Jacek Gmoch: Paulo Sousa to fachura z najwyższej półki

31.03.2021

Pierwsze zgrupowanie pod wodzą Paulo Sousy budzi wiele dyskusji. Pod wodzą nowego selekcjonera “Biało-czerwoni” zremisowali z Węgrami 3:3 oraz pokonali Andorę 3:0 i po tych spotkaniach pojawiło się sporo tematów do dyskusji. Czy Robert Lewandowski powinien zagrać z Andorą? Jaki wpływ na grę reprezentacji ma Paulo Sousa? Czy kadra bez Lewego jest w stanie powalczyć o cokolwiek z Anglią? O to zapytaliśmy byłego selekcjonera, Jacka Gmocha, który podzielił się z nami swoimi wnioskami.

Paulo Sousa to szaleniec?

Za nami dwa pierwsze mecze reprezentacji Polski pod wodzą Paulo Sousy. Niektórzy piłkarscy eksperci zaczęli wysuwać daleko idące wnioski, chociaż dla nowego selekcjonera jest to tak naprawdę pierwsza okazja do tego, żeby bliżej zaznajomić się z zespołem. Szczególnie że polska kadra wymaga gruntownych zmian i nie bez powodu Zbigniew Boniek podjął decyzję o zwolnieniu Jerzego Brzęczka.

Przejąć drużynę w takiej sytuacji może naprawdę tylko szalony człowiek. Szaleniec, ale taki, który po prostu potrafi wygrywać mecze z ławki. To zdolność bardzo rzadka, ale niezwykle ważna. Najlepsi zawsze wykazywali się w taki sposób, nawet pomimo niewielkiego materiału do analiz – po prostu trzeba było wszystko załatwiać z ławki. Paulo Sousa w dwóch spotkaniach pokazał, że ma tę zdolność – stwierdził w rozmowie dla “FutbolNews.pl” były selekcjoner, Jacek Gmoch.

Były selekcjoner reprezentacji Polski w ten sposób chciał podkreślić, że Paulo Sousa skutecznie reaguje na to, co dzieje się na boisku. Trzeba bowiem przyznać, że jego zmiany w obu spotkaniach przyniosły pozytywne skutki.

Paulo Sousa potrafi wykorzystać limit pięciu zmian. Umie z nich korzystać, co udowodnił w dwóch pierwszych meczach – dodał Jacek Gmoch.

„Fachura z najwyższej półki”

Legendarny trener przyznał także, że nowy selekcjoner go zaskoczył, ale zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.

Paulo Sousa trochę mnie zaskoczył, bo myślałem, że będzie miał lepsze rozpoznanie i pracował bardziej nad analizą indywidualnych umiejętności zawodników. No dobra, zobaczył w meczu parę elementów, ale trzeba to wszystko dobrze połączyć. To jest jednak praca, która wymaga sporo czasu. Trzeba go jednak pochwalić za to, że zauważył popełnione błędy. Chciał zrobić to, czego jego poprzednicy nie umieli i myślę, że Zbigniew Boniek właśnie tego od niego wymaga.

Uważam, że Paulo Sousa to fachura z najwyższej półki. Problemem jest jednak to, że te trzy mecze musi poprowadzić po prostu poprzez walkę – dodał były selekcjoner.

Polska jak Anglia 30 lat temu?

Jacek Gmoch twierdzi, że polska kadra ma spory potencjał, który w ostatnich latach nie był w pełni wykorzystywany. Były trener m.in. Legii i Panathinaikosu twierdzi, że reprezentacja Polski wciąż bazuje na tym, co było kilka lat temu i nie robi kroków do przodu. Według selekcjonera w latach 1975-1978, żaden z ostatnich szkoleniowców nie wpłynął w ostatnim czasie na poprawę gry, mimo rozwoju piłkarskiego i taktyka drużyny narodowej potrzebuje poprawy, aby rywalizować z najlepszymi.

Dobrze wiemy, że reprezentacja Polski potrzebuje odnowy. Nie zrobił tego Nawałka przed mistrzostwami świata ani później Brzęczek. Potencjał mamy duży, a inni mogą nam pozazdrościć takiego napastnika jak Lewandowski. Nasza gra mogłaby się opierać na modelu Bayernu, ale oczywiście w pewnym pomniejszeniu. Mamy już jednak piłkarzy, którzy są inaczej szkoleni. Akademie pod względem technicznym i taktycznym potrafią przygotowywać zawodników lepiej niż kiedyś. Przykładem tutaj jest Anglia, która 30-40 lat temu grała “kick and rush”, trzypodaniowe akcje. Taki styl uważano wtedy za najbardziej skuteczny, ale to były takie prawdy-nieprawdy. I zawalili futbol na wiele lat. Dopiero jak wpuścili zagranicznych zawodników i trenerów. Dlaczego tak daleko sięgam? Bo to wszystko trzeba znać, żeby móc przeanalizować pewne zmiany taktyczne – podkreślił Jacek Gmoch.

„Trzeba zabierać głos, ale jeśli ma się o czym mówić”

Były selekcjoner pochwalił się Paulo Sousę za ustawienie Roberta Lewandowskiego w spotkaniu z Andorą. Jacek Gmoch przyznał jednak, że wiele osób w Polsce, również dziennikarzy, nie rozumie zadań, jakie portugalski szkoleniowiec przydzielił kapitanowi. Zaprzeczył też jakoby piłkarz Bayernu miał pełnić rolę playmakera, jak twierdzą niektórzy.

