Trudna sztuka bronienia

25.04.2021

Czy zastanawialiście się kiedyś, co wiemy o… bronieniu w piłce nożnej? Pierwsze różnice w nauczaniu między defensywą a ofensywą są logiczne. Nie mamy piłki – gramy blisko siebie. Jesteśmy w posiadaniu – jak najszerzej. Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej, z której niektórzy trenerzy potrafią zrobić prawdziwą sztukę.

– Trenerze, kogo mam „pressować” – bocznego czy środkowego obrońcę?
– Wy musicie czuć z boiska i sami próbować

Tak wyglądała rozmowa napastnika z trenerem w trakcie jednego z trzecioligowych meczów tej wiosny w Polsce. Zrezygnowany zawodnik machnął ręką po takiej odpowiedzi i robił to, co „czuł”, zgodnie z poleceniem.

Co jednak dowiadujemy się z takiego anegdotycznego wycinka?

Piłkarz potrzebuje konkretnego komunikatu od trenera. Dostał go? Zdecydowanie. Czy następnym razem się zapyta? Możliwe, że już w ten sposób trener utrudnił sobie pracę i kontakt z zawodnikiem.

***

Regularnie słucham podcastu „Jak Uczyć Futbolu” Przemysława Mamczaka z EkstraTrenera. W kwestiach obronnych wyłapałem trzy ciekawe rzeczy, które mówili trenerzy z różnych poziomów.

Paweł Cretti, wieloletni szkoleniowiec juniorów Pogoni Szczecin wskazał, że w Polsce największe akademie mają kłopoty z obroną. Zdecydowaną większość swoich meczów rozgrywanych w Polsce mają wysokie posiadanie piłki i rzadko znajdują się w defensywie przez dłuższy czas. Cretti wskazał wówczas także trzy elementy kluczowe dla gry w obronie:

1. Atak na piłkę -> press
2. Asekuracja
3. Przesunięcie kolejnego zawodnika

Ameryki w ten sposób nie odkrył, ale jednocześnie zauważył, że głównie funkcjonują numery 2 i 3. Największe deficyty są z tym, który powinien być podstawowym.

Wtórował mu w kolejnych odcinak Adrian Filipek, obecny szkoleniowiec Wisły Kraków w CLJ U18. – W piłce młodzieżowej zawodnicy pięknie odcinają, zabiegają, ale nie ma takiej chęci odbioru piłki. Mam wykonać sprint i zabrać piłkę, z zadaniem odcinania konkretnych stref, ale celem jest odbiór piłki – mówił.

W końcu atak na piłkę i próba jej odbioru jest pierwszym działaniem „nauczania gry w obronie” u najmłodszych. Trudno mówić o konkretnym nauczaniu, dlatego jest prosty komunikat. Jeśli mam piłkę – prowadzę, jeśli jej nie mam – staram się jak najszybciej odzyskać, zabierając przeciwnikowi. Podkreślał to Marcin Dorna w odcinku „JUF” o suplemencie Narodowego Modelu Gry 1-3-5-2. Selekcjoner wielu młodzieżowych reprezentacji rozróżniał grę w obronie, ze względu na wiek. – Im młodsza kategoria wiekowa, tym bardziej liczy się sama intencja gry w obronie. Odbiór zamiast ścieżki ruchu i miliona zasad, których zawodnik nie jest w stanie ogarnąć (…) Jeżeli widzę trenera, który ustawia zespół w obronie średniej i niskiej, to jest ingerencja wbrew naturze dzieci. Może to będzie praktyczne od strony wyniku, ale nie rozwijające dzieci – zauważał Dorna.

Było także rozróżnienie gry w obronie wysokiej. W piłce dziecięcej była mowa jedynie o intencji, która jest naturalna. W piłce seniorskiej chodzi o właściwe rozpoznanie momentów, gdy warto zaatakować rywala z piłką. Tutaj od razu przypomina się wystąpienie Mariusza Rumaka w roli prelegenta podczas II Kongresu Wiedzy o Szkoleniu Piłkarskim(KWOSP). Tematem przewodnim były fundamenty/zasady gry. Poprzedni prelegenci wskazywali głównie na działania dotyczące piłki dziecięcej i młodzieżowej. Rumak skupiał się już na dorosłej. W niej wyznaczył cztery elementy obrony:

1. Ustawienia
2. Poruszanie się w obronie
3. Atak na piłkę
4. Jedność defensywna

Jak widać intencja, o której mówił Dorna, jest dopiero na trzecim miejscu. Trzeba jednak pamiętać, że porównujemy seniorów do dzieci i odwrotnie. Kto miał okazje pracować w różnych kategoriach wiekowych, ten wie, że już treningi 7-8-latków a 13-14-latków to jakby inna dyscyplina sportu.

***

Środkowy obrońca dostrzegł możliwość prostopadłego podania, które Roland Sallai zamienił na gola. I to jest w grze wysokim pressingiem kwestia absolutnie podstawowa: w momencie straty piłki natychmiastowe przełączenie się na aktywną obronę, działanie z intencją odzyskania posiadania. Słowem: mentalność – pisał Michał Zachodny na łamach serwisu ŁączyNasPiłka.pl po meczu Węgry-Polska.

Omówione już wystąpienie Rumaka w styczniu tego roku zawierało właśnie elementy faz przejściowych. Pierwszym, głównym punktem, tego zagadnienia była „zmiana mentalna”. Dopiero później następowały elementy techniczno-taktyczne. Krokiem drugim był atak po stracie piłki i następnie odbudowa ustawienia.

