Czy ktoś będzie umierał za Wisłę? Dziwna sytuacja w Płocku w epilogu sezonu

18.04.2021

Szczęście Wisły Płock polega na tym, że w sezonie 2020/2021 z PKO BP Ekstraklasy spada tylko jeden zespół. Jeżeli jednak „Nafciarze” nie zaczną w końcu wygrywać, i to może ich nie uchronić przed spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.

Piłkarze z ul. Łukasiewicza 34 nie wygrali od ośmiu meczów. Ostatni raz trzy punkty zgarnęli w rywalizacji z Lechem Poznań 1:0. Podopieczni Radosława Sobolewskiego byli wówczas w znakomitej formie. Na przełomie 2020 i 2021 roku wygrali cztery mecze z rzędu i przez moment znajdowali się na 9. miejscu w tabeli. Wydawało się zatem, że akurat płocczan z walki o uniknięcie spadku spokojnie można wykreślić. Kolejne miesiące pokazały jednak, że nic bardziej mylnego.

Kulisy dwumiesięcznej katastrofy

Dwa miesiące bez zwycięstwa sprawiły, że Wisła, trzeci sezon z rzędu, do końca rozgrywek będzie musiała drżeć o swój los. Uważnie analizując każdy z występów Wisły, widać wyraźnie, że w jej tragicznej passie nie ma ani grama przypadku.

Serię spotkań bez wygranej zaczęli w Warszawie, gdzie przegrali z Legią aż 2:5. Wynik mógłby wskazywać na klęskę, tymczasem goście naprawdę postraszyli „Wojskowych”, którzy musieli się mocno wysilić, aby ich pokonać. Dla porównania domowa porażką z imienniczką z Krakowa 1:3, to był najniższy, możliwy wymiar kary, gdyż przewaga piłkarzy Petera Hyballi nie podlegała absolutnej dyskusji.

Starcie ze Stalą Mielec to starcie z gatunku „jakim cudem oni tego nie przegrali?”. Beniaminek miał multum dogodnych sytuacji do zdobycia bramki (16) i gigantyczną przewagę w posiadaniu piłki (66%). Remis uzyskał jednak dopiero na trzy minuty przed końcem spotkania. Pojedynek z Wartą Poznań, także unaocznił wszelkie bolączki Wisły. Rewelacyjny beniaminek bowiem nadawał ton w grze od samego początku.

Nieco nadziei w serca kibiców wlały dwa zremisowane starcia: z Rakowem Częstochowa 2:2 (w pewnym momencie Wisła prowadziła już 2:0) i Śląskiem Wrocław 0:0. W obu płocczanie prezentowali się naprawdę korzystanie, sprawiając zdecydowanie korzystniejsze wrażenie, aniżeli ich rywale. W ostatnich dwóch spotkaniach, z Piastem Gliwice (0:1) i Pogonią Szczecin (0:2) wszystko wróciło już jednak do normy. Tragiczny był zwłaszcza występ z „Portowcami”, w którym niebiesko-biało-niebiescy nie oddali choćby jednego celnego strzału!

Seria nieudanych wstrząsów

Przed spotkaniem w Szczecinie, przed kamerami Canal +, Radosław Sobolewski nieoczekiwanie poinformował, że po zakończeniu sezonu odejdzie z Płocka. Kibice i eksperci właśnie tym tłumaczyli fatalną postawę „Nafciarzy”. Prezes Tomasz Marzec w niedawnym wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” przyznał jednak, że była to próba wstrząśnięcia zespołem. Jak się okazało – kompletnie nieudana.

Kolejnym wstrząsem miało być zatem przyspieszenie pożegnania się z Sobolewskim i zatrudnienie w roli „strażaka” Macieja Bartoszka, który już nie raz udowodnił, że w takich ekstremalnych warunkach, idealnie sprawdza się jako motywator. Pytanie co da mentalny aspekt warsztatu 44-latka, gdy jego podopieczni mają poważny problem z podstawowymi elementami piłkarskiego rzemiosła, a zatem z wykorzystywaniem bramkowych okazji.

To jest zresztą ciekawa sprawa – jak wynika bowiem ze statystyk opracowanych przez portal extrastats.com, Wisła obok Warty Poznań jest najgorszym zespołem w PKO BP Ekstraklasie jeśli chodzi o średnią strzałów na mecz (10,13). Procent strzałów celnych ma jednak bardzo wysoki (36,21% – tylko trzy ekipy są w tym elemencie od niej lepsze). A jednak te liczby przełożyły się jedynie na siedem bramek zdobytych w ostatnich ośmiu grach. Rolą Bartoszka zatem będzie, aby do maksimum wykorzystać tą nieliczną korzyść płynącą z gry Wisły.

Los Bartoszka i tak przesądzony?

Poważnym utrudnieniem w walce o poprawę sytuacji może być również fakt, że 30 czerwca kończą się kontrakty aż 13 piłkarzy. Zasadnym pozostaje zatem pytanie kto w tym czasie będzie umierał za Płock, a kto w kalendarzu będzie skrupulatnie odliczał dni do 1 lipca. – Ci wszyscy piłkarze będą mogli udowodnić, że zasługują na nowe kontrakty – ze spokojem komentuje kadrową sytuację dla „PS”, Tomasz Marzec. W tej grupie są jednak tacy zawodnicy jak Hubert Adamczyk, Airam Cabrera, Angel Perez Garcia, Giorgi Merebaszwili, Cilian Sheridan, Patryk Tuszyński, Rafał Wolski czy Damian Zbozień. Niektórzy faktycznie w ostatnich sześciu meczach powinni się nieźle napocić, aby potwierdzić swoją przydatność. Z niektórymi przydałoby się jednak już rozpocząć rozmowy w sprawie nowych umów.

Mgłą tajemniczości owiana jest również przyszłość samego Bartoszka, który także umowę ma do końca czerwca. Wiadomo, że dużo zależy od tego, jak potoczy się jego misja w Płocku, ale tu i tam słychać, że w lipcu i tak na ul. Łukasiewicza wróci Jerzy Brzęczek, a więc człowiek, który akurat w Płocku nigdy nie był „Wują”, a jednym z najlepszych trenerów w historii Wisły. Jak na zespół, którego byt w ekstraklasie cały czas jest zagrożony, stanowczo za dużo jest w płockim klubie dziwnych, kocich ruchów.