Dziennikarze nie zwracają uwagi na jedną mądrą rzecz, którą zrobił Paulo Sousa. Ustawił Lewandowskiego niżej, aby uwolnić go od fauli, bo rywale, którzy sobie z nim nie radzą, zwykle je stosują. Selekcjoner zagrał trzema napastnikami, spośród których Lewandowski pełnił rolę cofniętego. Gdybyśmy grali jednym napastnikiem, to byłby stale obijany – podwojenie krycia i nic by z tego nie wyszło.

Graliśmy z przeciwnikiem, który na pewno nie mógł z nami wygrać. Milik i Piątek poszli do przodu, ale Lewandowski został uwolniony, dzięki czemu potem mógł zdobyć dwie bramki. A jedna dziennikarka powiedziała po meczu, że Lewandowski był playmakerem… – przez takich ludzi przemawia lenistwo. Trzeba zabierać głos, ale jeśli ma się o czym mówić. Niektórym ludziom, którzy zajmują się piłką wydaje się, że mogą się wypowiadać, bo pamiętają, jaka była jedenastka na igrzyskach w 1972 roku. To jest wykładnikiem? Nie, ta wiedza może się przydać w konkursie na najlepszego kibica, a tutaj naprawdę trzeba się znać – stwierdził legendarny trener.

Czy Robert Lewandowski powinien grać w meczu z Andorą? Jacek Gmoch nie zgadza się ze zdaniem ekspertów, którzy twierdzą, że kapitan powinien w tym spotkaniu pozostać na ławce.

Robert Lewandowski zdobywa bramki dla nas najważniejsze. Jak budować drużynę bez niego i móc zagrać tak nieustabilizowaną drużyną? – dodał 29-krotny reprezentant Polski.

„Anglicy są cholernie zmęczeni”

Jacek Gmoch zauważył, że polska kadra wymaga zmian nie tylko pod względem taktyki, ale również mentalności. Oczywiście, nastroje w kraju przed meczem z Anglią – szczególnie pod nieobecność Roberta Lewandowskiego – nie są optymistyczne.

Paulo Sousa to zawodowiec, który może zaimponować naszym piłkarzom, co jest trudne dla polskiego trenera. Myślę, że reprezentację teraz trzeba będzie przygotować mentalnie, a on to potrafi. Jednocześnie do świadomości chłopaków musi trafić, że Anglicy wcale nie są nie do pokonania. Na szczęście część naszych piłkarzy teraz gra w Anglii, dlatego należy wykorzystać ich wiedzę – przyznał były selekcjoner.

Legendarny trener dostrzega również, że Anglicy też mogą mieć swoje mankamenty. Były selekcjoner zwrócił tutaj uwagę przede wszystkim na widoczne zmęczenie “Synów Albionu” podczas poprzedniego spotkania, przeciwko Albanii.

Oglądałem mecz Anglii z Albanią i powiem panu, że oni są cholernie zmęczeni. To nie jest futbol, który cieszy i myślę, że to jest szansa dla nas. Kilku podstawowych zawodników zresztą w tym meczu nie zagrało, bo mieli problemy. Nie mówiąc już o covidzie. Ludzie się dziwili, że Sousa na początku podał trzydziestkę, ale tak trzeba! Kiedyś było to niemożliwe – trzeba było wyrabiać paszporty, dlatego mnie przeklinali kiedy zgłaszałem tylku piłkarzy – dodał, wspominając pracę z reprezentacją w latach 70. Jacek Gmoch.

„Potrzebny jest tutaj dyrygent”

Nie da się ukryć, że w reprezentacji Polski gra obecnie dość sporo piłkarzy z najsilniejszych lig. W ostatnich latach ich potencjał nie został jednak w pełni wykorzystany. Po zwolnieniu Jerzego Brzęczka wydawało się, że tu jest potrzebny trener z prawdziwego zdarzenia, który mógłby wszystko poukładać. Czy kimś takim jest Paulo Sousa? Na razie jeszcze nie czas na to, by wydać taki sąd. Obecna sytuacja jednak udowadnia, jak ważną postacią dla kadry narodowej musi być selekcjoner. Nawet najlepsi piłkarze nie są bowiem gwarancją sukcesów.

Bez dobrego nauczyciela nie byłoby Bońka, Platiniego czy Messiego. Kiedyś mówiliśmy, że drużynę Brazylii może prowadzić nawet magazynier, bo oni sami grają. Ale to nie jest prawda! O tym jednak się zapomina, bo media potrzebują natychmiastowych bohaterów. Reklamy i sponsorzy wykorzystują jednostki, ale piłka nożna jest sportem zespołowym. Potrzebny jest jednak tutaj dyrygent, czyli trener, który wszystko buduje. Ludzie, nie zapominajmy o tym! – podsumował były selekcjoner.

Mecz z Anglią będzie dla Paulo Sousy pierwszym poważnym egzaminem w roli selekcjonera reprezentacji Polski? Jak sobie poradzi bez Roberta Lewandowskiego i po meczach, w których było wiele niezbyt dobrych momentów dla polskiej kadry? O tym przekonamy się już dziś wieczorem. Ale nawet jeśli Portugalczyk nie doprowadzi zespołu do zdobycia trzech punktów, może zamknąć usta części krytyków, gdy Polacy udowodnią znowu, że nawet z tak silnym rywalem jak Anglia, są w stanie walczyć o swoje.