Vinicius Junior: Bliżej do Neymara czy cyrkowca?

05.05.2021

Dla jednych kapitalny drybler, który poprawiając skuteczność wskoczy na najwyższy poziom. Inni widzą w nim jeźdźca bez głowy, nie potrafiącego strzelać w najprostszych sytuacjach. Do której grupy powinien należeć Vinicius Junior? Sprawdzamy i próbujemy odpowiedzieć.

Jeśli Vinicius i Rodrygo przychodzący do Realu Madryt byli postrzegani jako próba Florentino Pereza na nieprzegapienie kolejnego Neymara, to efekty nie wypaliły. Z drugiej strony nie trzeba być drugim Neymarem, by trafić do grona klasowych piłkarzy.

Na wychowanku Flamengo długo ciążyła kwota transferowa. 45 lub 50 milionów euro w perspektywie wielu transferów nie brzmi na bardzo dużo. Różnica była taka, że jego usługi Real zaklepał sobie jeszcze przed wejściem do seniorskiej piłki, na bazie występów w młodzieżowych zespołach Flamengo i reprezentacji Brazylii.

Brakuje liczb

Przejdźmy jednak do teraźniejszości. Najczęstszy zarzut w stronę Viniciusa to brak liczb. Trudno się dziwić, skoro mówimy o skrzydłowym/bocznym napastniku. Vini jest ważnym elementem układanki ekipy Zinedine’a Zidane’a, ale do liczb, które wykręca Karim Benzema ma baaardzo daleko. Zaglądamy w statystyki Brazylijczyka, a tam:

44 mecze(wszystkie rozgrywki)
6 goli
7 asyst
2393 minuty

Warto zerknąć na szczegółowe statystyki portalu Understat. Wśród nich np. jakość strzałów Vinciusa. Zerknijmy sobie na mapę boiska, na której widnieją kolejne uderzenia ligowe Brazylijczyka z tego sezonu:

Zielone – gole
Niebieskie – obronione
Fioletowe – zablokowane
Czerwone – niecelne

Kłopotem wydają się być właśnie te ostatnie. Widzimy, że trzy z nich miały miejsce w polu bramkowym. Ich expected goals wynosiło odpowiednio: 0,66; 0,64 i 0,42, czyli dość wysokie współczynniki. Krótko mówiąc te strzały powinny się zakończyć bramkami Viniciusa. Dla odmiany trafił przeciwko Levante, gdy xGoals wynosiło… 0,05. Przekładając to na język bardziej zrozumiały szansa na gola według algorytmów wynosiła 5%! Warto jednak przyjrzeć się innym statystykom, które pokazują, że Brazylijczyk notuje pewien progres.

Lepsza jakość strzałów?

W pierwszym sezonie Vini oddawał średnio aż 4,41 strzału na każde rozegrane 90 minut. Jego xG wynosiło wówczas 0,38, a gole 0,21 na każdy pełny rozegrany mecz. Rozgrywki 2019/2020 to już 2,56 strzału, co 90 minut i nie wpłynęło to znacząco na średnią goli – 0,20. Ale już xG poszło trochę w dół – 0,30. Obecnie gra zdecydowanie najwięcej, a w liczbach bezwzględnych nadal „stoi” w miejscu – 0,16 gola na 90 minut. Przy czym warto zauważyć, że oddaje już tylko 1,68 strzałów w każdym spotkaniu przy 0,31 xG. Zważywszy na to, że nieco w górę poszła statystyka oczekiwanych asyst – expected assists(xA) – można założyć, że Vinicius nieco zmienił swój sposób grania pod bramką rywala. Stara się szukać znacznie lepszych sytuacji do strzelenia gola.

W dół poszły także jego statystyki wykonanych dryblingów w trakcie meczu. Dzisiaj to 2,00 w przypadku meczów Ligi Mistrzów i zaledwie 1,2 w LaLiga. To coraz mniej i tutaj można to dwojako rozumieć. Z jednej strony Vini nadal potrafi swoimi niekonwencjonalnymi zagraniami napędzić akcje, ale częściej robi to z „użyciem” kolegów, grając na jeden-dwa kontakty. I to akurat potwierdzają statystyki liczby podań przytaczane przez Whoscored.com – 21 w lidze oraz 18,4 w LM przy skuteczności 85,6% oraz 84,2% to najwyższe wartości od początku klubowej kariery skrzydłowego.

Drybling

Vinicius Junior wcale nie dominuje w statystykach dryblingowych. Ani pod kątem wykonanych prób, ani skuteczności itd. Mimo tego panuje przekonanie, że Brazylijczyk bazuje wyłącznie na tym elemencie gry. Na początku stycznia na łamach El Confidencial można było przeczytać tekst, który przetłumaczyli polscy fani ze strony RealMadryt.pl. Chodziło o „zatraconą sztukę dryblingu”.

