Najciekawszy sezon w TOP5 ligach od wielu lat? Mistrzostwa, europejskie puchary i mnóstwo emocji [ANALIZA]

01.05.2021

Majówka rozpoczęta i lada moment będziemy kończyć ligowe granie w sezonie 2020/2021. Zanim reprezentacje narodowe zagrają na Euro, pora rozstrzygnąć kwestie mistrzostwa, medali i europejskich pucharów. W początek ostatniego miesiąca grania warto sprawdzić, jak wygląda kwestia w ligach TOP5. W trzech z nich czekają nas ogromne emocje o największą stawkę.

Hiszpański kwartet

Jeśli ktoś uważa, że LaLiga to rozgrywki dwóch klubów, obecny sezon wszystkiemu zaprzecza. Pięć kolejek do końca i nadal pierwsza czwórka nie wie czy zdobędzie mistrzostwo, czy zakończy poza podium! Takich emocji prawdopodobnie za naszego życia nie było i trudno, żeby taki sezon się powtórzył. Zerknijmy w tabelę po czwartkowej kompromitacji Barcelony z Granadą:

Na dzisiaj wszystko w swoich rękach ma Atletico. Do szczęścia jednak potrzebują kompletu zwycięstw, by nie trzeba było zerkać za plecy. Ewentualny remis, przy pięciu wygranych Realu, dawałby tytuł Królewskim. Tutaj kluczem do sukcesu będzie szeroka kadra i spokój od innych rozgrywek. To akurat dwa aspekty, których nie spełnia Real Madryt. W drużynie Zidane’a nadal jest mnóstwo kontuzji i absencji, a do tego jeszcze toczy się walka o finał Ligi Mistrzów. Z jednej strony sezon bez trofeum dla Realu, będzie stracony. Jednak patrząc na liczbę kontuzji i przeciwności losu, już dzisiaj można powiedzieć o dobrym wyniku.

Sprawdźmy terminarz:

Atletico: Elche, Barcelona, Real Sociedad, Osasuna, Valladolid
Real: Osasuna, Sevilla, Granada, Athletic, Villarreal
Barcelona: Valencia, Atletico, Levante, Celta, Eibar
Sevilla: Athletic, Real Madryt, Valencia, Villarreal, Alaves

Wydaje się, że najłatwiej o punkty powinny mieć ekipy numer jeden i trzy, ze wskazaniem na Barcelonę. Poza domowym meczem z liderem, pozostałe spotkania to raczej ekipy albo środka, albo końca tabeli. Z drugiej strony w czwartek wydawało się, że Blaugrana bez kłopotu odprawi z kwitkiem osłabioną Granadę, a skończyło się na 1:2. Znacznie gorzej wyglądają terminarze po stronie Realu Madryt i Sevilli. Łatwo jednak zauważyć pewną prawidłowość, która odnosi się do 8 i 9 maja.

Decydujący weekend

Drugi weekend maja będzie wymarzonym pod kątem walki o mistrzostwo. W sobotę 8 maja o 16:15 na Camp Nou niemal powtórka z 2013 roku. Wtedy remis oznaczał dla Atletico upragniony tytuł. Tyle że jednym rywalem była Barcelona i chodziło o 38. kolejkę. Tutaj jednak trzeba będzie śledzić, dzień później, 9 maja o 21:00 meczem Real Madryt-Sevilla.

35. kolejka może przejść do nowożytnej historii hiszpańskiej piłki, bo albo da dwie odpowiedzi, kto będzie bliżej mistrzostwa, albo jeszcze bardziej zamiesza w tabeli. Najlepsze wyjście? Szansę na tytuł dla czterech ekip przed ostatnią kolejką i prawdziwa Multiliga, w której wielokrotnie będzie zmieniać się wirtualny lider.

PSG musi się napocić

We Francji sytuacja, której nie było od dawna. Od czasów mocnego AS Monaco i walki z PSG, oglądaliśmy raczej szybką egzekucje. Paryżanie zapewniali sobie tytuł w okolicach marca, kwietnia. Tymczasem sezon 2020/2021 jest wyjątkowy do tego stopnia, że jeszcze przed chwilą cztery kluby walczyły o tytuł. Piszemy walczyły, gdyż ostatnia porażka Olympique Lyon z Lille raczej przekreśla szansę Les Gones. Sześć punktów straty do wspomnianego rywala przy czterech meczach to bardzo dużo. Mimo tego nadal sytuacja jest nadzwyczajna.

