Derby dwóch prędkości. Przed nami starcie Evertonu i Liverpoolu

01.12.2021

Derby Merseyside zawsze miały dla kibiców Evertonu i Liverpoolu szczególną wartość. Fani The Reds mogli rozprawiać o historycznych starciach z Manchsterem United, pojedynkach z Chelsea i Arsenalem, jednak derbowe starcia z Evertonem zawsze wymieniane były jako jedne z najważniejszych lub najważniejsze mecze sezonu. W ostatnim czasie Liverpool mocno odjechał The Toffees i raz po raz uważany jest za zdecydowanego faworyta derbowego pojedynku. Nie zawsze przekładało się to jednak na końcowy rezultat. Jak będzie tym razem? 

Gdy myślimy o derbach Merseyside mamy przed oczami starcie dwóch ekip, z których jedna walczy co roku o najwyższe cele, a druga błąka się gdzieś w połowie ligowej stawki. Obraz ten mógł w ostatnim czasie stać się nieco wyraźniejszy, bowiem pod wodzą Jurgena Kloppa, Liverpool wrócił na szczyt.

Gdy spojrzymy na historię pojedynków Liverpoolu i Evertonu czeka nas jednak spore zaskoczenie. Żadne z ostatnich trzech derbów Merseyside nie zakończyły się zwycięstwem The Reds. Dwukrotnie padał remis, a 20 lutego 2021 roku triumfował Everton. Na koniec sezonu obie drużyny dzieliło dziesięć punktów i siedem miejsc w tabeli. The Toffees mają nikłe szanse, by w najbliższym czasie przeskoczyć Liverpool w Premier League. Derby Merseyside są dla fanów Evertonu jedyną okazją, by poczuć swoją wyższość nad fanami zza miedzy.

Pechowa trzynastka

Trudno powiedzieć czy atmosfera derbów jest dla podopiecznych Jurgena Kloppa na tyle paraliżujące, że od trzech spotkań nie potrafią odnieść zwycięstwa czy w grę wchodzą inne czynniki, ale z pewnością jest to dość nietypowa sytuacja. W całej historii rozegrano już 236 meczów pomiędzy Liverpoolem i Evertonem. 67 razy wygrywali The Toffees, 93-krotnie The Reds, natomiast 76 razy derby Merseyside kończyły się remisem.

Jurgen Klopp poprowadził Liverpool w trzynastu derbach. W swoim pierwszym derbowym meczu pokonał Everton aż 4:0, pechowe okazało się dla niego spotkanie numer trzynaście, kiedy The Reds przed własną publicznością przegrali 0:2. Odkąd niemiecki szkoleniowiec zasiada na ławce trenerskiej Liverpoolu, The Reds triumfowali z Evertonem siedmiokrotnie, przegrali jedynie raz, natomiast pięć spotkań zakończyło się remisem.

Nie najlepsza passa dla The Reds rozpoczęła się 21 czerwca 2020 roku, kiedy Liverpool bezbramkowo zremisował z prowadzonymi przez Carlo Ancelottiego The Toffees. Rozegrane w październiku tego samego roku spotkanie pomiędzy Evertonem i Liverpoolem również zakończyło się remisem, choć tym razem obie ekipy zdołały strzelić po dwie bramki. Największą klęskę Klopp poniósł jednak na początku tego roku.

Sobotnie popołudnie, na które zaplanowane zostały trzynaste w karierze Kloppa derby Merseyside okazało się dla niemieckiego szkoleniowca bardzo pechowe. Już w trzeciej minucie spotkania Allisona pokonał Richarlison. Liverpool rzucił się do odrabiania strat i w drugiej połowie całkowicie zdominował The Toffees. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego skutku. Na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry dzieło zniszczenia dokończył Sigurdsson. Klopp po raz pierwszy przegrał z Evertonem. Co więcej, Klopp przegrał z Evertonem na Anfield Road.

Krajobraz przed bitwą

Tegoroczne derby ponownie nie zapowiadają się na szczególnie emocjonujące. Przypomnijmy, że podobnie było również w lutym tego roku, kiedy niespodziewanie triumfowali The Toffees. Tym razem Liverpool przystępuje do tego spotkania z pozycji trzeciej siły w lidze. Do przewodzącej stawce Chelsea podopieczni Jurgena Kloppa tracą jedynie dwa punkty i w razie zwycięstwa staną przed szansą awansu na pozycję lidera.

Sytuacja rywala zza miedzy nie wygląda już tak kolorowo. Podopieczni Rafy Beniteza nie potrafią wygrać od siedmiu spotkań i wiele wskazuje na to, że ich zła passa może powiększyć się do ośmiu. Objecie zespołu przez hiszpańskiego szkoleniowca miało być przejawem ambicji Evertonu. Póki co ich ligowa sytuacja jest jednak daleka od ideału. Podczas gdy Liverpool z optymizmem spogląda w górę tabeli, The Toffees muszą stale oglądać się za siebie, by przypadkiem nie zostać dogonionym przez strefę spadkową.