To prawda, że jest coraz mniej piłkarzy szukających pojedynków jeden na jednego. W Hiszpanii na treningach rozwinięto mocno aspekt taktyczny, a to doprowadziło do bardziej zorganizowanego futbolu. Drybling to temat podwórkowy i coś trudnego do nauczenia, bo odwagę, iskrę i bezczelność daje ci ulica, a nie trening – mówił Martin Posse, były gracz Espanyolu czy Tenerife. Coś wam to przypomina? Vinicius uchodził – i dla niektórych nadal uchodzi – za piłkarza właśnie podwórkowego. Wcale nie chodzi tutaj o jakąś ujmę dla Brazylijczyka. Po prostu trudniej było go ujarzmić taktycznie. Często wikłał się w sytuacje 1×2 czy 1×3, choć przy takim skupieniu wokół siebie rywali prawdopodobnie lepszym wyborem byłoby podanie.

Zmieniona LaLiga

Narzekano wówczas na to, że LaLiga stała się mocno taktyczną ligą. Gra się toczy albo podaniami, albo dominuje pressing i bardzo zdyscyplinowana obrona. Na podkładkę zaglądamy w kolejny statystyczny portal Fbref.com. LaLiga to miejsce, gdzie – obok Serie A – najrzadziej się drybluje w ligach TOP5 – 15,2 prób na mecz. Ponadto zdecydowanie najrzadziej prowadzi się piłkę, jakkolwiek to zabrzmi – 360,1 prób to wynik gorszy od kolejnej w zestawieniu Premier League o ponad 25 prób! Ponadto piłkarze w Hiszpanii najmniej i najrzadziej zyskują teren w stronę bramki. W tej kwestii także słabo wygląda średnia dryblingów prowadzących do strzałów – 1,02 w przypadku LaLiga, przy 1,08 w Bundeslidze, 1,14 Serie A i Premier League oraz 1,22 w Ligue1. Nieco bardziej wyrównane są liczby w przypadku dryblingów prowadzących do goli, ale tutaj Hiszpanie mogą się jedynie zrównać z innymi, ale nie przeskoczyć.

https://www.youtube.com/watch?v=SjIZ0TBToYo

We wspomnianym tekście przytoczona została także wypowiedź bocznego obrońcy beniaminka, Cadizu. – Myślę, że rozchodzi się o rolę skrzydłowych. Teraz bardziej skupiają się na pomaganiu obrońcom niż atakowaniu. W naszej drużynie skrzydłowi to drudzy boczni defensorzy. Oni w praktyce po prostu bronią, a ich wsparcie pomaga nam być bardziej zwartym zespołem. W konsekwencji dopuszczamy po prostu do mniejszej liczby sytuacji jeden na jednego. Zawsze podaję w tym temacie przykład z meczu z Realem Madryt i jak niewiele razy Vinícius mógł faktycznie wejść ze mną w pojedynek. Skrzydłowi nie mogą tyle dryblować i trudniej też złapać nas na kontrze. Poza tym oczywiście jest prawdą, że drużyny boją się strat i po prostu wolą dośrodkować niż szukać zwodu – mówił Carlos Akapo wspominając o naszym bohaterze.

Vinicius bardziej europejski

Dzisiaj wydaje się, że po prostu Vini po jakimś czasie dostosował się do kompletnie innego stylu grania w Europie. Tutaj nie jest pierwszorzędną gwiazdą, od której wszyscy oczekują fajerwerków. Mimo wszystko nadal otoczenie wokół niego jest naprawdę konkretne. Przede wszystkim ma obok siebie Karima Benzemę oraz tercet pomocników, o jakich marzy każdy skrzydłowych i napastnik.

Vinicius jest tym typem zawodnika, dla którego przychodzi się na stadion. Próbuje stworzyć coś kreatywnego, nieszablonowego, a czasem ośmieszyć rywala. To się podoba, choć nie zawsze i nie wszystkim. Przecież w przerwie meczu Realu w Monchengladbach Benzema rozmawiał z Ferlandem Mendym, by… nie podawać do Brazylijczyka. Sytuacja szybko została wyjaśniona, a głównie chodziło o samolubne podejście Viniciusa do gry na boisku. Wydaje się, że Zidane znalazł sposób, by jego nadzwyczajne umiejętności techniczne i dryblerskie włożyć w taktyczne ramy. Oby tylko nie zabiło to jego największych atutów…