Szybkie decyzje, technika i brak docenienia. Futsal: obowiązkowy punkt szkolenia?

05.04.2021

Późna specjalizacja, uprawianie wielu dyscyplin, wszechstronny rozwój i wiele innych. Poszukiwanie aspektów, które dadzą przewagę w szkoleniu cały czas trwa. Coraz częściej mówi się, że futsal to prawdziwa skarbnica nauki dla kandydatów na piłkarzy. Mówisz futsal, myślisz technika. Ale mowa także o mniejszej grze, w której – paradoksalnie – każdy zawodnik ma mniej miejsca niż na dużym boisku. Jak można to wykorzystać? Sprawdzamy!

Kilka lat temu przeprowadzałem wywiad z Arturem Gadzickim, ówczesnym trenerem pierwszoligowego AZS UMCS Futsal Team oraz drugim trenerze kadry U19 futsalu. Wtedy byłem tuż przed rozpoczęciem pierwszego kursu trenerskiego. Dzisiaj po 2,5 roku pracy w roli trenera dzieci kompletnie inaczej patrzę na słowa wypowiedziane przez Gadzickiego. Wówczas futsal i mecze I ligi w Lublinie były jedynie rozrywką. Dzisiaj coraz bliżej mi do poglądu, w którym futsal jest uzupełnieniem treningu piłki nożnej na dużym boisku. Zwłaszcza pod kątem szkolenia dzieci i młodzieży.

Wspomniany wywiad ukazał się chwilę przed Euro 2018, do którego Polska zakwalifikowała się po 17. latach przerwy. Okazja do spotkania światowej czołówki, czyli Rosjan, Kazachstanu była szansą na promocje dla dyscypliny. Niestety, tak jak futsal był biednym krewnym wielkiej piłki nożnej, tak dalej jest. Pod tym względem nic się nie zmieniło, chociaż mowa o turnieju sprzed trzech lat.

Dlaczego warto?

Piłka jest cięższa i mniejsza, a gramy na płaskiej powierzchni z większym tarciem niż na trawie. Do tego dużo prowadzimy piłkę podeszwą, a nie bokiem stopy, jak na dużym boisku – mówiło dwóch młodych brazylijskich adeptów futsalu w tekście dla Reutersa kilka lat temu. Niby wszystko jasne, ale już sama waga piłki wymusza inny sposób gry od tego, który znamy z boiska. Oczywiście dłuższe zagrania występują, ale konstrukcja i waga piłki powodują, że znacznie szybciej „skleja” się z parkietem niż zwyczajna futbolówka na boisku.

Obecnie Artur Gadzicki prowadzi zespół Górnika Łęczna w CLJ U17 na zielonej murawie. I właśnie punkty wspólne futsalu i dużego boiska znaleźliśmy w trakcie rozmowy. – Futsal uczy lepiej analizować grę w jej małym wycinku, dostrzegać szczegóły, które w piłce 11-osobowej często mogą uciec obserwatorowi. Jest grą o wiele bardziej dynamiczną niż klasyczna piłka nożna, stąd wydaje się być narzędziem, które może być wykorzystywane zarówno do rozwijania zawodników jak i trenerów – mówił trzy lata temu i w tym aspekcie nic się nie zmieniło.

Matematyka nie kłamie

Kiedyś matematyka, liczby i statystyki były traktowane z bardzo dużą rezerwą w sporcie czy piłce nożnej. Dużą rolę odegrał Billy Beane ze swoim Moneyball. Dla większości to było pierwsze zetknięcie z połączenia matematyki i sportu. Niektórzy uważają, że to przesadne komplikowanie prostych gier. Wprost przeciwnie! W wielu przypadkach bardzo łatwo wytłumaczyć pewne aspekty.

