W którą stronę płynie Wisła?

19.11.2021

W polskiej piłce nie brakuje osobliwych historii. W ostatnich latach bohaterem przynajmniej połowy z nich była Wisła Kraków. Miniona dekada Białej Gwiazdy upłynęła pod znakiem zawirowań właścicielskich, wizerunkowych, sportowych. Klub zdaje się powoli wychodzić na prostą i przynajmniej 1/3 kłopotów udało się w Krakowie zażegnać. Wisła to jednak wciąż klub zagadka. Za bardzo nie wiadomo czego od Białej Gwiazdy oczekiwać, czego się po niej spodziewać. Możliwości Wisły są dzisiaj nieporównywalnie mniejsze od tych z początku dekady, a jednak wydaje się, że ambicje osób związanych z zespołem nie uległy od tamtego czasu zmianie. 

Nastroje panujące w ostatnich latach wśród kibiców Białej Gwiazdy przypominają bardzo zagęszczoną sinusoidę. Wisła wygrywa mecz? Nawiązujemy do najlepszych czasów! Idziemy po mistrzostwo! Po Ligę Mistrzów! Wisła przegrywa mecz? Czeka nas niechybny spadek! Jednak trzeba było zacząć z czystą kartą od czwartej ligi. Nikt nie dopuszcza do siebie faktu, że Wisła to obecnie klub bardzo przeciętny, który może starać się namieszać, ale biorąc pod uwagę polskie realia, krakowianie powinni myśleć przede wszystkim o zabezpieczeniu swojego ligowego bytu. Nie wiadomo ile jeszcze zajmie Wiśle wychodzenie z długów. Zarząd nieśmiało przebąkuje o trzech latach, po których klub ma wrócić do walki o tytuł mistrzowski. Na ile są to realne przewidywania, a na ile myślenie życzeniowe?

Póki co, klub z Reymonta nadal poszukuje swojej tożsamości. W Krakowie próbuje się obecnie złapać za ogon kilka srok jednocześnie. W Wiśle nie myśli się o walce o utrzymanie, choć przemawiają za tym osiągane przez klub rezultaty. W Wiśle myśli się o tym, jak najszybciej się odbudować. Odkąd na początku 2019 roku zażegnano widmo całkowitego upadku, pod Wawelem myśli się już tylko o przyszłości. Nikt nie myśli o tym, że Wisła jest obecnie na trzynastym miejscu w tabeli, a jeszcze kolejkę wcześniej była zaledwie dwie pozycje ponad strefą spadkową. Wszyscy rozprawiają o tym, gdzie klub będzie za kilka lat. Nikt nie dopuszcza do świadomości, że odpowiedź na to pytanie wcale nie musi brzmieć: w Ekstraklasie.

Przebłyski

Ruchy Wisły Kraków są z pozoru bardzo sensowne. Zatrudnienie Adriana Guli, który sprawdził się w Viktorii Pilzno i Żlinie, przyjście do klubu Tomasza Pasiecznego, który w swoim CV ma między innymi Arsenal czy West Brom, transfery młodych i obiecujących zawodników, których w przyszłości będzie można odsprzedać z zyskiem – to tylko część z wartych uwagi posunięć. Wszystkie te decyzje zostały jednak podjęte z myślą o przyszłości. Z tego też powodu Wiśle wciąż brakuje piłkarskiej jakości i sympatyzującej z Białą Gwiazdą części Krakowa pozostaje jedynie wierzyć, że ludzie odpowiedzialni za cały projekt wiedzą co robią.

Wciąż powszechne jest bowiem przekonanie, że mówienie o walce o utrzymanie w kontekście Wisły Kraków jest czymś absurdalnym. O tym czy tego typu sądy są jakkolwiek absurdalne w przypadku któregokolwiek klubu Ekstraklasy, wszyscy przekonujemy się w obecnym sezonie, gdy z dna tabeli od dłuższego czasu nie może wydostać się Legia Warszawa. Kryzys może dotknąć każdego. Legia jednak mogłaby dzięki finansowemu zapleczu poradzić sobie z potencjalnym spadkiem. Nie możemy tego niestety powiedzieć o Wiśle.

Tylko wyników brak

Na pierwszy rzut oka wszystko w Krakowie wygląda naprawdę dobrze. Klub ma wielkie ambicje, promuje utalentowanych piłkarzy, gra atrakcyjny dla oka futbol. W tym wszystkim brak jednak najważniejszego – wyników. Ambicje są bowiem też największym problemem Wisły. Klub i całe jego otoczenie potrzebuje choć na krótką chwilę pogodzić się z faktem, że Biała Gwiazda nie jest obecnie potęgą i w najbliższych kilku latach nią nie będzie.

To bardzo dobrze, że w klubie myśli się przyszłościowo, ale przyda się też odrobina zdrowego rozsądku. Wisła może grać brzydki futbol, może murować własną bramkę, może robić wszystko byleby uzyskiwać wyniki, które na dłuższą metę zapewnią jej spokojny byt ligowy. W przeciwnym razie skupianie się na tym czy Wisła włączy się do walki o mistrzostwo za trzy lata czy za cztery może skończyć się katastrofą.