Marek Papszun: Świat nam trochę odjechał

12.09.2021

Raków Częstochowa zakończył swoją tegoroczną przygodę z europejskimi pucharami na czwartej rundzie eliminacji do Europa Conference League. Podopieczni Marka Papszuna mogą się już więc skupić tylko na tym, by w przyszłym roku ponownie znaleźć się w gronie drużyn, które będą reprezentować nasz kraj w eliminacjach do europejskich pucharów. O to jak trudne będzie to zadanie oraz o to czy odczuwa niedosyt po meczu z Gent zapytaliśmy właśnie szkoleniowca klubu z Częstochowy – Marka Papszuna.  

Raków nie był uważany za faworyta zarówno w spotkaniu z Rubinem Kazań, jak i z Gent. Mimo tego awans do fazy grupowej przez długi czas wydawał się naprawdę blisko. Odczuwa pan niedosyt?

Oczywiście, że tak. Ten niedosyt na pewno jest dość spory, bo mając zaliczkę po pierwszym spotkaniu i mając trzy, cztery sytuacje w pierwszych trzydziestu minutach na pewno można być rozczarowanym. Mieliśmy bardzo dobre trzydzieści minut na wyjeździe, gdzie ten mecz był mocno wyrównany. Natomiast po tej trzydziestej minucie kolejny kwadrans był dla nas trudny i ta bramka do szatni trochę nas zbiła z tropu. Druga połowa na pewno nie wskazywała na to, że tak polegniemy, więc na pewno ten niedosyt jest. Znamy stan naszej kadry, nasze możliwości więc skupiamy się przede wszystkim na tym jak dużo zrobiliśmy.

Po rewanżowym spotkaniu z Gent dało się usłyszeć głosy, że to tylko Liga Konferencji i od Rakowa należało wymagać awansu. Co prawda w większości były to osoby, które przedstawiały swoje zdanie za pomocą mediów społecznościowych, jednak również Zbigniew Boniek pokusił się o stwierdzenie, że Liga Konferencji pana troszkę zweryfikowała. Jak pan to wszystko odbiera?

Mogę to odbierać jedynie jako głosy kibica, który nie ma rozeznania co się dzieje w klubach i jakie są budżety. Budżet Gentu to 40 mln euro, budżet Rakowa to około 30 mln zł. O czym więc mamy rozmawiać? Gent ma dwie bazy treningowe i stadion, który byłby jednym z lepszych w Polsce. Trudno się porównywać do klubu, którego stać na zawodników za 7-8 mln euro, więc o jakiej weryfikacji my mówimy? Możemy próbować rywalizować z tego typu drużynami, ale dzisiaj fakty są takie, że świat nam trochę odjechał.

Skoro jesteśmy już przy temacie stadionu. Rok 2022, Raków ponownie walczy o awans do europejskich pucharów, ale już na stadionie w Częstochowie, wierzy pan w taki scenariusz?

Wierzyć mogę, jednak jest to mało prawdopodobne. Natomiast czy w Częstochowie czy gdzie indziej, trzeba się najpierw do tych pucharów zakwalifikować, a to będzie w tym roku bardzo trudne zadanie.

Michał Probierz powiedział kiedyś słynne zdanie, że europejskie puchary są dla polskich klubów pocałunkiem śmierci. Myśli Pan podobnie? Uważa Pan, że Rakowowi będzie teraz nieco łatwiej o punkty w Ekstraklasie?

Mogę powiedzieć czym dla nas były europejskie puchary. Była to przede wszystkim nagroda za trud, za to, że wprowadziliśmy klub na tak wysoki poziom. Myślę, że dobrze wykorzystaliśmy czas gry w pucharach, ponieważ zdobyliśmy doświadczenie. Cały klub też na tym zarobił, ale myślę, że doświadczenie dla klubu i dla drużyny jest nawet większą korzyścią. Jeżeli będziemy potrafili to wykorzystać i z tego doświadczenia czerpać, to ten rok powinien być dla nas rokiem udanym. Trzeba też jednak patrzeć na to w szerszym kontekście i podobnie jak w przypadku europejskich pucharów, trzeba spojrzeć na konkurencję w tym roku. Lech, Legia, Pogoń to drużyny, które bardzo mocno się wzmocniły, pomimo tego, że posiadały już kadry, które mogły walczyć o mistrzostwo Polski. Mamy jeszcze Piasta, Śląsk, Wisłę, która powoli się odradza. Drużyn, które mają podobne apetyty do nas jest więc więcej.

Skoro wywołał Pan już temat Lecha Poznań. Jak wygląda sytuacja kadrowa przed niedzielnym meczem z Lechem? Tomas Petrasek będzie już do pana dyspozycji?

Tak, Tomas grał już w sparingu z Videotonem, więc będzie brany pod uwagę przy wyborze pierwszego składu i jest taka szansa, że w tym meczu wystąpi.

Lech znakomicie rozpoczął ten sezon. Co w pana opinii może być w niedziele trudniejsze – przełamanie bardzo szczelnej, póki co defensywy Kolejorza, czy zatrzymanie Mikaela Ishaka i Jakuba Kamińskiego, którzy odpowiadają za ponad połowę dorobku bramkowego Lecha w tym sezonie?

Ważna będzie przede wszystkim nasza gra i nasze działania. Najistotniejsze będzie jak zagramy my, a nie jak zagra Ishak i Kamiński. Ważne będzie jak zagra Raków. Nie jesteśmy drużyną, która musi skupiać się tylko na przeciwniku i patrzeć na dyspozycję jego najlepszych graczy. Oczywiście wiemy z kim się mierzymy. A mierzymy się z drużyną, która nie może nie wygrywać mając taki skład. Natomiast jesteśmy świadomi też tego jaką my mamy drużynę i jaką my mamy siłę oraz to, że gramy u siebie.