zaliczyć należy także Hiszpanię, która na Estadio Nuevo Los Carmenes w Grenadzie, podzieliła się punktami z Grecją. Mistrzowie Europy z 2004 roku mieli w tym spotkaniu tylko jedną okazję (rzut karny) i ją wykorzystali. Gracze „La Seleccion” pretensje mogą mieć zatem tylko do siebie, bo sami też nie błyszczeli. Trafienie Alvaro Moraty było bowiem jednym z dwóch celnych w tamtej potyczce.

Wiedzieliśmy, że tak to będzie wyglądać. Każdy kto grając z tobą, chce się tylko bronić, sprawia, że jesteś w tarapatach – podsumował grę swojej reprezentacji, napastnik Juventusu.

Narodziny gwiazdy?

Ale nie każdy faworyt na inauguracje eliminacji MŚ 2022 zaliczył potknięcie. Niemcy bez większych problemów pokonali Islandczyków 3:0, już po siedmiu minutach prowadząc 2:0. Szybciej, dwa gole przeciwnikowi strzelili tylko w 1969 r., kiedy to w rywalizacji z Cyprem w eliminacjach MŚ 1970 i zdobyli dwie bramki w pierwszych pięciu minutach (trafienia Gerda Muellera i Wolfganga Overatha). Spotkanie na Schauinsland-Reisen-Arena zostanie również zapamiętane ze względu na debiut w niemieckiej reprezentacji, genialnego młodziana z Bayernu Monachium, Jamala Musiali, który stał się najmłodszym debiutantem w historii drużyny narodowej naszych zachodnich sąsiadów. 18-latek do tej pory występował w juniorskich i młodzieżowych reprezentacjach, zarówno Anglii, jak i Niemiec. W końcu zdecydował się jednak na grę dla 4-krotnych mistrzów świata. Czy w Duisburgu oglądaliśmy zatem narodziny nowej gwiazdy?

Bez problemów swój mecz wygrali także Włosi, którzy pokonali Irlandię Północną 2:0. Tym samym Squadra Azzurra przedłużyła passę zwycięskich gier do jedenastu w meczach o punkty! Z kolei Portugalii w meczu z Azerbejdżanem zwycięstwo dało dopiero samobójcze trafienie Maksima Miedwiediewa. Mistrzowie Europy przez 90 minut walili głową w mur. Dosłownie! Z 29 strzałów piłkarzy Fernando Santosa aż 14 było celnych. Co z tego jednak, skoro z pomocą musiał im przyjść dopiero azerski defensor. Takich problemów nie mieli Anglicy, którzy pokonali San Marino 5:0. Tutaj jednak nikt nie zakładał żadnej sensacji. Pokaz skuteczności dali za to Belgowie, którzy pokonali Walię 3:1. Z czterech strzałów na bramkę Danny’ego Warda, aż trzy znalazły się w siatce.

Ekscytujący powrót

Wydarzeniem tygodnia był jednak bez wątpienia powrót do reprezentacji Szwecji, po prawie pięciu latach przerwy Zlatana Ibrahimovicia. Tym samym „Ibra”, w wieku 39 lat i 173 dni, został najstarszych zawodnikiem, który wystąpił w drużynie żółto-niebieskich. Szwedzi z nim w składzie wymęczyli zwycięstwo z Gruzją 1:0. – Powrót do reprezentacji był dla mnie ekscytujący – przyznał później, w rozmowie z „La Gazzetta dell Sport”, napastnik AC Milan.

Inny nasz rywal w fazie grupowej EURO 2020, Słowacja sensacyjnie zremisował na wyjeździe z Cyprem. Co więcej, to skazywani na porażkę rywale, mieli w środę więcej z gry. Zatem, choćby z tego powodu, na występ Polaków w Budapeszcie należy spojrzeć nieco bardziej przychylnie.