Czy triumf w Lidze Europy zmieni postrzeganie Solskjaera i jego podopiecznych?

26.05.2021

Manchester United jest bez wątpienia faworytem finałowego starcia Ligi Europy z Villarrealem. Czy zwycięstwo w rozgrywkach w jakikolwiek sposób wpłynie na sportową pozycję “Czerwonych Diabłów” oraz Ole Gunnara Solskjaera na stanowisku trenera?

W Manchesterze bez zmian?

Manchester United może być względnie zadowolony z tego sezonu. Drugie miejsce w lidze, finał Ligi Europy – z pozoru wygląda to dobrze. Z drugiej strony, klapa w Lidze Mistrzów, podczas której kluczowe okazały się nie porażki z Lipskiem czy PSG, a zero punktów z Basaksehirem. Czy triumf w Lidze Europy okaże się być odplamiaczem na plamę na honorze “Czerwonych Diabłów”?

Ole Gunnar Solskjaer już prowadzi Manchester United od dwóch i pół roku. Sinusoida nastrojów kibiców klubu jednak niemal równomiernie wciąż rozkłada się pomiędzy “Ole In” a “Ole Out”. Z jednej strony, zespół w tym sezonie prezentował najrówniejszą formę od czasów sir Alexa Fergusona. Ale jednak z drugiej, fanom angielskiej piłki może kojarzyć się obecnie nie z odwagą, a asekuracją. Nie z dryblingami Marcusa Rashforda, wyczuciem strzeleckim Cavaniego czy Martiala, czy niekonwencjonalnymi zagraniami Bruno Fernandesa. Raczej z rzutami karnymi, naprawianiem popełnionymi błędami w obronie oraz brakiem fantazji, której mimo przebłysków Masona Greenwooda nie uświadczyliśmy zbyt często w tym sezonie.

Drugie miejsce słabsze niż się wydaje?

W tym sezonie jednak Manchester United miał szansę na to, by poważnie myśleć o walce o mistrzostwo Anglii. Przez moment “Czerwone Diabły” były nawet na fotelu lidera, ale Ole Gunnar wtedy tonował nastroje – Jedyną rzeczą, na której się koncentrujemy, jest doskonalenie się każdego dnia. Musimy radzić sobie w trudnych sytuacjach – mówił norweski trener pod koniec grudnia. Pragmatyzm i utylitaryzm w futbolu potrafią przynieść efekty, czego przykładem są początki sir Alexa Fergusona w Manchesterze. Tylko czy pod wodzą Solskjaera widać postępy? Spójrzmy na ostatnie sezony Premier League?

– 2018/2019 – 6. miejsce, 66 punktów, strata do lidera 32 pkt
– 2019/2020 – 3. miejsce, 66 punktów, strata do lidera 33 pkt
– 2020/2021 – 2. miejsce, 74 punkty, strata do lidera 12 pkt

Patrząc na poprzedni sezon, mogliśmy mówić o tym, że lepsza pozycja “Czerwonych Diabłów” pod wodzą Solskjaera to tylko pozory. A jak było w tych rozgrywkach? Manchester United zdobył więcej punktów i znalazł się w lidze nieco wyżej, ale są w tym zasługi słabości rywali. Zarówno Liverpool, jak i Chelsea w tych rozgrywkach miały kilka kiepskich momentów, a jednak w ostatecznych rozrachunku nie traciły do wicemistrza Anglii zbyt wiele – odpowiedni pięć i siedem punktów. Na pierwszych odbiły się kontuzje w obronie, na drugich brak pomysłu ze strony Franka Lamparda, który ostatecznie stracił pracę.

Frazesy, które miały usprawiedliwić słabsze wyniki

Czy w Manchesterze był spokój? Wnioskując na podstawie tabeli i statystyk, raczej tak, ale nie do końca, patrząc na boiskową postawę zespołu. “Doskonalenie się każdego dnia” to frazes, który po prostu usprawiedliwiał to, co miało potem nadejść, czyli choćby porażka 1:2 z Sheffield United. Takie podejście może być dobre w kontekście ugruntowania pewnej pozycji w lidze, ale tak może powiedzieć Ryan Mason w Tottenhamie i to tylko dlatego, że jest trenerem tymczasowym. Bez względu na to, kto obejmie drużynę “Kogutów”, będzie nastawiony na sukcesy, chociaż złośliwi powiedzą, że ich największym osiągnięciem w ostatnich latach jest Audi Cup. A Manchester United powinien mieć większe ambicje…

Powrót do punktu sprzed czterech lat

Owszem, “Czerwone Diabły” nie zdobyły mistrzostwa już od ośmiu lat, ale po drodze kilka razy były w czołówce. W sezonie 2016/2017 pod wodzą Jose Mourinho zespół zresztą zajął drugie miejsce na koniec sezonu Premier League i wygrał Ligę Europy. Teraz Ole Gunnar Solskjaer może wyrównać ten wynik. Na ten moment wydaje się jednak, że to szczyt możliwości tej drużyny w aktualnym sezonie. Czy to jednak coś zmieni?

Krótko mówiąc, nic. Manchester United od lat jest silną marką na międzynarodowej arenie, nawet mimo braku wielkich sukcesów w ostatnich latach. Dla wielu piłkarzy wciąż może być bardzo atrakcyjnym kierunkiem, a dla sponsorów dobrym współpracownikiem biznesowym. Chociaż na kilku płaszczyznach “Czerwone Diabły” sięgnęły sufitu, wydaje się, że sportowo są w stanie zrobić więcej. Na to jednak od lat nie widać planu. Ole Gunnar Solskjaer jest teraz w dokładnie tym samym punkcie, co Jose Mourinho cztery lata temu. To dowód na to, że pomysłu brakowało nie tyle trenerom, co Edowi Woodwardowi i rodzinie Glazerów.

Zwycięstwo w LE nic nie zmieni?

Triumf w Lidze Europy nie sprawi, że Ole Gunnar Solskjaer będzie w czołówce europejskich trenerów. Tak samo nie przyczyni się do tego, że Manchester United w jakiś sposób “urośnie”, czy to pod względem sportowym, mentalnym czy marketingowym. Ewentualnie trochę finansowym, ale za zwycięstwo w LE klub otrzyma około 20 milionów dolarów (ok. 25 milionów euro). Za niewiele mniej do klubu przyszedł Amad Diallo, który przed przyjściem do Anglii rozegrał pięć meczów w dorosłej piłce. Więcej mogłaby pokazać porażka zespołu, dla którego zwycięstwo z Villarrealem powinno być formalnością. Jeśli „Czerwone Diabły” przegrają, po raz kolejny okaże się, że zespół jeszcze wciąż wiele traci do europejskich gigantów, a OGS nie jest szkoleniowcem już gotowym na triumfy, a jego dwa i pół roku w Manchesterze to po prostu kolejny okres przejściowy.