Efekty zimowego wietrzenia szatni przy Reymonta

26.01.2022

Wisła Kraków ma za sobą raczej mało udaną jesień. „Białej Gwieździe” zdecydowanie bliżej w tym momencie do strefy spadkowej, niż do miejsc gwarantujących grę o europejskie puchary lub chociaż tych zapewniających względnie stabilny ligowy byt. W styczniu na Reymonta sprowadzono kilku ciekawych piłkarzy, którzy mogą wnieść do drużyny sporo jakości. Czy któryś z nich okaże się nową gwiazdą klubu? 

Polityka transferowa Wisły Kraków cały czas pozostaje niezmienna. Patrząc z perspektywy całej polskiej piłki może nie jest ona szczególnie godna pochwały, ale z pewnością zapewnia „Białej Gwieździe” regularny dopływ środków, które przecież cały czas są jej bardzo potrzebne. Krakowianom na pewno nie można odmówić kreatywności, gdyż sprowadzani pod Wawel piłkarze wyglądają na papierze bardzo interesująco, a często sprowadzani są z dość nieoczywistych dla polskich klubów kierunków.

Coroczny międzynarodowy zaciąg zawodników w bardzo regularnych odstępach czasu dostarcza na Reymonta wyróżniającego się piłkarza, którego sprzedać można z dużym zyskiem. Takimi zawodnikami byli w ostatnim czasie Yaw Yeboah i Aschraf El Mahdioui. Na piłkarzach sprowadzonych kolejno z hiszpańskiej Numancii i słowackiego Trencina, „Biała Gwiazda” zarobiła w tym oknie transferowym ponad 4 miliony euro. Część tej kwoty została błyskawicznie zainwestowana w piłkarzy, którzy mogą wypełnić lukę po El Mahdiouim i Yeboahu.

Na sprowadzenie nowych nabytków Wisła przeznaczyła w tym oknie tylko 500 tysięcy euro, a kadrę krakowskiego klubu wzmocniło dotychczas sześciu zawodników. Jak jednak informują media Wisła nie zamierza na tym poprzestać. W drodze do Krakowa ma już być na przykład podstawowy zawodnik norweskiego FK Haugesund – 21-letni Kevin Martin Kyrgard.

Kibice krakowskiej Wisły nie mogą się zbytnio przyzwyczajać do nazwisk. Klubowi co prawda nie zależy na błyskawicznej sprzedaży swoich największych gwiazd, ale raz po raz zdarza się, że Wisła otrzymuje za swojego wyróżniającego się piłkarza ofertę, której po prostu nie można odrzucić. Polityka transferowa klubu zapewnia w ostatnim czasie „Białej Gwieździe” stały przypływ gotówki i być może pozwoli, by Adrian Gula dysponował w końcu dobrym i zrównoważonym składem.

Wyczekiwany powrót

Piłkarsko może i Zdenek Ondrasek wielkiego szału pod Wawelem nie zrobił, jednak kilka czynników sprawiło, że dziś ponownie witany jest w Krakowie z otwartymi rękami. Przez bardzo długi czas czeski napastnik nie zachwycał i częściej niż na boisku meldował się w gabinetach fizjoterapeutów. Potem przyszedł jednak sezon 2018/19, który okazał się dla Ondraska na tyle przełomowy, że piłkarzem zainteresował się klub MLS – FC Dallas.

Zaledwie pół roku wystarczyło, by Ondrasek zdołał wkupić się w łaski kibiców z Reymonta. Przede wszystkim napastnikowi nie można odmówić charakteru i czeski zawodnik często wykazywał się nim na boisku. Widać było ponadto, że w Krakowie czuje się dobrze. Jeśli dodamy do tego 11 bramek, które po odejściu Carlitosa zdobył w rundzie jesiennej sezonu 2018/19, to trudno się dziwić, że pod Wawelem długo wyczekiwano jego powrotu.

