Nowości w pucharach. Kogo zobaczymy jesienią w Europie?

26.05.2021

Za nami ligowy sezon 2020/2021. Do zakończenie w zasadzie pozostały finały Ligi Europy i Ligi Mistrzów. Jednak już teraz niemal w komplecie znamy skład europejskich pucharów w kolejnych rozgrywkach. Kilka nowości będzie, ale w dużej mierze zobaczymy mnóstwo starych znajomych.

Polskie nowości

W przypadku naszej Ekstraklasy będzie tylko jeden stały bywalec. Oczywiście mowa o Legii Warszawa, dla której będzie to jedenasty występ z rzędu w Europie! Pod tym względem warszawianie są rekordzistą Polski. Obok nich także Raków Częstochowa, Pogoń Szczecin i Śląsk Wrocław. Wspomniany tercet zagra tylko w nowej Ligi Konferencji Europy. Medaliści od II rundy, zaś wrocławianie od pierwszej.

Dla Rakowa to będzie debiut w pucharach, z kolei pozostała dwójka wraca po przerwie. Śląsk ostatni raz grał w 2015 roku, czyli sześć lat spokoju miał od europejskich wojaży. Z kolei Pogoń czekała w XXI wieku grała dwukrotnie. W Sezonie 2001/2002 skompromitowała się odpadnięciem z Fylkirem Rejkiawik w Pucharze UEFA. Kilka lat później w Pucharze Intertoto ograli Sheriff Tiraspol, a później przegrali z Sigmą Ołomuniec. Dwa sezony później wylądowała w IV lidze przez kompletny upadek klubu po czasach Antoniego Ptaka.

Wielki Milan

Przede wszystkim do Ligi Mistrzów po siedmiu latach wróci Milan. Rossonerri przed ostatnią kolejką mogli spaść nawet na piąte miejsce, a ostatecznie zostali wicemistrzem. Ziścił się idealny scenariusz wygranej w Bergamo i zdystansowanie pozostałych ekip, z którymi walczyli o LM. Tak jak w pierwszej dekadzie XXI wieku Milan osiągał sukcesy mając wiekową kadrę, tak teraz wrócił na europejskie salony, dzięki najmłodszej drużynie w Serie A oraz trenerowi, którego zatrudnienia nikt nie chciał.

Powrót i radość z awansu

W Niemczech powrót zalicza VFL Wolfsburg. Wilki, co kilka lat grają w Lidze Mistrzów, chociaż zazwyczaj kończy się to kłopotami w Bundeslidze. Mimo wszystko osiągnęli spory sukces i jesienią znowu będą w gronie 32. najlepszych drużyn klubowych w Europie. Marzeniem byłoby powtórzyć drogę z sezonu 2015/16, gdy odpadli dopiero w 1/4 finału z Realem Madryt, po tym jak pokonali Królewskich u siebie 2:0 w domu i przegrali 0:3 na Bernabeu.

Wśród klubów największych lig, LKE raczej nie cieszyła się dużą popularnością. Często LE już jest traktowana po macoszemu, a co dopiero w przypadku pucharu trzeciego wyboru. Zupełnie inne humory panowały w Berlinie. Kibice Unionu byli zachwyceni możliwością gry w pucharach i trudno się dziwić. Historia tego berlińskiego klubu w Europie jest bardzo krótka. Mowa o dwóch występach w Pucharze Intertoto w latach 60. i 80. ubiegłego wieku oraz Pucharze UEFA w 2001 roku, gdy odpadli z bułgarskim Litexem Łowecz!

Nieco krócej na swoją szansę czekał West Ham United. Ekipa Łukasza Fabiańskiego miała w pewnym momencie spore szansę na Ligę Mistrzów. Gorsza końcówka oznaczała 6. miejsce, które daje Ligę Europy. Anglicy ostatnie dwa występy w tych rozgrywkach zdecydowanie chcieliby zapomnieć. W sezonie 2015/2016 najpierw szczęśliwie ograli po rzutach karnych maltańską Birkirkarę(!), by po chwili odpaść z rumuńską Astrą Giurgiu! Rok później Młoty znowu zagrały z Astrą i znowu górą była drużyna ze wschodu Europy. Co ciekawe Rumuni w tym sezonie spadli do drugiej ligi, ale byli o krok od wygranej w krajowym pucharze. Prowadzili w dogrywce 2:1, ale ulegli Universitatei Craiova 2:3. Wiele profili kibiców WHUFC odetchnęło z ulgą przed losowaniem pucharów…

Mistrzostwo po latach

Po niemal dwudziestu latach – dokładnie dziewiętnastu – na tron w Portugalii powrócił Sporting CP. Trudno uwierzyć, by tak utytułowany klub czekał tyle na mistrzostwo. Jednak w ostatnich latach hegemonia Porto i Benfiki nie pozwalała na nic poza podium w przypadku Lwów z Jose Alvalade. Tym razem Ruben Amorim i spółka wygrali mistrzostwo i zagrają w Lidze Mistrzów. W tej ostatni raz występowali w niej w sezonie 2017/2018, gdy ograli Olympiakos. Co ciekawe rok wcześniej zajęli ostatnie miejsce w grupie, gdy wyprzedziła ich sensacyjnie Legia Warszawa.

Wielka radość zapanowała także w protestanckiej części Glasgow. Rangersi zgarniają tytuł po krótszej przerwie – 10 lat – ale z większą ulgą. W Szkocji dominacja jeszcze większa, ale nie dwóch czy trzech klubów, ale Celtiku. Po kłopotach The Gers, jedynie The Boys trzymali wysoki poziom sportowy. To na pewno nie pomogło w rozwoju tamtejszego futbolu. Teraz jednak wracamy do prawdziwej rywalizacji sprzed kilku lat w Old Firm Derby.

