Tomasz Brzyski: Miałem ofertę z Lazio

18.10.2021

Tomasz Brzyski może poszczycić się naprawdę bogatym CV. W trakcie swojej kariery piłkarz reprezentował barwy chociażby Ruchu Chorzów, Polonii Warszawa czy Legii. W ostatnim czasie 39-letni obrońca osiadł już jednak na Lubelszczyźnie i stara się wspomóc swoimi umiejętnościami IV-ligową Lubliniankę. Byłego reprezentanta Polski zapytaliśmy o czasy gry w Legii, o współpracę z Adamem Nawałką oraz czy nie żałuje, że nie spróbował swoich sił za granicą. 

Lublinianka idzie w tym sezonie jak burza. Skończy się na awansie do III ligi? 

Postawione zostały przed nami pewne cele. Mamy awansować do III ligi w przeciągu najbliższych dwóch lat. Póki co robimy swoje, nie napinamy się na to żeby awansować. Jeśli się uda to oczywiście będziemy szczęśliwi, jednak interesuje nas przede wszystkim to, by w każdym meczu grać jak najlepiej i co najważniejsze punktować.

Latem w Lubliniance zaszły spore zmiany. Klub ma nowego właściciela, nowego prezesa, nowego trenera. Do zespołu powrócił również pan. Widać jakieś istotne zmiany w porównaniu z pana ostatnim epizodem w Lubliniance? 

Zmiany są rzeczywiście spore. Tak jak pan powiedział, jest nowy właściciel, nowy trener, dużo nowych zawodników. To jest kompletnie nowy skład, dwudziestu nowych zawodników. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo na pewno wszystko idzie to w dobrym kierunku. Klub będzie się rozwijał, właściciele są naprawdę ambitni i chcą coś dobrego w tej Lubliniance zrobić. Ja również mam nadzieję że to się uda. Póki co trzymamy się tego żeby w ciągu dwóch lat zagrać w III lidze, a jeśli uda się już w tym roku to nawet lepiej.

Zapowiadał pan, że Lublinianka będzie pana ostatnim przystankiem w karierze. Uznał pan, że to już pora na ten ostatni przystanek? Jak długo będziemy jeszcze oglądać Tomasza Brzyskiego na boiskach? 

Trudno powiedzieć. Co roku mówię, że kończę grać, a jednak cały czas gram. Dopóki będę miał siły i będę pomagał, a nie przeszkadzał to będę kontynuował karierę. Na razie to zdrowie jest, omijają mnie kontuzje także chce pomóc Lubliniance awansować.

Zanim został pan profesjonalnym piłkarzem śledził pan poczynania klubów z regionu czy raczej spędzał pan większość czasu z piłką przy nodze? 

Trochę interesowałem się piłką i tym co się na Lubelszczyźnie dzieje. Chociaż też muszę powiedzieć, że miałem na to trochę mało czasu, bo gdy już grało się w piłkę na tym trochę wyższym poziomie to bardziej myślało się o tym, co samemu się prezentuje na boisku. Jednak gdy miałem wolne to też zdarzało mi się przyjeżdżać na mecze.

Pytam o to ponieważ w ostatnim czasie spore zmiany zaszły również w Motorze Lublin, którego był pan zawodnikiem. Jest pan generalnie zadowolony z kierunku w jakim zmierza lubelska piłka? 

Na pewno więcej mogę powiedzieć na temat Lublinianki. Jeśli chodzi o Motor, to podobnie jak Lubliniaka mają teraz ambitne, pewnie ambitniejsze od Lublinianki cele. Gdzieś tam w planach mają grę w pierwszej lidze, potem w ekstraklasie. Życzę im i sobie tego, żeby w regionie Lubelskim pojawiła się kolejna, obok Górnika Łęczna siła i chciałbym doczekać takich czasów żeby w Lublinie była ekstraklasa.

Wróćmy na chwilę do przebiegu pana kariery. Dołączenie do Legii od razu po przygodzie w Polonii Warszawa to był dość odważny ruch. Spotkały pana wówczas jakieś nieprzyjemności? 