Gra na hali wymaga od zawodników wiele, ale również wiele daje. Rozwija zmysł do gry kombinacyjnej i umiejętnością znalezienia się na małej przestrzeni. Na pewno pod kątem umiejętności zachowania się w określonych sytuacjach futsal daje dużo – uczy kreatywności. Podam przykład: weźmy sobie boisko do futsalu 20×40 i duże boisko 60×100, zaokrąglając. Przełóżmy boiska futsalowe na trawiaste, to wchodzi tych placów futsalowych 7,5. Teraz przełóżmy liczbę zawodników z futsalu na duże boisko i dochodzi do meczu 31×31 – sytuacja abstrakcyjna, ale obrazuje jak zawodnicy muszą szybko podejmować decyzję grając na hali, będąc pod presją, mając bardzo dużo pojedynków jeden na jeden – to kolejny cytat z wywiadu dla Zzapołowy.

Liczy zawsze najlepiej działają na wyobraźnie. W futsalu dziesiątka piłkarzy dzieli 800 metrów kwadratowych boiska, co daje 80m kw2 na głowę. W piłce nożnej przy boisku 105 na 68 mamy 7140 metrów kwadratowych do zagospodarowania. Przy 22. uczestnikach meczu, każdy z nich średnio dostanie 324,5 metra, czyli cztery razy więcej niż w futsalu! Do tego dochodzą przepisy, które są mniej ograniczające na dużym boisku. Bramkarz ma nieregulowaną liczbę kontaktów z piłką, nieregulowany czas posiadania jej przy nodze, a dodatkowo sędziowie z dużą dozą tolerancji podchodzą do trzymania futbolówki w rękach. W teorii mowa o sześciu sekundach, a praktyka pokazuje, że w ekstremalnych przypadkach bliżej do 20 sekund niż 10… Futsalowi golkiperzy mają na wszelkie kontakty na własnej połowie… ledwie cztery sekundy, odliczane na palcach sędziów.

Decyzje i kontakty z piłką na korzyść futsalu

Pod kątem liczb ciekawie opisywał to Paweł Guziejko, polski trener pracujący w akademii Norwich. Na łamach podcastu „Tata Trampkarza” wspominał o procesie decyzyjnym wśród najmłodszych adeptów piłki nożnej w zależności od konkretnej liczby uczestników meczu. Nie było wprost odniesienia do futsalu, ale z łatwością można przełożyć jego słowa do tej dyscypliny. Guziejko mówił, że w grze 7 na 7 zawodnik z piłką ma naprawdę sześć opcji do podania i proces decyzji trwa dość długo i nie zawsze będzie efektywny. Ten sam zawodnik w grze 3×3 ma już tylko dwie opcje do podania. Wówczas podjęcie decyzji zajmie mu mniej czasu, a jego wybór prawdopodobnie będzie efektywniejszy i bardziej trafny.

Podobnie wspominał Guziejko porównując grę 11 na 11 do mniejszych. W tej pierwszej według wyliczeń jest łącznie około 500 interakcji pomiędzy zawodnikami! Zubożając liczbę zawodników, zmniejszamy także liczbę interakcji i upraszczamy grę. Sedno sprawy leży jednak gdzie indziej. Guziejko mówił także, że średni czas posiadania piłki przez zawodnika w meczu to około 90 sekund na przestrzeni 90 minut! To oznacza piłkę przy nodze przez jakieś 1,66% czasu każdego spotkania.

Im mniej zawodników na boisku, tym większa szansa na posiadanie piłki przez kolejnych zawodników. Dlatego też w coraz większej liczbie państw, np. u Niemców czy Belgów, związki chcą „odchudzać” kolejne kategorie wiekowe z zawodników na boisku. W ten sposób, by najmłodsi grali 3 na 3, a nawet 2 na 2. Krótko mówiąc przez liczebność, zapewnić prawdopodobieństwo jak największej liczby kontaktów z piłką. – W futsalu każdy zawodnik bardzo często dotyka piłkę i naturalnie rozwija w ten sposób technikę. To stanowi dużą zachętę do gry  – mówił Falcao, legenda tej dyscypliny, w wywiadzie dla Times of Malta.

