Gdyby babcia miała wąsy #8: Superliga zabierająca emocje

28.05.2021

Kilka tygodni temu trwała awantura o nowe rozgrywki, które nigdy nie powstały. Superliga jak szybko została ogłoszona, jeszcze szybciej padła. Całe szczęście, gdyż patrząc na końcówkę sezonu, uniknęlibyśmy mnóstwa emocji. Zobaczcie, co mogliśmy stracić.

Superliga miałaby zaorać rozgrywki ligowe w czołowych ligach. Oczywiście to tylko kilka z kilkudziesięciu europejskich lig. Tyle że to dla Serie A, LaLiga czy Premier League kibice wykupują subskrypcje Eleven czy Canal+. Przy meczach ulubionych drużyn spędzaliśmy i spędzamy godziny w trakcie sezonu. Jednak ktoś chciał wyciągnąć najlepsze – emocje.

Mistrzostwo Hiszpanii w… Sewilli

Zacznijmy od tego, że w ostatniej kolejce nie byłoby walki pomiędzy Atletico a Realem o mistrzostwo. Nawet brązowego medalisty – Barcelony – nie oglądalibyśmy na podium. Mistrzostwo LaLiga trafia zatem do Sevilli. Ekipa Julena Lopeteguiego była jednym z najlepszych zespołów w całej ligowej Europie. 9 punktów straty do mistrza na przestrzeni całego sezonu to naprawdę wynik godny pochwał. Tylko w Ligue1 różnica pomiędzy mistrzem a czwartym zespołem była mniejsza – siedem oczek. We Włoszech to już 13, w Bundeslidze 17, a w – teoretycznie – najbardziej wyrównanej Premier League Chelsea straciła 19 punktów do Manchesteru City!

Ale wówczas Liga Mistrzów zawitałaby także do drugiego klubu z Sewilli – Betisu, a także Realu Sociedad i… Celty Vigo. Wszystko licząc zwycięstwo Villarrealu w Lidze Europy. Krótko mówiąc mapa klubów hiszpańskich w Champions League zostałaby mocno rozszerzona o miasta na północy i wschodzie kraju.

Włochy bez emocji

Inter był zdecydowanym hegemonem tegorocznego sezonu Serie A. Mistrzostwo zgarnięte na kilka kolejek przed końcem i spokojny finisz. Antonio Conte stworzył – na krajowym podwórku – potwora. Już wiemy, że nie będzie kontynuował swojej pracy w niebiesko-czarnej części Mediolanu. Teraz patrzymy na listę klubów z Superligi i tego by także zabrakło. A przecież radość kibiców Interu z przerwania hegemonii Juventusu była ogromna. Zapowiedzi o scudetto były już od kilku lat, ale dopiero tym razem udało się zdystansować największego rywala i pozostałych.

W Serie A kapitalnie ułożyła się tabela i terminarz. Dzięki temu przed ostatnią kolejką aż trzy ekipy walczyły o wicemistrzostwo, a cztery miały szansę na trzy miejsca w Lidze Mistrzów. To gwarantowało emocje, tym bardziej że w Bergamo doszło do małych derbów Lombardii. Atalanta grała z Milanem, który w ostatnich meczach lała niemiłosiernie. Tym razem jednak Franck Kessie dał dwa gole i powrót Rossonerrich do Champions League po siedmiu latach. Radość? Ogromna! Ktoś powie, że to wielki klub, więc mało w tym romantyzmu. Z drugiej strony mowa o kapitalnym powrocie Zlatana Ibrahimovicia do Europy. To przede wszystkim ogromny sukces Stefano Piolego, którego nikt nie chciał, gdy przychodził. Wszyscy zachwycali się Conte, Gasperinim, Inzaghim, a ostatnio przyjściem Pirlo. Tymczasem sympatyczny Stefano miał najmłodszą ekipę we Włoszech i zdobył wicemistrzostwo w pięknym stylu.

Wyjmijmy jednak potencjalnych uczestników Superligi. Wówczas mistrzem zostaje Atalanta, a do LM wchodzą Napoli – o ile Aurelio De Laurentis nie dołączyłby do projektu – a także dwa rzymskie kluby. Z jednej strony fajna historia z bergamczykami, ale nadal emocji znacznie mniej niż w scenariuszu, który rzeczywiście miał miejsce.

Zaorana Anglia

A teraz wyobraźcie sobie rozgrywki w Anglii bez klubów, które zajęły miejsca 1-4 oraz 7-8. Mistrzem kraju zostaje więc – po raz drugi – Leicester. Srebrny medal zgarnąłby Łukasz Fabiański i jego West Ham, a brąz kolejny z Polaków – Mateusz Klich z Leeds, za którymi znalazłby się Everton w Lidze Mistrzów. Absurd? Zdecydowanie!

Zabrakłoby także emocji w meczach o miejsca 3-5. Przecież ostatnia kolejka przyniosła sporo zaskoczeń, zwłaszcza przy spotkaniach Leicester-Tottenham i Aston Villa-Chelsea. The Blues mieli teoretycznie najlepszą sytuacje przed 38. rundą meczów. Byli na trzecim miejscu i potrzebowali zwycięstwa do szczęścia. Zagrali słabo i przegrali z The Villans, ale mogą postawić duże piwo sąsiadom z północnego Londynu. Tottenham przegrywał z Leicester 1:2 do 75. minuty, ale potem popis swojej gry dał Gareth Bale. Ostatecznie Lisy muszą obejść się smakiem, mimo że wiele wskazywało na ich końcowy sukces, czytaj: awans do Ligi Mistrzów.

***

Trochę nadużywamy słów z końcówką „by”. W końcu rozważamy, co się mogło zdarzyć, ale – póki co i na szczęście – nie miało miejsca. Gra pozorów pod tytułem „słuchamy głosu kibiców” podtrzymana. Mimo wszystko nadal wszyscy powinni być czujni, gdyż przy najbliższej nadarzającej się okazji temat będzie wracał.

Póki co możemy się cieszyć z zakończonego sezonu w ligach TOP5. W zasadzie jedynie w Niemczech ostatnia kolejka pod względem miejsc w czołówce przebiegała bez emocji. Żaden niemiecki klub nie chciał dołączyć do Superligi, ale wyobraźmy sobie taki scenariusz. Bayern wchodzi do Superligi, a Robert Lewandowski wówczas nie ma szans na pobicie rekordu Gerda Mullera. Na dzisiaj być może to jałowa dyskusja, ale warto pamiętać zawczasu, nim włodarze największych i najbogatszych klubów znowu będą chcieli zaorać dotychczasowy dorobek piłki nożnej.