„Dariusz Banasik dzisiaj wyciąga ponad 100% potencjału ze swoich podopiecznych”

19.12.2021

Kilka drużyn tej jesieni zaskoczyło negatywnie. Wśród pozytywów zdecydowanym numerem jeden jest beniaminek. Radomiak Radom dzisiaj kończy 2021 rok i ma szansę, by wskoczyć nawet na ligowe podium. Ogromna w tym zasługa trenera Dariusza Banasika. Jak wyglądała runda w Radomiu? O tym opowiada Szymon Janczyk, dziennikarz Weszło.

Żaden kibic Radomiaka nie spodziewał się przed ostatnią kolejką, że ich klub będzie miał szansę wskoczyć nawet na ligowe podium na koniec roku.

Zdecydowanie nie. Gdy typowałem wynik po jesieni, umieszczałem Radomiak wśród drużyn walczących o utrzymanie. Inna sprawa, że dół tabeli wygląda zaskakująco i nie mówię tylko pod kątem Radomiaka. Natomiast wynik jest na pewno lepszy niż zakładali piłkarze, działacze i trener. Ten ostatni wprost mówił, że nikt się nie spodziewał tak udanej rundy. Panuje duże zaskoczenie i duża radość z przebiegu jesieni.

Nie mówimy o jednym czynniku, który zdecydował o obecnym miejscu w tabeli. Jak mógłbyś ustawić hierarchie najważniejszych rzeczy to, co – lub kto – byłby na pierwszym miejscu?

Nie mam wątpliwości, że to trener Dariusz Banasik. Można fajnie zbudować kadrę, mieć na papierze gwiazdy w zespole, jednak trener ostatecznie decyduje, jak można wykorzystać potencjał zespołu. Mamy w Ekstraklasie zespoły z teoretycznie silniejszą kadrą od Radomiaka, ale ich szkoleniowcy nie potrafili wyciągnąć maksimum ze swoich zawodników. Trener Dariusz Banasik dzisiaj wyciąga ponad 100% potencjału ze swoich podopiecznych. Widzimy to choćby po tym, że skład względem I ligi nie zmienił się znacząco. Możemy uznać, że w ubiegłym sezonie klub miał ekstraklasowy skład. Teraz jednak to nie była ekipa, której ktoś wróżył sukces. Byli zawodnicy, którzy mieli epizody lub nieudane przygody w Ekstraklasie. Mowa o Karolu Angielskim. Z kolei Mateusz Cichocki w tym sezonie jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji, a poprzednia jego styczność z Ekstraklasą to był spadek i dość brutalne zderzenie z ligą.

Pomysł trenera i podejście do zawodu i swoich zajęć jest kluczem do sukcesu. Mowa o szkoleniowcu, który potrafi bardzo dobrze dotrzeć do zawodników, ale jednocześnie nie ogranicza swojego warsztatu do „pompki”. Wielu trenerów ma jedno, ale brakuje im drugiego. Potrafią być dobrymi motywatorami, ale z brakami warsztatowymi lub nie są tak kreatywni w działaniu. Gdy „pompka” przestaje działać, zaczynają się schody i kłopoty.

Tutaj kryzysów w zasadzie nie było.

Dzisiaj z perspektywy czasu to była mega udana runda. W środku rundy była jednak seria wielu meczów bez wygranej – najdłuższa za kadencji trenera Banasika w Radomiu. Kilka remisów, które mogły podłamać. Choćby spotkanie w Mielcu, gdy byli zespołem lepszym, a mimo tego nie potrafił strzelić gola i wówczas przegrał. To był mini kryzys, ale trener i zespół z niego wyszli. Można to najkrócej wytłumaczyć przejściem na grę dwoma napastnikami. Myślę jednak, że było tego znacznie więcej. Odpowiednie podejście do konkretnych rywali. Radomiak potrafił zagrać ustawiony niżej, bardziej wyrachowany futbol. Zawsze dominowała myśl ofensywna i dominowania nad przeciwnikiem. Nie zawsze jednak to wyglądało, jak przeciwko Lechowi. Nie zawsze Radomiak ruszał z wysokim pressingiem, ale czasem wyczekiwał na przeciwnika na swojej połowie.

