Z dużej chmury mały deszcz. Sevilla lepsza w derbach

07.11.2021

Wszyscy liczyli na fajerwerki w Gran Derbi. Niestety, to nie było wielkie widowisko. Te derby prawdopodobnie nie zapadną na długo w pamięci kibiców. Zwłaszcza po stronie gospodarzy, którzy nie zaistnieli w tym spotkaniu. Sevilla zrobiła swoje i bez większego wysiłku ograła lokalnego rywala. W ten sposób pozostaje w tercecie prowadzącym rozgrywki LaLiga.

Zwycięstwo w derbach to obowiązek dla każdego klubu. Sevilla jednak miała nieco większą presję. W końcu swoje mecze wygrały oba Reale będące przed nimi w tabeli. Wczoraj madrycki z Rayo Vallecano w mini derbach stolicy. Dzisiaj Real Sociedad pokonał Osasunę. Sevilla nie zawiodła i znowu jest w kontakcie z tymi ekipami.

Już początek dzisiejszych derbów Sewilli zwiastował, że możemy być świadkami pomniejszonych składów w dalszej części gry. Bardzo ostra gra i sporo nieczystych zagrań pokazywało, jak naładowani są jedni i drudzy. Pierwszym z żółtą kartką był Guido Rodriguez. Później dołączył do niego rywal – Diego Carlos. Jednak Argentyńczyk swoją bezmyślnością pozbawił zespół jednego zawodnika. Kontra gości i faul w środku pola przy pozornie niegroźnej sytuacji. W efekcie Matheu Lahoz nie miał wątpliwości i wyrzucił zawodnika Betisu z boiska.

Kompletna dominacja

Druga połowa musiała mieć jeden scenariusz – dominacje gości. Tuż po przerwie Willian Jose zszedł, a jego miejsce zajął William Carvalho. To już mówiło o nastawieniu beticos. Szybko jednak gospodarze stracili pierwszego gola. Szybka wymiana podań, piłka na lewej stronie. Lucas Ocampos wycofał piłkę przeed pole karne, a Marcos Acunia potężną bombą zapewnił prowadzenie Los Nervionenses.

Sevilla była zespołem mającym pełną kontrolę nad meczem. Przewaga jednego zawodnika była nadto widoczna. Poza tym piłkarze Betisu wydawali się być przytłoczeni całą sytuacją. Widać, że czerwona kartka z pierwszej połowy oraz ostatnie lania z Atletico i Bayerem zrobiły swoje. Sprawiali wrażenie drużyny, która nie chce zaryzykować kolejnego blamażu. Tym razem w domowych derbach. Wykorzystali to goście. Piłka do Montiela na prawą stronę, a samobójczego gola strzelił Hector Bellerin.

Pod koniec Betis spróbował dwukrotnie uderzać za sprawą Cristiana Tello. Z akcji miał blisko do bramki, ale spudłował, mimo dogodnej sytuacji. Z wolnego było groźniej, ale także bez gola. Dla Verdiblancos to koniec tygodnia, w którym ponieśli trzy porażki z bilansem 0:9!