Od zawsze w cieniu. 300 meczów Fabiańskiego w Premier League

23.01.2022

12 stycznia 2022 roku Łukasz Fabiański rozegrał swój trzechsetny mecz w Premier League. Trzeba przyznać, że stało się to dość niepostrzeżenie, bowiem odkąd polski bramkarz zakończył karierę reprezentacyjną, dało się zapomnieć, że Fabiański cały czas pozostaje numerem jeden w bramce West Hamu. Droga 36-latka do liczby trzystu spotkań nie była usłana różami, a Polak wyśrubował ten wynik pomimo licznych przeciwności losu i perturbacji. 

Łukasz Fabiański trafił do Premier League prawie 15 lat temu, w wieku 22 lat. Na swój pierwszy mecz w barwach „Kanonierów” musiał jednak poczekać do 25 września 2007 roku, kiedy to zadebiutował w rozgrywkach EFL Cup. Arsenal pokonał wówczas Newcastle 2:0, a Polak już w swoim pierwszym spotkaniu w Anglii mógł pochwalić się czystym kontem. Fabiański był zresztą wówczas etatowym bramkarzem „Kanonierów” w tych rozgrywkach. Podopieczni Arsene’a Wenegra poradzili sobie w Pucharze Ligi całkiem nieźle i dotarli aż do półfinału rozgrywek. Polskiemu bramkarzowi dwukrotnie udało się jeszcze zachować czyste konto.

Na swoją szansę w Premier League Łukasz Fabiański poczekał jednak trochę dłużej. W sezonie, w którym dołączył na Emirates Stadium numerem jeden w bramce „Kanonierów” był Manuel Almunia, a w cień powoli odchodził Jens Lehmann. Powoli to jednak słowo klucz, bowiem Niemiec o wiele częściej niż Polak zasiadał na ławce rezerwowych Arsenalu. W końcu 28 kwietnia 2008 roku Łukasz Fabiański dostał swoją szansę. 23-letni bramkarz stanął między słupkami w meczu przeciwko Derby i tym samym zaliczył swój debiut w Premier League. „Kanonierzy” wygrali wówczas 6-2, a Arsene Wenger postanowił zaufać Fabiańskiemu jeszcze w dwóch pozostałych do końca sezonu spotkaniach. W obu starciach podopieczni francuskiego menadżera zgarnęli komplet punktów, a polski bramkarz dwukrotnie zachował czyste konto.

Droga do pierwszej setki

W kolejnym sezonie Fabiański awansował do roli drugiego bramkarza Arsenalu, a w trakcie całej kampanii rozegrał sześć spotkań w Premier League. Arsene Wenger znów postanowił dać Polakowi szanse w końcówce sezonu, a polskiemu golkiperowi trzykrotnie udało się zachować czyste konto. Sezon 2009/10 to kolejne cztery występy w Premier League. W tamtej kampanii dały o sobie jednak znać jednak problemy ze zdrowiem. Bramkarz zdołał się wykurować na końcówkę sezonu i wydawało się, że kolejny rok będzie już należał do golkipera z Szamotuł.

Sezon 2010/11 Arsenal rozpoczął jeszcze z Manuelem Almunią między słupkami, ale gdy Hiszpan doznał kontuzji, Fabiański zastąpił go w roli pierwszego bramkarza. Polak rozegrał czternaście spotkań w lidze angielskiej, ale w styczniu 2011 roku ponownie dał o sobie znać uraz pleców. Wówczas w oczach Arsene’a Wengera zaczął zyskiwać Wojciech Szczęsny. Kolejne sezony upłynęły dla Łukasza Fabiańskiego pod znakiem kontuzji i rywalizacji ze Szczęsnym o miano pierwszego bramkarza. O ile golkiperowi z Szamotuł udało się uporać z nękającymi go urazami, to do bramki Arsenalu nie zdołał już w Premier League powrócić na dłużej. Na odchodne Fabiańskiemu udało się jeszcze sięgnąć z „Kanonierami” po Puchar Anglii i po zakończonym sezonie przeniósł się do Swansea. Na przestrzeni siedmiu sezonów Polak rozegrał w barwach Arsenalu tylko 32 mecze na poziomie Premier League.

Pechowy spadek i przenosiny do Londynu

W Swansea Polak z marszu wskoczył między słupki i rozegrał aż 37 spotkań w najwyższej angielskiej klasie rozgrywkowej. Zmuszony był pauzować tylko w meczu z Tottenhamem, gdyż tydzień wcześniej w starciu z „Młotami” ukarany został czerwoną kartką. Wyglądało na to, że Fabiański w końcu znalazł swoje miejsce na ziemi. W kolejnej kampanii dopisał do swojego konta kolejne 37 występów, a przy okazji starcia z Aston Villą zaliczył mecz numer 100.

Sezon 2016/17 był kolejnym, w którym bramkarz z Szamotuł był etatowym golkiperem klubu z Premier League. Dobra postawa Polaka pomogła „Łabędziom” utrzymać się w Premier League i wydawało się, że Fabiański na dobre zadomowił się w Walijskim klubie. Kampania 17/18 zakończyła się jednak dla Swansea spadkiem do Championship i latem polski bramkarz przeniósł się do West Hamu. Już od pierwszego sezonu Polak był pierwszym wyborem w bramce londyńskiego klubu. Tam również rozegrał swój mecz numer 200 w Premier League. W sezonie 19/20 Polak nabawił się urazu biodra, ale stosunkowo szybko zdołał powrócić do gry i podczas tamtej kampanii dopisał do swojego kolejne 25 spotkań na poziomie najwyższej angielskiej klasy rozgrywkowej.

Wielu uważało, że kolejny sezon, który Polak ponownie rozegrał niemalże od deski do deski będzie dla Fabiańskiego jednym z ostatnich. Latem 2021 roku West Ham sprowadził bowiem polskiemu golkiperowi groźnego rywala. „Młoty” zdecydowały się ściągnąć z PSG Alphonse Areolę. Francuz nie zdołał jednak wygrać rywalizacji z Fabiańskim i tym samym przed Polakiem stanęła szansa na kolejny wielki jubileusz. W ten oto sposób w meczu z Norwich Łukasz Fabiański zaliczył swój trzechsetny mecz na poziomie Premier League.

Liczby bramkarza z Szamotuł, nawet pomimo przeciętnych początków w barwach Arsenalu robią wrażenie. Podczas pobytu na Emirates Stadium Fabiańskiego prześladował spory pech. Przyczyny tego dlaczego przez 7 lat w Londynie polski bramkarz zanotował jedynie 32 występy i koniec końców przegrał rywalizację ze Szczęsnym wyjaśnił ostatnio sam Arsene Wenger. – Wydaje mi się, że on do Arsenalu trafił za wcześnie. Miał wtedy 22 lata. Dla niego przeskok z Legii był duży i nagły. Według mnie miał tendencję do zbytniego obwiniania się za popełnione błędy. Szczęsnemu było jednak o wiele łatwiej. Wojtek miał zupełnie inne wejście. Przyjechał tu jako nastolatek, dorastał z Arsenalem. Miał bardzo dużo czasu, żeby się tego klubu nauczyć, zaaklimatyzować w nim. Tymczasem dla Łukasza, jak mówiłem, to był skok na głęboką wodę. W młodym jak na bramkarza wieku – ocenił po latach Francuz.