Radomiak kojarzy się z grą ofensywną, proaktywną. Trener Banasik chce atakować, ale jest jeden dodatkowy plus, o którym mało się mówi. Trzecia defensywa ligi!

To prawda. Dwa gole z Piastem Gliwice to był pierwszy od dawna mecz, w którym Radomiak stracił więcej niż jedną bramkę. Defensywa jest monolitem, który się nie zmienił przez cały rok. Raphael Rossi doszedł zimą i ten kwartet grał bez większych zmian. To na pewno sprzyja, a trener nie lubi wielu zmian tam robić. Nawet wejście nowego bramkarza nie zachwiało tego wszystkiego.

To nie jest przypadek poza tym. Patrząc po statystykach mowa o zespole, który bardzo mocno wypycha przeciwnika od swojej bramki. Nie pozwala na oddawanie strzału z pola karnego i miejsc, z których przeciwnik miałby łatwiej o strzelanie goli. To często były strzały z dystansu, skąd znacznie trudniej trafić do bramki. Średnia odległość strzałów oddawanych przez rywali na bramkę Radomiaka, jest jedną z wyższych w lidze. Defensywa bardzo dobrze się rozumie, a też z rozmów wynika, że Rossi i Cichocki mają chemię pomiędzy sobą.

Kto jest kluczem w tej grze defensywnej?

Nie zaczynałbym od napastników, którzy są tymi pierwszymi w pressingu. Skupiłbym się na Michale Kapucie. Swoją pracą, liczbą odbiorów i ograniczeniem popełniania błędów był bardzo ważną postacią. W I lidze było ich trochę więcej, co zaniżało jego oceny. Teraz przydarzył się jeden błąd – z Wisłą Płock – który doprowadził do utraty bramki. Później była solidna runda w jego wykonaniu. Trener bardzo go ceni i powtarza, że przejście na dwójkę napastników jest możliwe także, dzięki temu, że ma Kaputa za plecami ofensywnych zawodników, który wszystko czyści.

Mówimy o defensywie, w której brakuje gościa będącego jej opoką w ubiegłym sezonie – Mateusza Kochalskiego. Nikt sobie nie wyobrażał zespołu bez niego. Tymczasem Legia niechcący wyrządziła swojemu zawodnikowi sporą krzywdę.

To prawda. Stało się to też w newralgicznym momencie, tuż przed startem rundy. To nie był dobry moment na wprowadzenie nowego bramkarza. Inaczej to wygląda w momencie, gdy masz cały okres przygotowawczy na to, a inaczej na ostatnią chwilę. Błysk talentu Filipa Majchrowicza i rozkwit jest imponujący. Nikt nie zakładał, że aż tak się rozwinie. Oczywiście ma swoje rzeczy do poprawy, by był gotowym graczem do ewentualnego wyjazdu. Mowa o pełnej debiutanckiej rundzie w seniorskiej piłce, w której świetnie się spisał. Tyle meczów i tyle punktów uratował, że to przykrywa jakieś minimalne błędy.

W Radomiu w końcu są jakościowy obcokrajowcy. W ostatnich latach wielokrotnie pomstowałeś na testowanych i sprowadzanych zawodników z różnych zakątków świata. Często to były niezłe „wynalazki”…

Musimy rozdzielić na zawodników, którzy przychodzili kiedyś i teraz. To są zawodnicy z innym CV i umiejętnościami. Teraz są gracze lepsi i tacy, którzy coś widzieli w piłce. Poza tym oni chcą też coś jeszcze w piłce osiągnąć, napisać jakąś historie. Dobrze się czują sami ze sobą, ale nie mają kłopotu z szatnią. Polskiemu piłkarzowi jest znacznie łatwiej zaakceptować przyjezdnego, który daje jakość. Teraz jest zżyta ze sobą grupa, która razem dobrze funkcjonuje. Tego brakowało w przeszłości, gdy zawodnicy wątpliwej jakości nie zyskiwali szacunku.

Pierwsze skrzypce w szatni teraz gra Maurides z nich. Dużym respektem cieszy się Raphael Rossi, który może jest nieco bardziej wycofany. Jednak drużyna wierzy w niego i polega na kimś, kto coś osiągnął i zobaczył w poważniejszej piłce.