Sousa, Brzęczek czy Boniek? Najgorsi selekcjonerzy kadry w XXI wieku

02.01.2022

Zamieszanie jakie w ostatnim czasie wywołał swoim odejściem do Flamengo Paulo Sousa na nowo ożywiło dyskusje o selekcjonerach, którym z polską kadrą zdecydowanie nie poszło. Portugalski szkoleniowiec z pewnością nie pozostawił po sobie najlepszego wrażenia i spalił za sobą wszystkie mosty w naszym kraju, ale czy rzeczywiście możemy uznawać go za najgorszego selekcjonera w tym stuleciu? 

Sprowadzanie osiągnięć trenerów jedynie do liczb może prowadzić do złudnych wniosków, ale finalnie szkoleniowców rozlicza się właśnie z tego jakie wyniki udało im się osiągnąć ze swoją drużyną. Jerzy Brzęczek mógłby się z tą tezą nie zgodzić, gdyż były opiekun Wisły Płock pożegnał się z kadrą po wywalczeniu awansu na Euro, będąc przy tym trzecim najlepiej punktującym selekcjonerem w XXI wieku.

Paulo Sousa był dziewiątym selekcjonerem naszej kadry po 2000 roku. Wielu może uważać, że to właśnie jemu należałoby przyznać to mało zaszczytne miano. Przypadek Sousy był jednak totalnym przeciwieństwem tego co przytrafiło się Jerzemu Brzęczkowi. Za kadencji Portugalczyka atmosfera w kadrze, jak i wokół niej była naprawdę niezła, gra reprezentacji Polski nieco bardziej efektowna, a mecze bardziej interesujące. Poza niewielkim przywiązaniem do biało-czerwonych barw Sousa miał jeszcze jedną wadę – jego kadra słabo punktowała i osiągane przez reprezentację rezultaty były na granicy tolerancji.

Przejdźmy jednak do konkretów, oto trzech najgorszych selekcjonerów reprezentacji Polski w XXI wieku:

Paulo Sousa (1.53 punktu na mecz)

Ostatnie poczynania Portugalczyka sprawiły, że Sousa musiał znaleźć się w trójce najgorszych selekcjonerów. Co zapamiętamy z kadencji portugalskiego szkoleniowca? Na pewno spektakularny finał jego przygody z kadrą. Możemy usprawiedliwiać decyzję Paulo Sousy, że przecież od dawna wielu uważało, że z Portugalczykiem należy się jak najszybciej rozstać, że nie ma wyników, że w Brazylii dostanie o wiele lepsze pieniądze.

Z punktu widzenia kibica reprezentacji Polski wygląda to jednak tak, że Sousa po prostu porzucił kadrę na trzy miesiące przed arcyważnym meczem z Rosją. Ten fakt na dobrą sprawę przykrywa w tym momencie wszelkie dyskusje na temat tego czy kadra robiła za kadencji Portugalczyka postępy, czy gra wyglądała lepiej, czy należało obdarzyć go większym zaufaniem.

Waldemar Fornalik (1.56 punktu na mecz)

Kadencja Waldemara Fornalika na stanowisku selekcjonera reprezentacji Polski również nie należała do najbardziej udanych. Tak jak w przypadku Paulo Sousy, tym z czego zapamiętamy Portugalczyka będzie kontrowersyjne pożegnanie z kadrą, tak w przypadku Waldemara Fornalika jest to przede wszystkim kompletna klęska w eliminacjach do mistrzostw świata.

Zaledwie trzy zwycięstwa w grupie z Anglią, Ukrainą, Czarnogórą, Mołdawią i San Marino sprawiły, że Polska musiała się pożegnać z marzeniami o brazylijskim mundialu. Kadencja Fornalika to podobnie jak w przypadku Sousy remis w meczu z Anglią, ale także dużo mniej chwalebny remis z Mołdawią. Fornalik pozostaje jedynym selekcjonerem, który prowadząc kadrę przez całe eliminacje do wielkiego turnieju, nie zdołał ani razu na wielki turniej się zakwalifikować, albo poprowadzić reprezentacji na Euro lub mistrzostwach świata.

Zbigniew Boniek (1.40 punktu na mecz)

Porażka z Łotwą jest byłemu prezesowi PZPN wypominana po dziś dzień. Boniek nie miał zbyt wiele czasu, aby poukładać reprezentację po swojemu, ale pięć spotkań wystarczyło, by przekonać się, że były piłkarz Juventusu nie był najlepszym wyborem na selekcjonera. Zaczęło się od remisu z Belgią, która jednak nie byłe jeszcze wówczas tak silna jak jest obecnie. Następnie przyszła pora na mecz z San Marino, w którym Zbigniew Boniek miał okazję na pierwsze trzy oczka z kadrą. Komplet punktów rzeczywiście udało się zgarnąć, ale styl zdecydowanie nie powalał. Dość powiedzieć, że do 75. minuty na tablicy widniał rezultat 0:0.

Porażka 0:1 z Łotwą przekreśliła szanse Polaków na awans ma Euro i stała się symbolem klęski, jaką Zbigniew Boniek poniósł w roli selekcjonera. Późniejsza wygrana z Nową Zelandią niewiele zmieniła i po laniu jakie 20 listopada 2002 roku sprawiła nam Dania, Boniek podjął decyzję o pożegnaniu się z reprezentacją. To była bardzo krótka i specyficzna kadencja. Wielu spodziewało się, że legenda polskiej piłki błyskawicznie odmieni oblicze polskiej kadry, a stało się wręcz przeciwnie. Tego jak wyglądałyby wyniki Polaków, gdyby Boniek pozostał na stanowisku nigdy się nie dowiemy, bowiem wkrótce jego miejsce zajął Paweł Janas.