Raj podatkowy, dwie głowy państwa i dwa najważniejsze kluby. Andora z drugiej strony

28.03.2021

Leży gdzieś pomiędzy Francją a Hiszpanią, a jej piłkarze regularnie zbierają łomot w meczach eliminacyjnych. Andora to raczej tabula rasa w głowach przeciętnego Polaka. Trudno się dziwić, skoro mowa o księstwie, którego populacja stanowi mniej ludzi niż na największych demonstracjach w naszym kraju. Warto jednak zerknąć, z kim mamy dzisiaj do czynienia!

W listopadzie, gdy będzie rewanż nasi piłkarze nie dolecą tam bezpośrednio samolotem. Najbliższe duże lotniska to barcelońska Girona lub Tuluza. Andora to niewielkie księstwo, którego populacja – 77 tysięcy mieszkańców – jest mniej więcej równa Zamościowi na Lubelszczyźnie. Jest jednak kilka rzeczy, które wyróżniają to państwo razem ze stolicą. Umiejscowienie w Pirenejach sprawia, że najwyższe szczyty o kilkaset metrów przewyższają nasze Rysy. Podobnie sprawa ma się ze stolicą o tej samej nazwie, co kraj. Miasto Andora jest najwyżej położoną stolicą w Europie i jedyną powyżej 1000 metrów nad poziomem morza, dokładnie 1023.

Do Bośni i Hercegowiny im trochę brakuje, gdyż w bałkańskim państwie są trzy głowy państwa. W Andorze tylko dwie, które noszą tytuł współksiążąt. Jednym z nich jest biskup miasta Seo de Urgel, którym obecnie jest Joan Enric Vives i Sicilia, a drugim… Emmanuel Macron czyli urzędujący prezydent Francji. Zresztą osoba duchowna w roli głowy państwa nie może dziwić w miejscu, gdzie księstwo jest podzielone administracyjnie na… parafie.

Nie są w Unii Europejskiej, ale mają specjalne umowy dające możliwość łatwiejszego funkcjonowania na Starym Kontynencie i wspólną walutę. Tej zresztą nigdy nie mieli swojej. Przed strefą euro, wcześniej można było tam płacić hiszpańskim peso lub francuskim frankiem.

Raj podatkowy zachęca motorsport

Kilka lat temu serwis Sportowefakty porównywał Andorę do Monaco. Dlaczego? Tak jak Monte Carlo stało się najpopularniejszym miejscem do zamieszkania wśród kierowców Formuły1, tak Andora była domem dla motocyklistów z różnych dyscyplin. Mieszkają lub mieszkali tam kierowcy MotoGP, żużlowcy czy też mistrz świata w rajdach Enduro – Tadeusz Błażusiak.

Wszystko dlatego, że Andora jest jednym z rajów podatkowych. Bardzo niski podatek dochody, a także podatek VAT zachęcała do bycia mieszkańcem księstwa. Tyle że są dwie formy bycia rezydentem. Czynna i bierna. Pierwsza zakłada posiadanie działalności gospodarczej oraz inwestycji finansowych na miejscu, a w drugiej trzeba być przynajmniej 90 dni w roku na terenie Andory.

Sport

Andorczycy jeszcze nigdy nie zdobyli ani jednego medalu olimpijskiego, ale to nie znaczy, że są kompletnie czarną dziurą na mapie sportu. Oczywiście trudno, żeby w tak małym państewku były wielkie sukcesy, ale mają swojego przedstawiciela w Lidze Endesa, czyli koszykarskim odpowiedniku LaLiga. To już nie przelewki, wszak liga hiszpańska jest uznawana za drugą, po NBA, najmocniejszą ligą na świecie w tym sporcie!

BC Andorra, a dzisiaj MoraBanc Andorra po 25. rozegranych meczach jest na 9. miejscu w lidze, a w przypadku wygrania zaległego meczu zrówna się dorobkiem z ostatnim zespołem, który kwalifikuje się do fazy play-off Unicają Malagą. Zresztą od kilku lat regularnie występują w europejskich pucharach, a w składzie możemy znaleźć reprezentanta Polski Tomasza Gielo czy byłego koszykarza Anwilu Włocławek Davida Jelinka.

Właściciel Gerard Pique

Mimo braku sukcesów, to piłkarska FC Andorra zaczyna być sportową wizytówką księstwa. Do grudnia 2018 roku kompletnie anonimowy klub trafił w ręce Kosmos Holding Group. Właścicielem grupy jest Gerard Pique, który ma spore aspiracje. Latem 2019 roku Andorra trafiła do Tercera Division – czwarty poziom – ale wobec kłopotów finansowych katalońskiego Reus Deportiu, dopłacili niemal pół miliona euro za „dziką kartę” w Segunda Division B. Były wątpliwości, co do możliwości takich ruchów pod kątem prawnym, ale nazwisko pomogło. W ten sposób Pique miał swój klub w jednej lidze z… rezerwami Barcelony. Zresztą oba zespoły walczą o awans do Segunda Division, na zaplecze hiszpańskiej Ekstraklasy. W tym sezonie Segunda B zmieniła swoje zasady. Z czterech grup, wzrosła do pięciu, a dodatkowo została podzielona na podgrupy. W trzeciej, obok siebie grają Barcelona B i FC Andorra. Pierwsi są wiceliderem, a Andorczycy tuż za nimi. Obie ekipy jednak będąc w TOP3 mają szansę na awans wyżej.  To ważne, gdyż od przyszłego sezonu mocno zmieni się system rozgrywek od trzeciej klasy w dół.

Dzisiaj w FC Andorra można spotkać kilka nazwisk, które w przeszłości były w Primera Division. W składzie są Martin Mantovani i Victor Casadesus byli piłkarze Leganes czy Levante i Majorki, a trenerem Eder Sarabia. Ten ostatni przez wiele lat był asystentem Quique Setiena, ale po odejściu z Barcelony, ruszył pracować na własne nazwisko.

Mówi się, że jeden z kapitanów Barcelony chciałby w przyszłości zobaczyć andorski klub na salonach, czytaj: w LaLiga. Do tego długa droga, choć Pique chciałby także postawić na młodzież, co może zwiastować szansę dla miejscowych zawodników oraz… reprezentacji. W końcu szansę gry dla Hiszpanii bądź Francji są nieporównywalnie mniejsze, niż dla Andory.