300 minut i nadal bez goli w meczach Rakowa

05.08.2021

Nadal kibice nie obejrzeli ani jednego gola w meczu drużyny Marka Papszuna. Raków nie wygrywa, nie przegrywa, tylko bezbramkowo remisuje z kolejnymi rywalami. Tym razem jednak 0:0 smakuje zupełnie inaczej. Mowa bowiem o remisie z Rubinem Kazań. 

Oczywiście to goście byli lepsi w tym spotkaniu i trudno się temu dziwić. Wielokrotnie w Polsce nie docenialiśmy ligi rosyjskiej. Tyle że nadal ona stoi na kompletnie innym poziomie finansowym i sportowym. Przynajmniej dwie, trzy półki nad naszą Ekstraklasą. Jednak to Raków jako pierwszy zaatakował. Początek meczu to spora przewaga optyczna ekipy spod Jasnej Góry. Gospodarze głównie atakowali prawą stroną boiska, co skończyło się szybką zmianą w szeregach gości. Choć trzeba uczciwie powiedzieć, że Aleksandr Zujew zszedł głównie z powodu kontuzji, to jednak pierwszy kwadrans miał bardzo trudny.

Tuż po nim do gry wszedł ten, którego najbardziej się obawialiśmy. Chwicza Kwaracchelia stanął oko w oko z Vladanem Kovaceviciem. Górą był jednak bośniacki bramkarz gospodarzy. Zresztą Gruzin był zdecydowanie najgroźniejszym piłkarzem w ekipie Leonida Słuckiego. Dryblował i strzelał, ale z jego wysiłków nic nie wynikało.

Największą gwiazdą meczu okazały się… koszulki Rubina. Z niektórych zniknęły nazwiska, z innych numery. W ten sposób rosyjscy piłkarze musieli mieć malowane flamastrami numery! Z tego powodu trochę dłużej potrwała przerwa w meczu. Arbiter miał sporo obiekcji do takiego stanu sprzętu rywali częstochowian.

Raków w drugiej połowie nie zagroził zbytnio bramce gości. Najlepszą okazję miał Ivi Lopez. Jednak jego strzał po rzucie wolnym odbił się od głowy jednego z piłkarzy stojących w murze. Szkoda, gdyż wiele wskazywało, że Jurij Diupin mógłby mieć z nim sporo kłopotów.

„Do przerwy” w dwumeczu bez bramek. Za tydzień rewanż w stolicy Tatarstanu. Początek meczu o godzinie 18:00.

Raków Częstochowa – Rubin Kazań 0:0