Najwygodniejszą pozycje ma oczywiście prowadzące Lille. Les Dogues wszystko mają w swoich rękach i wygrywając komplet meczów, zgarniają mistrzostwo. Na terminarz też nie mogą narzekać, choć czeka ich jedno trudniejsze spotkanie. Mowa o przyszłym weekendzie, gdy pojadą do Lens. Były klub Jacka Bąka jest piąty, więc gości czeka trudna przeprawa. Poza tym Lille zagra z Niceą(9. miejsce), Angers(12) i Saint-Etienne(14).

Tuż za nimi PSG, które wciąż pozostaje w grze o finał Ligi Mistrzów. Sytuacja drużyny Mauricio Pochettino nie jest zła, ale czeka ich jeszcze trochę meczów. Poza rewanżem w Manchesterze i spotkaniami ligowymi zagrają także w półfinale Pucharu Francji z Montpellier. Co w Ligue1? Dzisiaj Lens(5), potem Rennes(7), Reims(11) i Brest(13). Komplet punktów? W normalnych warunkach zdecydowanie tak, ale często gra w LM odbijała się na wynikach i stąd obecna pozycja.

W kapitalnej formie jest AS Monaco, które wygrywa mecz za meczem. Niestety bez udziału – w lidze – Radosława Majeckiego. Końcówka sezonu jednak łatwa nie będzie. Już w niedzielę do Księstwa przyjeżdża Olympique Lyon. Dla gości to ostatnia szansa chociażby na awans do Ligi Mistrzów, a przy okazji odrobienie strat do poprzedzającej ich drużyny. Potem Monaco zagra z Reims(11), Rennes(7) oraz Lens(5). Wydaje się, że to zdecydowanie najtrudniejszy terminarz spośród kandydatów do mistrzostwa. To jednak nie oznacza braku szans na trofeum w tym sezonie. Lada moment Monaco zagra półfinał Pucharu Francji, gdzie rywalem będzie… czwartoligowiec GFA74.

Wicemistrzostwo, Liga Mistrzów albo puste ręce

We Włoszech już w najbliższy weekend możemy oficjalnie poznać mistrza. Przewaga Interu nad drugą Atalantą to 11 punktów, a do końca sezonu ledwie pięć kolejek. Zresztą czy to będzie w majówkę, czy tydzień lub dwa później, to nie ma znaczenia. Inter mistrzem po prostu będzie. To nie oznacza jednak, że jest nudno. Wprost przeciwnie! Walka o miejsca 2-6 będzie bardzo ciekawa. Pięć ekip powalczy o trzy miejsca w Lidze Mistrzów i wicemistrzostwo, które zwłaszcza dla jednej ekipy byłoby gigantycznym sukcesem.

Mowa o drugiej Atalancie. Najskuteczniejsza drużyna Serie A w 2021 roku punktuje jak szalona. Sytuacja bliźniaczo podobna do zeszłych rozgrywek, gdy La Dea w rundzie rewanżowej nadrobiła mnóstwo punktów nad resztą ekip. Zresztą bilans 14-4-2 w tym roku mówi sam za siebie! Terminarz wydaje się niemalże idealny. Co prawda na koniec sezonu czeka ich mecz derbowy z Milanem, jednak do tego czasu mogą odskoczyć Rossonerim i reszcie. Najpierw Sassuolo, a później Parma, Benevento czy Genoa, a więc kolejno: 8, 19, 18 i 13 drużyny w tabeli. Co ciekawe przed ostatnią kolejką zagrają finał Coppa Italia z Juventusem.

Będące tuż za ich plecami Napoli również nie może narzekać. Forma wysoka, żadnych zaległości i sprzyjający terminarz. Drużyna Piotra Zielińskiego zmierzy się kolejno z: Cagliari(17. miejsce), Spezia(15), Udinese(11), Fiorentina(14) oraz Hellas Verona(10). Idealna okazja na komplet 15 punktów? Jak najbardziej!