Ondrasek wraca do Krakowa jako 33-letni piłkarz, który w międzyczasie postrzelał sobie w MLS, postrzelał w czeskiej Fortuna Lidze i zaliczył raczej mało udaną przygodę w Rumunii. To czy napastnik nawiąże do liczb z sezonu 2018/19 pozostaje zagadką. Niemniej jednak powrót Ondraska przyjęto w Krakowie z entuzjazmem.

Załatać dziury

Zimą Wisłę Kraków wzmocniło także dwóch bardzo młodych zawodników. Enis Fazlagić ma być następcą Aschrafa El Mahdiouiego, natomiast zadaniem Momo Cisse jest załatanie dziury po Yawie Yeboahu. Ten pierwszy trafił na Reymonta z MKS Zliny. Krakowianie zapłacili za niego słowackiemu klubowi 500 tysięcy euro, jednak uznano, że skoro El Mahdioui przyniósł klubowi tak duży zysk, to można sobie na taki wydatek pozwolić.

Tym bardziej, że Fazlagić nie jest gościem, który w słowackiej ekstraklasie się nie sprawdził. Jest to podstawowy piłkarz Zliny, który w tym sezonie rozegrał już 24 spotkania i zapisał na swoim koncie 3 asysty. Biorąc pod uwagę styl gry Fazlagić, nie jest to zawodnik, który zastąpi El Mahdiouiego jeden do jednego. Macedoński piłkarz ma jednak zaledwie 21 lat i w przyszłości „Biała Gwiazda” może mieć z niego spory pożytek. Nawet jeśli nie pod kątem czysto piłkarskim, to być może finansowym.

Momo Cisse to natomiast zawodnik zaledwie 19-letni, którego Wisła zdecydowała się wypożyczyć ze Stuttgartu do końca przyszłego sezonu. Fakt, że polski klub sprowadza do siebie piłkarza z Bundesligi na pewno robi spore wrażenie. Francuz jest jednak wielką niewiadomą. W ubiegłym sezonie Cisse wystąpił w pięciu spotkaniach Bundesligi, ale łącznie rozegrał w nich zaledwie 33 minuty. Życie francuskiemu skrzydłowemu bardzo utrudniają kontuzje.

Z urazami zmagał się już podczas ubiegłego sezonu, a w obecnym z powodu urazu kostki nie rozegrał jeszcze ani minuty. Sprowadzenie Cisse pod Wawel było możliwe dzięki znajomościom Jakuba Błaszczykowskiego, który zainicjował rozmowy z dyrektorem sportowym VFB Stuttgart – Svenem Mislintatem.

Nutka doświadczenia

Grono piłkarzy, których dotychczas sprowadzono zimą na Reymona uzupełniają Luis Fernandez oraz Sebastian Ring. Ten pierwszy trafił do Krakowa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, natomiast Ring ze szwedzkiego Kalmar FF. Lewy obrońca ze Skandynawii ma rywalizować o miejsce w składzie z Matejem Hanouskiem. Klub zdecydował się bowiem wysłać na wypożyczenie innego piłkarza, mogącego występować na tej pozycji – Krystiana Wachowiaka.

– Sebastian Ring da nam nowe możliwości w budowaniu akcji od tyłu. Ten kreatywny i odporny na presję zawodnik zdecydowanie pasuje do naszego stylu gry – nie krył entuzjazmu dyrektor sportowy Wisły Kraków – Tomasz Pasieczny.

Luis Fernandez to 28-letni napastnik, który ma pozwolić trenerowi Adrianowi Guli na większą rotację na tej pozycji. Przypomnijmy bowiem, że oprócz sprowadzonego w tym okienku Zdenka Ondraska, Wisła ma w swoim składzie jeszcze dwóch innych napastników: Jana Klimenta i Felicio Brown Forbesa. W rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy wspomniana dwójka zasiliła jednak dorobek bramkowy „Białej Gwiazdy” w sumie czterema bramkami (2 gole Forbesa i 2 Klimenta). Drużyna potrzebowała wzmocnień na pozycji klasycznej dziewiątki i władze klubu podjęły decyzję, by spróbować tę potrzebę zaspokoić.