W pressingu bardzo ważne jest, aby cała drużyna funkcjonowała jako jeden organizm. Gracze, którzy muszą mieć ze sobą tzw. termometr to przede wszystkim środkowi obrońcy – mówił Jose Luis Mendilibar, trener Eibar, w rozmowie z Aleksandrem Kowalczykiem. Ten ostatni pisząc pracę na kursie UEFA Pro, jako zagadnienie wybrał „Analizę wysokiego pressingu” Eibar.

***

Wstęp do „gegenpressingu”

Gdyby ten tekst powstawał na początku rundy wiosennej Ekstraklasy, zapewne słowo „gegenpressing” nie byłoby „obciążeniem” dla tego tekstu, ale pozytywem. Wszystkim się kojarzy u nas z Petrem Hyballą. Tyle że nie o samo wykorzystanie tego w Wiśle Kraków, a sam zamysł chodzi. – Najlepiej odzyskać piłkę natychmiast po stracie (…) Przeciwnik próbuje się wtedy zorientować, gdzie podać. Żeby wykonać wślizg czy przeciąć podanie, przestał zwracać uwagę na to, jak wygląda sytuacja na boisku, i zużył na to energię. Obie te rzeczy sprawiają, że jest bardziej podatny na atak – czytamy w książce Tiki-taka i Gegenpressing Michaela Coxa. To słowa Jurgena Kloppa, ojca gegenpressingu.

Zamysł jest prosty – odzyskanie piłki jak najbliżej bramki przeciwnika. – Bardzo ważne jest, aby umiejętnie przekonać zawodników do gry wysokim pressingiem. Muszą zrozumieć, że lepiej jest bronić na wysokiej intensywności przez 5 sekund i spróbować odebrać piłkę wysoko na połowie przeciwnika niż biegać cały czas za futbolówką i kiedy ją w końcu odbierzesz od bramki rywala dzieli Cię 70 metrów – zauważał Mendilibar, który ma swój pomysł na pressing. Jednak to bardzo tożsame ze słowami Niemca.

Żaden rozgrywający na świecie nie potrafi wykreować drużynie dogodniejszej sytuacji niż gegenpressing – wspominał Klopp. Niemiecki trener zresztą czerpał od Guardioli w tym zakresie. – Leo Messi odzyskuje piłkę najczęściej zaraz po stracie. Gdy ją straci, dopada rywala, gdy ten tylko dotknie futbolówki – mówił szkoleniowiec Liverpoolu. Jakie więc różnice widział Michael Cox w działaniach pressingowych obu genialnych trenerów? W przypadku Guardioli mowa była o jednym zawodniku atakującym piłkę i reszcie odcinającej linie podań. W Borussii Kloppa nawet boczni pomocnicy, przykłady Grosskreutza i Błaszczykowskiego, schodzili do środka i dopiero później kierowali przeciwnika do linii bocznej, gdzie zadaniem było odebrać piłkę.

Jest ryzyko, jest zabawa

Nieco wyżej był fragment opisu meczu Węgry-Polska i trudno się dziwić, bo wówczas mieliśmy dwa idealne przykłady naszych rozważań. Na początku meczu zobaczyliśmy, ile znaczy brak gegenpressingu, czy bardziej po polsku – kontrpressingu. Strata po wrzucie z autu, brak doskoku, złe ustawienie z tyłu. W kilka sekund Madziarzy odzyskali piłkę, przetransportowali ją na naszą połowę i skończyli golem. Z kolei w drugiej części spotkania, to nasi reprezentanci zamknęli rywala w bocznym sektorze, odzyskali futbolówkę i po chwili cieszyliśmy się z wyrównania(2:2). Kilkadziesiąt minut, podobny element gry, a jakże dwa różne rozstrzygnięcia.

Czas, mierzony na treningach, w którym jego zawodnicy powinni odzyskać piłkę, aby uniknąć ataku ze strony rywala. Po sześciu sekundach zagrożenie kontrą znacznie wzrastało. Cofnięcie się było jedynie ostatnią deską ratunku – wtedy, gdy zespół nie miał wyboru i musiał biec w stronę własnej bramki – pisał Vicente Muglia w kapitalnej książce „Che Pep” o wpływie Guardioli na argentyński futbol. Tej zasadzie hołduje argentyński trener Pablo Guede. – Uważam, że nie da się skopiować wszystkiego, co dobre w tym zespole. To niemożliwe, bo nie mam do dyspozycji Xaviego, Iniesty, Messiego… Ale pressing tak! Tego na pewno można się od nich nauczyć, bo zabieranie przeciwnikowi piłki to tylko kwestia woli, biegania, wykonania pewnego wysiłku fizycznego. Z całej tamtej Barcelony najbardziej chciałem przejąć odzyskiwanie piłki poprzez ogromny pressing – mówił Guede.

Większość trenerów chce posiadać przewagę liczebną niemal w każdym aspekcie. To logiczne, że łatwiej wygrać sytuacje 5×3, bez względu na to czy ma się piłkę, czy nie. Tutaj jednak nieco inne podejście ma wspomniany Mendilibar i odnosi to do szybkości podejmowania decyzji, o której było wyżej. – Jeśli mamy przewagę liczebną w obronie, powoduje to pozostawienie jednego z naszych graczy bez obowiązku krycia. W takich sytuacjach mogą pojawić się wątpliwości, kto powinien doskoczyć do kogo i tracimy ułamki sekund, które w dzisiejszej piłce są kluczowe. Szybkość podejmowania decyzji jest bardzo istotna – mówił baskijski szkoleniowiec.