Piłkarze i naukowcy radzą: warto trenować futsal

Byłych futsalistów w wielkim świecie piłki nie brakuje. Michy Batshuayi przyznał, że gdy był rezerwowym w Chelsea złamał klubowy regulamin i regularnie grał w futsal. – Gdybym nie grał w futsal, byłbym martwy. Nie powiedziałem o tym kolegom z drużyny, ani nikomu innemu. Katowałem się na futsalu po godzinę lub dwie – to dla mnie obowiązek – mówił w 2018 roku. Max Kilman, środkowy obrońca Wolverhampton, rozegrał nawet 25 meczów w reprezentacji Anglii w futsalu. Skończył z grą w hali i z powodzeniem występuje na poziomie Premier League. Reprezentant Brazylii Luan także długo łączył futsal z piłką tradycyjną, ale ostatecznie wybrał większe boisko. Na jego koncie spore sukcesy, mimo że profesjonalne granie rozpoczął dość późno – w wieku 21 lat.

Warto zerknąć na powyższy screen. To wycinek z oficjalnego „skarbu” kibica wydawanego przez UEFA na Euro w 2018 roku. Autorami powyższych cytatów największe gwiazdy piłki nożnej – Messi, Ronaldo, Neymar, Iniesta, Douglas Costa, Dani Alves czy Arszawin. Innymi słowami ubierają jednego niemal te same treści. Szybsze myślenie, szybsze poruszanie się, technika, mała przestrzeń. Wszystko sprowadza się do jednego, futsal im wyraźnie pomógł!

Z boiska do hali czy z hali na boisko?

Według badaczy i naukowców z wydziału zdrowia i sportu na Uniwersytecie Victoria w australijskim Melbourne łatwiej jest przenieść umiejętności gry z małej przestrzeni na dużą. Krótko mówiąc trening futsalu w lepszy sposób można wykorzystać potem grając na zielonej murawie niż w drugą stronę.

Najlepszym przykładem Falcao. Charakterystyczna „12” na plecach tego zawodnika zapisała się w annałach tej dyscypliny niczym Messi, Ronaldo razem wzięci dla tradycyjnej piłki nożnej! Falcao kilkukrotnie próbował swoich sił na trawiastym boisku, ale to raczej były epizody. Najpierw nie zdecydował się na jego usługi Palmeiras, a później z podobnym skutkiem był testowany przez Portuguese. Co ciekawe w drugim przypadku chodziło o kwestie zdrowotne. Jedna z osób decyzyjnych klubu wspominała o przypadłościach związanych z biodrem i piszczelami, które dotykają sportowców zmieniających dyscypliny. Nigdy jednak rewelacje medyczne nie zostały potwierdzone.

Kilka lat później rozegrał kilkanaście meczów dla Sao Paulo FC. To był rok 2005, czyli początek wielkiej dominacji Sampy w Brazylii i na kontynencie. Sześć miesięcy spędzonych w klubie bardziej było chwytem marketingowym niż realną potrzebą. Od początku zresztą przeciwny temu ruchowi był ówczesny trener SPFC Emerson Leao. Pomysłodawca, prezydent Marcelo Portugal Gouvea, nawet chciał przedłużyć kontrakt o dwa lata(!), ale Falcao podziękował i zrezygnował wobec nieudanej współpracy z trenerem. I to był koniec przygód legendy futsalu z dużym boiskiem i przykład, jak trudno przejść w drugą stronę.

***

Wiemy już kilka aspektów na temat wykorzystania futsalu w tradycyjnej piłce nożnej. Tyle że wszystko trzeba potrafić przenieść na nasz grunt. Wiadomo, że nie jest to najpopularniejsza dyscyplina sportu. Owszem, mecze Ekstraligi można oglądać w telewizji, reprezentacja także może liczyć na transmisje. To jednak wierzchołek góry lodowej. Co z podstawą piramidy?

Mapa futsalu

Zapewne starsi kibice pamiętają, że kiedyś mecze Clearexu Chorzów w Lidze Mistrzów były transmitowane w Polsacie czy nawet w Wizji TV, ale to zamierzchłe czasy – opowiadał mi 3 lata temu Rafał Kędzior w wywiadzie dla Zzapołowy. Kędzior pochodzi ze Śląska, gdzie tak naprawdę jest jedyny region, w którym to zainteresowanie futsalem jest duże i nie chodzi o jeden ośrodek.