W Danii po 16. latach tytuł odzyskało Brondby IF, które zagra w ostatniej fazie eliminacji Ligi Mistrzów. Dobre występy klubów z Kraju Hamleta sprawiły, że jeszcze FC Midtjylland zagra o LM. Z kolei lokalny hegemon z ostatnich lat – FC Kopenhaga – nie zmieścił się nawet na podium i zostaje im gra w najmniej prestiżowych rozgrywkach, z wysokim współczynnikiem UEFA – 43,500.

W Turcji wszystko wróciło do normy. Tercet Besiktas, Galatasaray i Fenerbahce znowu obsadził podium. Co ciekaw ostatni raz taki stan rzeczy – w innej konfiguracji – miał miejsce w sezonie 2014/15. Od tamtej pory pieć razy przynajmniej jedna ekipa wypadała poza strefę medalową. Apogeum sięgnęło przed rokiem, gdy mistrzem został Istanbul Basaksehir, a wicemistrzem Trabzonspor.

Na tron wróciło także Dynamo Kijów. W przypadku stołecznego klubu mowa o pierwszym tytule mistrzowskim od 2016 roku. Mimo wszystko Dynamo w ostatnich latach ma kłopoty z wygrywaniem mistrzostwa. Od sezonu 2001/2002, gdy rozpoczęła się era Szachtara za rządów Rinata Achmetowa, Dynamo wygrało „tylko” siedem tytułów, przy trzynastu Szachtara. Tylko, wszak pomiędzy 1993 a 2001 zgarnęli wszystkie dziewięć mistrzostw.

Trochę niespodzianek

Były ligi, w których doszło to sporych zmian na piłkarskich mapach. Zaczniemy od Azerbejdżanu, w którym Karabach Agdam przyzwyczaił nas nawet do gry w fazach grupowych. Tym razem jednak tylko Liga Konferencji Europy za trzecie miejsce. Tego nawet nie udało się ugrać Kabali, a mistrzem kraju zostało stołeczne Neftchi Baku.

Czwarty rok z rzędu w pucharach brakuje Panathinaikosu spośród greckich klubów. Tym razem byli na piątym miejscu, tuż trójką PAOK, Aris i AEK. Lokalny rywal Olympiakos był w tym sezonie poza zasięgiem całej stawki i wygrał ligę z przewagą… 26 punktów! Ubiegłoroczny mistrz Macedonii Północnej nie tyle, co nie zakwalifikował się do pucharów. Vardar Skopje… spadł do drugiej ligi!

W tym roku FK Astana prowadzi bezapelacyjnie w lidze kazachskiej. Jednak w sezonie 2020 – grają systemem wiosna-jesień – byli dopiero trzeci. Przed nimi Toboł Kostanaj oraz Kajrat Ałmaty, który w ten sposób dostanie drugą w historii szansę gry o Ligę Mistrzów. W 2005 roku odpadli z Artmedią Bratysława po golu straconym w 121. minucie rewanżu! Co ciekawe chwilę później Słowacy ośmieszyli Celtic i po kolejnej rundzie awansowali do Champions League!

Do pucharów wraca także węgierski Ujpest. Lokalny rywal Ferencvarosu w ostatnich latach zmagał się z wieloma kłopotami, stąd w latach 2010-2018 nie grał na arenie międzynarodowej, co przerwał tylko na sezon po brązowym medalu w sezonie 2017/2018. Teraz udało się, dzięki wygranemu Pucharowi Węgier – w finale pokonal MOL Vidi, czyli dawny Videoton.

Wrócić może także MSK Żilina. Przed słowackim klubem jeszcze finał barażów o LKE ze Zlatymi Moravcami. To byłoby jednak spore wydarzenie. Rok temu, w trakcie pierwszego lockdownu głośno było o upadku tego klubu. Mówiło się o graniu juniorami, a tymczasem Żilina podniosła się w naprawdę dobrym stylu. Czwarte miejsce w lidze oraz finał słowackiego pucharu robi wrażenie. Tym bardziej że spory udział w tym mieli Polacy. W obronie grał Jakub Kiwior, wybrany do „11” sezonu ligi. Królem strzelców został Dawid Kurminowski, który kilka lat temu bez żalu odszedł z Akademii Lecha Poznań.

Nowi mistrzowie

Na Malcie powrót do historii. Hamrun Spartans ostatni tytuł wywalczyli w 1991 roku, a teraz po trzydziestu latach dorzucają ósme mistrzostwo wyspy w historii klubu. Co ciekawe w 1991 roku, gdy grali w Pucharze Europy trafili na Benfikę, od której dostali w dwumeczu 10 goli.

Słoweńcy zyskali nowego mistrza. Została nim NS Mura, dla której był to trzeci sezon na najwyższym poziomie. Zresztą historia klubu sięga… 2012 roku. Mura szybko pnie się w hierarchii krajowej piłki, bo dwa poprzednie sezony to czwarte miejsce, a w ubiegłym dorzucili także zwycięstwo w pucharze. Na arenie międzynarodowej wstydu nie było – ograli Nomme Kalju, Aarhus i dopiero wysoko przegrali z PSV Eindhoven. W tym roku zadebiutują w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów.

W Luksemburgu znowu mistrzostwa nie zdobyło F91 Dudelange. Ubiegły sezon to dopiero piąte miejsce i wolne od europejskich pucharów, a tym razem wicemistrzostwo. Szansę na reprezentowanie małego państwa wywalczył sobie klub Swift Hesperange, który mistrza zdobył w roli beniaminka. Co ciekawe do tej pory bilans luksemburskiego klubu w europejskich pucharach to dwie porażki w 1/16 finału Pucharu Zdobywców Pucharów w 1990 roku z… Legią Warszawa.