Miałem kilka takich sytuacji. Wiadomo, że w Warszawie jest więcej kibiców Legii więc gorzej by to wyglądało gdybym przechodził z Legii do Polonii. Było kilka incydentów ale nie jakichś bardzo istotnych. Bardziej obawiałem się tego jak przyjmą mnie kibice na Łazienkowskiej, ale są to tacy ludzie, że jeśli się pokaże dobrą grę i że zasługuje się na to, by reprezentować barwy Legii, to dostanie się swoją szansę. Wydaje mi się, że z tego się wywiązałem.

Jak pan tak ogólnie wspomina okres gry w Legii?

Bardzo dobrze, bo to był naprawdę niezły moment w mojej karierze. Zdobyliśmy parę mistrzostw i pucharów, więc trudno bym nie wspominał tego dobrze. Spędziłem tam parę lat i na pewno zapamiętam je do końca życia.

Miał pan wtedy ambicje, by spróbować swoich sił za granicą? 

Miałem kilka propozycji, ale jednak zdecydowaliśmy się na Legię. Byłem już wtedy trzydziestoletnim zawodnikiem więc też ciężko by topowe europejskie zespoły się o mnie biły.

Może pan zdradzić skąd były te oferty? 

Najkonkretniejsza oferta wpłynęła z Lazio, ale też wtedy klub nie chciał mnie sprzedawać. Wydaje mi się, że Jakub Wawrzyniak był wówczas kontuzjowany i Legia została z jednym lewym obrońcą. Zdecydowali się więc tę ofertę odrzucić, a że byłem związany kontraktem to mieli do tego pełne prawo.

Miał pan też okazję wystąpić w reprezentacji Polski i to pod wodzą aż dwóch selekcjonerów. Skończyło się na siedmiu występach. Ma pan poczucie, że mogło być ich więcej? 

To wszystko zależało tylko ode mnie. Nie udało mi się przebić, bo po prostu nie wykorzystałem swojej szansy. Cieszę się, że ktoś mnie zauważył i że mogłem spróbować swoich sił. Zdawałem sobie wtedy sprawę z tego, że w kilku meczach zagrałem poniżej swoich umiejętności i raczej wiedziałem, że więcej powołań nie będzie.

Dobrze pan wspomina współpracę z Adamem Nawałką? 

Oczywiście. To był profesjonalista, taktyk i bardzo poukładany trener. Cieszę się, że miałem okazję z nim pracować i dostałem tę szansę żeby się pokazać. Mogę być zły tylko na siebie, bo wiem, że gdybym zagrał lepiej to może dostałbym kolejne powołania.

Bramka z Norwegią jednak na pewno była dla pana wyjątkowa…

Widomo, że jeśli strzela się bramkę dla reprezentacji Polski to zawsze ogromnie cieszy. Dziś mogę się pochwalić tym, że mam siedem występów w reprezentacji Polski i tę jedną bramkę.

Najlepiej wspomina pan okres gry w Legii? 

Jeśli chodzi o trofea to na pewno. Bardzo dobrze czułem się też jednak w Ruchu Chorzów, w Polonii Warszawa. Z każdego klubu, w którym grałem mam jakieś pozytywne wspomnienia i jestem zadowolony, że właśnie tak się potoczyła moja kariera. Grałem w wielu klubach poznałem sporo fajnych ludzi i bardzo się z tego cieszę.

Ma pan jakieś plany co po tym, gdy już zawiesi pan buty na kołku? Chce pan zostać jakoś blisko piłki nożnej? 

Chciałbym pomagać Lubliniance, bo stąd pochodzę, tu się wychowałem i darzę ten klub ogromnym szacunkiem. Gdyby nie Lublinianka to nie wiem jak by się potoczyły moje losy, więc będę chciał pomóc jak tylko mogę.

 

ROZMAWIAŁ: MATEUSZ MAZUR