Weźmy naszą Ekstraklasę i jej mapę. Pierwsza piątka to: Rekord Bielsko-Biała, Constract Lubawa, Piast Gliwice, Clearex Chorzów i Orzeł Futsal Jelcz-Laskowice. Trzy ekipy z Górnego, jedna z Dolnego Śląska między, którymi zaplątał się przedstawiciel warmińsko-mazurskiego. Zresztą w szesnastodrużynowej lidze – po wycofaniu się Gatty Zduńska Wola – są jeszcze AZS UŚ Katowice, GSF Gliwice czy leżące w woj. opolskim Futsal Team Brzeg i Dreman Opole Komprachcice. To chyba najlepiej świadczy, gdzie jest największe zainteresowanie. W gr. południowej I ligi także kilka ekip z całego Śląska – Górnik Polkowice, Sośnica Gliwice, GKS Tychy, Gwiazda Ruda Śląska czy Kamionka Mikołów, czyli 5 z 12. ekip.

Futsal w każdym klubie?

Artur Gadzicki zastanawiał się czy może nie warto byłoby w jakimś stopniu narzucić takie sekcje futsalowe. – Świetnie byłoby, gdyby te duże kluby miały takie sekcje. Kiedyś odgórnie narzucono, że kluby Ekstraklasy mają obowiązek posiadać akademie. Odpowiednią liczbę trenerów, z odpowiednimi kwalifikacjami itd. (…) Wiemy jak jest, ale gdyby taki obowiązek został narzucony odgórnie, że każdy klub w Ekstraklasie powiedzmy musiałby mieć zespół futsalu albo grupy młodzieżowe w tej  dyscyplinie. Dlaczego miałoby tak nie być? Też byłaby szansa dwutorowości tego szkolenia – mówił trzy lata temu. Wywód zakończył jednak, nieco pesymistycznym twierdzeniem, że przyszłość tej odmiany piłki nożnej jest w mniejszych miejscowościach.

Z drugiej strony w ostatnich latach kilka dużych klubów w Polsce otworzyło lub reaktywowało swoje sekcje futsalu. Tak się stało w Widzewie, Legii czy Śląsku. Zresztą warszawska drużyna lada moment może znaleźć się w Ekstraklasie, gdyż prowadzi w grupie północnej pierwszoligowych rozgrywek. Na tym samym poziomie rozgrywkowym są także inne ekipy znane z dużego boiska – Stal Mielec, Górnik Polkowice, GKS Tychy. To jednak nadal niewielki procent. A przecież łatwiej przyciągnąć dużą lokalną marką niż nikomu nieznanym projektem. Weźmy takie kluby, które są hegemonami w swoich regionach. Każdy wielkopolanin chciałby trenować w Lechu, tak jak na Podlasiu zdecydowana większość chętnie zasiliłaby szeregi Jagiellonii, a w zachodniopomorskim Pogoni.

W Brazylii niemal wszystkie duże kluby mają swoje akademie futsalowe. Młodzi zawodnicy w pewnym momencie mogą wybrać odpowiednią dla siebie ścieżkę. Robinho, Ronaldinho, Neymar czy inni świetni zawodnicy trenowali futsal zanim przeszli do piłki 11-osobowej – dodawał Falcao.

***

Wydaje się, że rozwój futsalu jest gdzieś na końcu planów rozwoju polskiej piłki. Jak widać obie, pokrewne dyscypliny, powinny rozwijać się razem, bo mogą stanowić dla siebie kapitalne uzupełnienie. Futsalowe sekcje dużych klubów mogą napędzić chętnych do gry w tą specyficzną i widowiskową odmianę piłki nożnej. A skoro napędzą, to może skorzystać na tym jedna i druga dyscyplina, wszak drogi piłkarzy oraz kandydatów na piłkarzy mogą się mieszać bardzo długo.