Tomasz Frankowski: Sousa postąpił słusznie, wystawiając Lewandowskiego

30.03.2021

Informacja o kontuzji Roberta Lewandowskiego, wykluczającej go z gry w starciu z Anglią, spadła na kibiców jak grom z jasnego nieba. Jak poradzić sobie z „Synami Albionu” bez gwiazdy Bayernu Monachium? Czy Paulo Sousa słusznie wystawił „Lewego” w potyczce z Andorą? Jaki poziom do tej pory prezentowali pozostali napastnicy? O tym porozmawialiśmy z Tomaszem Frankowskim

***

Jak przyjął Pan informacje o nieobecności Roberta Lewandowskiego w meczu z Anglią?

Ze smutkiem, ale i zastanowieniem, kto zagra za niego. Czy zmienimy system na grę z dwójką napastników, czy będziemy jednak grać bardziej zachowawczo i na Anglię wyjdziemy z jednym atakującym. No i pytanie, ile też czasu Lewandowski będzie pauzował.

Po kontuzji napastnika Bayernu, w mediach społecznościowych wybuchła burza. Jedni zarzucają Paulo Sousie, że niepotrzebnie wystawił Lewandowskiego w meczu z Andorą, drudzy nie widzieli podstaw, aby „Lewy” w tej potyczce miał być oszczędzany. Jakie jest pana zdanie?

Wydaje mi się, że gdyby selekcjonerem był dalej Jerzy Brzęczek, to pewnie w meczu z Andorą dałby odpocząć Lewandowskiemu przed starciem z Anglią. Paulo Sousa jednak po niezbyt udanym spotkaniu z Węgrami, wystawił do gry wszystkie nasze armaty. Po to, by przez 60 minut rozstrzelać Andorę, a później dać odpocząć tym podstawowym piłkarzom. Niestety Lewandowskiemu jednak przytrafił się uraz. Ja uważam, że Sousa postąpił słusznie. Kontuzje są bowiem wliczone w życie piłkarza. Robert zaś na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat unikał urazów i bardzo dobrze się „konserwował”. Tu po prostu o wszystkim zadecydował pech.

W meczu z Andorą po raz pierwszy od dawna mogliśmy na boisku oglądać trio naszych napastników. Jak Pan oceni ich grę jako formacji?

Mam mieszane uczucia. To był dla mnie eksperyment przeprowadzony na potrzeby starcia z Andorą, aby dać każdemu z zawodników możliwość zagrania więcej minut niż ostatnio. Widzieliśmy jednak, że nawet w spotkaniu z takim rywalem, to Lewandowski musiał nas ratować. Wdaje mi się więc, że takiego tercetu w reprezentacji więcej już nie zobaczymy.

Na przestrzeni meczów z Węgrami i Andorą – kto zrobił na panu lepsze wrażenie – Arkadiusz Milik czy Krzysztof Piątek?

Ciut lepsze wrażenie zrobił na mnie Piątek, ale to tylko dlatego, że jego gol pozwolił nam zremisować z Węgrami. Milik, mimo że naprawdę mam do niego duży szacunek, w obu grach zagrał bezbarwnie.

Z bardzo dobrej strony w debiucie pokazał się za to Karol Świderski.

Tak, to był bardzo pozytywny występ. Zdobył bramkę, potrafił sobie znaleźć miejsce na środku ataku. Zapewne będzie więc w dalszym ciągu powołany do reprezentacji jako ten czwarty napastnik. Wiemy też życie nie znosi próżni, zatem w dalszej perspektywie może to być w ogóle atakujący numer jeden w kadrze narodowej. To jednak pewnie jeszcze trochę potrwa.

Gdyby był Pan Paulo Sousą, jak zestawiłby atak reprezentacji Polski w meczu z Anglią?

Poszedłbym w kierunku gry z kontry. Wystawiłbym dwa szybkie skrzydła i środkowego napastnika, który miałby za zadanie tą piłkę jak najdłużej przetrzymywać.

I jakie byłyby personalia tego atakującego? Milik, Piątek czy może pełne ryzyko i stawiamy na Świderskiego?

Świderskiego wprowadziłbym do gry od 60. minuty, gdyby okoliczności były korzystne do wprowadzenia młodego chłopaka albo było trzeba gonić wynik. Na obecną chwilę ciężko mi wytypować, który z napastników miałby zagrać w pierwszym składzie. Czy Milik, który ma większe predyspozycje do przytrzymywania piłki czy Piątek, który jest zawodnikiem lepiej wyszkolonym w powietrzu. Na podstawie samych spotkań z Węgrami i Andorą uważam, że obaj są na podobnym poziomie. Gdybym widział ich na treningu, pewnie łatwiej byłoby

ROZMAWIAŁ: MACIEJ KANCZAK

Fot. screen Canal+