„Probierz szybko zrozumiał podjęcie błędnej decyzji”

15.01.2022

Granie w 2022 roku na poziomie Ekstraklasy jeszcze się nie rozpoczęło, ale mimo to nie możemy narzekać na nudę. Szybki powrót i jeszcze szybsze odejście Michała Probierza, niebezpieczna sytuacja w tabeli Wisły Kraków oraz cele Cracovii na rundę wiosenną – te wątki poruszyliśmy w rozmowie z Mateuszem Migą, dziennikarzem TVP Sport. Zapraszamy do lektury!

Bartłomiej Płonka, Futbolnews.pl: Zacznijmy od Michała Probierza. Bardzo zdziwiłeś się, kiedy poinformowano, że trener ma wrócić do pracy? Wielokrotnie wspominał o tym, że potrzebuje odpoczynku, a stosunkowo szybko chciał zabrać się za kolejny projekt.

Mateusz Miga, dziennikarz TVP Sport: Tak. Byłem zdziwiony nie tylko terminem powrotu, ale też wyborem klubu. Trener Probierz z pewnością zna opinię panującą w środowisku na temat Bruk-Betu Termaliki i mógł spodziewać się, że to nie jest miejsce dla niego. A jednak przyjął propozycję. Chciał się przekonać na własnej skórze? Miał nadzieje, że rzeczywistość będzie nieco inna? A może po prostu nie przemyślał tego ruchu zbyt dobrze? Jakiekolwiek były pobudki – decyzja okazała się błędna i trener bardzo szybko to zrozumiał.

Probierz odszedł z Bruk-Betu szybciej, niż ktokolwiek myślał. Rzeczywiście chodziło o osobę dyrektora sportowego? 

Rozumiem, że chodzi o Krzysztofa „juniora”, czyli syna państwa Witkowskich, pełniącego w klubie rolę dyrektora sportowego. Bruk-Bet to klub rodzinny z wszystkimi plusami i minusami tej sytuacji. Rolę prezes pełni pani Danuta, a jej brat, Jan Pochroń jest stałym członkiem sztabu szkoleniowego i to bez względu na to, kto jest pierwszym szkoleniowcem. Niewielu trenerów jest w stanie odnaleźć się w takiej konfiguracji. W środowisku trenerów Bruk-Bet Termalica już od pewnego czasu jawi się jako miejsce, gdzie można pójść na chwilę, dobrze zarobić, ale od razu rozglądając się za innym miejscem, bo pewnie zaraz trzeba będzie szukać miękkiego lądowania. I niewiele jest do stracenia, bo to środowisko wie, że w tym klubie trenerzy mają wyjątkowo trudno, więc ewentualne niepowodzenie łatwo wytłumaczyć sytuacją wewnątrz klubu.

Wierzysz w utrzymanie Bruk-Betu? Klub w ogóle się nie wzmacnia, a w tabeli zajmuje przecież ostatnie miejsce.

Nie. Podejrzewam, że podejmą walkę, ale obecnie nie widzę żadnych szans na utrzymanie Słoni. Legia w końcu przecież ucieknie w górę i trzeba będzie wyprzedzić trzy inne drużyny. To byłby cud, nawet mimo tego, że różnice punktowe nie są bardzo duże.

Przejdźmy do Wisły Kraków. Yaw Yeboah opuścił klub z Reymonta – sprzedaż Ghańczyka była nieunikniona?

Tak. Wisła przyjęła tej zimy jedną z trzech ofert, które trafiły do Krakowa. A może pojawiłyby się i nowe. To było najlepsze rozwiązanie w tej sytuacji. Yaw chciał już odejść, poczuł swoje pięć minut i uznał zapewne, że w Krakowie postępu już nie zrobi. To nieprawda, bo mógł zostać bardziej kompletnym zawodnikiem, np. gdyby przyłożył się do pracy w defensywie, ale równie dobrze nic z tego mogłoby nie wyjść. Szczególnie, jeśli poczułby się rozczarowany odrzucaniem kolejnych ofert.

