Michał Listkiewicz: Kierownictwo Legii ma ważne zadanie do wykonania

27.08.2021
Wczoraj na meczu Legii ze Slavią zauważyliśmy na trybunach Michała Listkiewicza. Pomyśleliśmy, że to dobry pretekst, żeby z nim porozmawiać o jego opinii na temat tego co wczoraj działo się na Łazienkowskiej 3.

Widzieliśmy, że wczoraj był Pan obecny na meczu na Łazienkowskiej 3. Jak wrażenia?

Michał Listkiewicz: Przede wszystkim to jest świetna wiadomość, że znowu mamy zespół w fazie grupowej Ligi Europy. Jestem pełen podziwu dla Legii, bo mieli cały czas „pod wiatr”. Kontuzje, odejście czołowego zawodnika, zamknięcie Żylety oraz przebieg pierwszego meczu, w którym było widać, że Slavia jest mocną drużyną – te okoliczności na pewno nie pomagały Legionistom.

Jednak hart ducha zawodników oraz świetna taktyka Czesława Michniewicza spowodowały, że mamy teraz drużynę w fazie grupowej Ligi Europy. Szczególnie rola trenera odgrywała w tym awansie dużą rolę. Bardzo mądrze poustawiał drużynę na boisku i dobrze reagował na boiskowe wydarzenia.

Można jednak powiedzieć, że Legii sprzyjało szczęście, bo – mimo, że zasłużona – czerwona kartka, wynikająca z indywidualnego błędu, sprawiła, że spotkanie dobrze się ułożyło pod gospodarzy.

ML: Czerwona kartka była ewidentna i nawet opinia publiczna w Czechach podziela to stanowisko. Piłka nożna to gra błędów i trzeba korzystać z prezentów, które daje Ci rywal.

Wspomniał Pan o Czechach. Jest Pan związany z tym krajem. Jak czeska prasa zareagowała na wczorajszą wygraną Wojskowych?

ML: Czeska prasa jest pełna uznania dla Legii. Szczególnie, jeżeli chodzi o sposób w jaki gospodarze potrafili zniwelować różnicę, wynikającą z mniejszych umiejętności piłkarskich. Legioniści zrobili to mądrością, taktyką i wolą walki, co również podkreślali nasi południowi sąsiedzi.

Oczywiście zajmowali się też sobą i brakami kadrowymi. Do Warszawy nie przyjechało 2-3 czołowych zawodników Slavii, więc muszą sobie zdawać sprawę z tego, że gdyby nie ich brak, to to spotkanie mogłoby się inaczej potoczyć. Przede wszystkim Czesi żałują pierwszego meczu, w którym mieli dużo stuprocentowych sytuacji. Wczoraj zresztą Legia też miała trochę szczęścia…

…i Artura Boruca.

ML: Artur Boruc jest, jak wino. Żartobliwie powiem nawet więcej: gdyby w reprezentacji np. w Bratysławie bronił tak jak dziś, to mielibyśmy więcej awansów do finałów Mistrzostw Świata. Widać, że lata mu służą i Artur jeszcze przez parę lat może być czołowym polskim bramkarzem.

Wspominał Pan wcześniej o dobrych reakcjach trenera Michniewicza na wydarzenia boiskowe.

ML: Tak. Bardzo mi się podobało wprowadzenie Tomasa Pekharta w odpowiednim momencie, kiedy Slavia zaczęła „oddychać rękawami”. Reprezentant Czech co prawda nie strzelił gola, ale za to na tyle skutecznie absorbował piłkarzy drużyny przeciwnej, że Ci nie byli skupieni na innych Legionistach.

Rozumiem, że przez to, że był Pan na Łazienkowskiej, nie mógł Pan śledzić poczynań Rakowa…

ML: Jednym okiem zerkałem na to co się dzieje w Belgii i cóż mogę rzec? Gent to uznana drużyna, a belgijski model szkolenia jest dobrym wzorem do naśladowania. Nie jest to może spektakularne granie, ale jest tak mądre, tak cierpliwe, tak konsekwentne. Spodziewałem się, że w końcu Raków będzie musiał ulec Belgom… Częstochowianie musieliby mieć furę szczęścia i szybko strzelić jakiegoś gola. Tak się jednak nie stało.

Trzeba jednak przyznać, że Raków zaliczył godny debiut w europejskich pucharach. Drużyna Marka Papszuna dostarczyła nam mnóstwo pozytywnych emocji, a wyeliminowanie Rubina Kazań należy uznać za majstersztyk. Brawo dla Rakowa za te występy. Myślę, że przy takim rozwoju przy drugim podejściu za rok może to dla nich się skończyć fazą grupową europejskich pucharów. Oby już na własnym stadionie w Częstochowie.

Zna Pan wyniki losowania fazy grupowej Ligi Europy?

ML: Tak, widziałem na kogo trafiła Legia. Trudno było się spodziewać grupy, w której polski zespół mógłby być faworytem. Może gdyby grała w Lidze Konferencji… Ale przecież w sporcie chodzi o to, żeby poprzeczkę podnosić, a nie obniżać. Myślę, że dla Legii zdobycie 4 punktów w grupie z takimi przeciwnikami będzie znaczyło więcej, niż 12 punktów w Lidze Konferencji.

Liczę jednak na więcej, niż na 4 punkty. Myślę, że Legia jest zespołem, który u siebie jest w stanie wygrać z Leicester, Napoli czy Spartakiem Moskwa. Mam tylko apel do kibiców, żeby zadbali o to, żeby każdy mecz odbywał się przy komplecie publiczności, bo np. taki transparent, jak wczoraj… On niczemu nie pomaga. To jest ciągnięcie niedźwiedzia za wąsy. Poza tym zachowanie kibiców wczoraj było znakomite. Żywiołowy doping przez cały mecz na pewno pomógł piłkarzom. Tylko ten transparent… Nie w tym miejscu, nie w tym czasie.

Przed Ligą Europy trzeba zadbać jeszcze o inne sprawy. Chodzi o wzmocnienia w kadrze Czesława Michniewicza.

ML: To będzie trudna jesień dla Legii, bo będzie zmuszona grać na dwóch frontach…

…mecze już nie będą przekładane.

Spotkań nie można przekładać w nieskończoność. Czesław Michniewicz to jest doskonały strateg i jeden z najlepszych polskich trenerów, ale kiedy jajek zabraknie, to trudno zrobić jajecznicę. Trener musi mieć jakieś pole manewru i przy tym natężeniu spotkań mieć po dwóch klasowych piłkarzy na każdą pozycję. Kontuzje, kartki – widzimy co się dzieje. Teraz kierownictwo Legii ma ważne zadanie do wykonania, bo trener i piłkarze wczoraj swoją robotę wykonali doskonale.