Nowi w „interesie”

Tyle samo punktów, co Napoli, ma także dopiero czwarty Juventus. W normalnych warunkach Juve powinno planować, jak będzie świętować kolejny tytuł. Teraz jednak musi drżeć nie tylko o medal, ale także o awans do Ligi Mistrzów. Trudno sobie wyobrazić jego brak na koniec sezonu, ale terminarz mają trudny. W niedzielę Udinese, ale później Milan, Sassuolo i Inter! Dopiero na koniec trafi się Bologna. Krótko mówiąc albo oskubią najlepszych, albo w Turynie będzie trzeba sobie przypomnieć jak się gra w Lidze Europy i czy w polskich klubach są następcy Artjomsa Rudnevsa….

Miał być wielki Milan, a może być wielki spadek w tabeli. Jakiś czas temu pozycja lidera, walka z Interem o prowadzenie, a ostatnie tygodnie to coraz więcej wpadek. Był remis z Udinese, potem porażka z Napoli, Sassuolo czy Lazio. Przed nimi mocno zróżnicowany terminarz. Zagrają z trzema ekipami broniącymi się przed spadkiem i dwóm bezpośrednim rywalom o wicemistrzostwo kraju. Po kolei: Benevento(18. miejsce), Juventus(4), Torino(16), Cagliari(17) i Atalanta(2).

Póki co najdalej do wicemistrzostwa mają piłkarze Lazio. Punktów 61, ale dodatkowo zaległe spotkanie z Torino z 25. kolejki. Terminarz również zróżnicowany, bo jeszcze po drodze m.in. „wyjazdowe” derby. Mecz po meczu wygląda to następująco: Genoa(13. miejsce), Fiorentina(14), Parma(19), Roma(7), Torino(16), Sassuolo(8).

Spokojna Anglia

W Anglii także za moment oficjalne koronowanie Manchesteru City. 10 punktów przewagi drużyny Pepa Guardioli nad lokalnym rywalem to już bezpieczny dystans. Z kolei Manchester United ma połowę tej przewagi nad Leicester, a Lisy kolejne cztery nad Chelsea. Do niedawna wydawało się, że Łukasz Fabiański i jego West Ham mają duże szansę na Ligę Mistrzów. Teraz jednak tracą trzy punkty do The Blues, a tuż za plecami mają przecież chętnych na atak Liverpool czy Tottenham.

Emocji takich, jak w Hiszpanii, Francji czy Włoszech raczej nie uświadczymy, ale nudy też nie będzie. W końcu już jutro klasyk Manchester United-Liverpool. United u siebie jeszcze sprawdzą dyspozycje Leicester. Tych ostatnich czeka także wyjazd do Chelsea, która wcześniej ma także mecz z Manchesterem City i Arsenalem. Krótko mówiąc największe emocje powinny kibiców na Wyspach czekać z walką o Ligę Mistrzów i Ligę Europy.

Dominacja Bayernu

W Niemczech sytuacja nieco podobna do tej z Anglii. Mistrzostwo na wyciągnięcie ręki dla Bayernu. W zasadzie tydzień temu powinien świętować w Moguncji, ale zawalił mecz i dopiero w drugi majowy weekend prawdopodobnie u siebie przyklepie tytuł. Wicemistrzem zostanie RB Lipsk, ale dalej zaczyna się ciekawa rywalizacja.

Trzy drużyny walczą o dwa miejsca w Lidze Mistrzów. W najgorszej sytuacji są ci, którzy „muszą”. Borussia Dortmund bez awansu do LM, to prawdopodobnie transfer wychodzący Erlinga Haalanda już tego lata. Brak kasy z LM i brak wpływów z dnia meczowego to byłby potężny cios dla BVB. Nad nimi ekipy, które robią wyniki ponad stan. Oczywiście Eintracht niedawno jeszcze był w czołówce, ale nadal ich obecność w TOP4 może zadziwiać.

Co ciekawe karty w rozgrywce miejsce 3-5 będzie rozdawać… Lipsk. Najpierw w meczu z Borussią Dortmund, później w bezpośrednim starciu z Wolfsburgiem. Warto przy tym dodać, że BVB oprócz ekipy Juliana Nagelsmanna czeka jeszcze spotkanie z Bayerem. Wydaje się, że w tej sytuacji najlepszy i najłatwiejszy zestaw powinna mieć drużyna z Frankfurtu nad Menem – Mainz, Schalke i Freiburg to autostrada w kierunku Ligi Mistrzów.