Do Wisły trafiają dwaj napastnicy, Zdenek Ondrasek i Luis Fernandez. Patrząc na ich liczby z ostatniego pół roku nie można być wcale przekonanym, że choćby jeden z nich odpali…

To oczywiste, że Ondrasek przychodzi, bo grał w Wiśle wcześniej, zna tę szatnie, świetnie ją czuję i spróbuje poprawić mentalność tego zespołu. Jego kandydatura nie przedarłaby się przez filtry – za dużo lat, za mało bramek. Plus jest taki, że jest w jako takim rytmie meczowym, w listopadzie zagrał trzy mecze, w grudniu jeden. Więc odbudowa go nie powinna potrwać długo. Z kolei Fernandez to dla mnie zagadka. Przyzwyczailiśmy się, że piłkarze z trzeciej ligi hiszpańskiej robią u nas kariery. Z kilku powodów. Po pierwsze – potrafią grać w piłkę. Po drugie – nagle zaczynają zarabiać znacznie więcej. Po trzecie – interesuje się tym sporo osób, a nie tylko wujek i rodzice. Po czwarte i piąte – grają na fajnych stadionach, czytają o sobie w gazetach. To ich nakręca. A Fernandez… już przez to przeszedł. Grał w greckiej ekstraklasie, a na Bliskim Wschodzie pewnie nieźle zarobił. Więc jego droga jest inna i wcale nie jestem przekonany, że Ekstraklasa go tak nakręci, że poczuje, jakby złapał pana Boga za nogi. Oby potrafił grać w piłkę.

Na ile Wisła może czuć się jeszcze zagrożona w Ekstraklasie? Wydaje się, że oni i Zagłębie niebezpiecznie zbliżyli się do strefy spadkowej, z tym, że w Lubinie rozpoczęto porządki. Wisła za to oddała Yeboaha, a niektóre słabsze punkty nadal pozostają w klubie.

Wiele zależy od przebiegu okna transferowego, bo Adrian Gula chce wzmocnić jeszcze trzy pozycje – stopera, środek pomocy i skrzydło. Wtedy kadra rozrośnie się do około 30 zawodników, a to pokazuje, że w klubie z kilku piłkarzy nie są zadowoleni. Skład Wisły jest w przebudowie, więc brak tu obecnie właściwego balansu – Adrian Gula ma np. do dyspozycji aż czterech napastników, wyraźne braki na skrzydle, a na prawej obronie tylko dwóch młodzieżowców. Poza tym – część letnich transferów nadal nie udowodniło swojej jakości. Wiem, że w klubie mocno nastawiają się na Puchar Polski, ale trzeba też pamiętać o lidze.

A Adrian Gula może być spokojny o swoją posadę?

Tak, może być spokojny. Musiałoby się wydarzyć trzęsienie ziemi i on musiałby całkowicie stracić kontrolę nad zespołem, by go pożegnano.

Na koniec wątek Cracovii. O co Pasy będą walczyć wiosną?

Dobre pytanie, bo trener Jacek Zieliński chciałby wzmocnić zespół, a w klubie nie bardzo mają pojęcie, jak to zrobić. Mam wrażenie, że za kadencji Michała Probierza, gdy wszystkie sprawy sportowe trafiły w jedne ręce, klub nieco odpuścił te sportowe struktury. Zdaje się, że w jednym z wywiadów mówił o tym prezes Janusz Filipiak. Za ich odbudowę ma odpowiadać Stefan Majewski. Osobiście, mam spore obawy, czy to może się zakończyć powodzeniem.

Po dyskwalifikacji wraca David Jablonsky. Myślisz, że ten powrót będzie można traktować, jako wzmocnienie?

Tak, bo to niezły piłkarz, ale uważam, że wizerunkowo Cracovia traci na trzymaniu go w klubie. Jej nazwa przez najbliższe tygodnie znów będzie się pojawiała w kontekście korupcji, bo kilka portali napisze, że wraca zawodnik po dyskwalifikacji. Nie wiem, czy gra jest tego warta. Inna sprawa, że zaraz Jablonsky może okazać się niezbędny, bo ofertę z Belgii ma Matej Rodin i niewykluczone, że odejdzie.

Jacek Zieliński z pewnością będzie chciał odbudować niektórych piłkarzy na dłuższą metę. W którym z zawodników widzisz największe możliwości do tzw. „odżycia” pod wodzą nowego trenera?

Zdecydowanie przydałoby się, bo w rundzie jesiennej wielu piłkarzy grało poniżej oczekiwań. Na razie „odkryciem” Zielińskiego jest sprowadzony przez Michała Probierza Otar Kakabadze. Muszę przyznać, że po jego debiucie byłem załamany. Zagrał fatalnie i uznałem, że Pasy ściągnęły jakiegoś łamagę. Ale potem Gruzin zamknął mi gębę, szczególnie bramkami z Rakowem i Śląskiem. Osobiście liczę, że do topowej formy wróci Sergiu Hanca, bo pod koniec rundy wysłał takie sygnały.