Jak Antonio Conte odmienił oblicze Tottenhamu?

30.01.2022

Od czasu gdy z posady szkoleniowca Tottenhamu zwolniony został Nuno Espirito Santo, w drużynie „Kogutów” zaszła spora przemiana. Antonio Conte nie potrzebował wiele czasu, by wprowadzić swoje porządki. Włoch ledwie zdążył zadomowić się w północnym Londynie, a Tottenham znów zaczął regularnie punktować. Odkąd Conte przejął schedę po portugalskim menadżerze, „Koguty” przegrały w lidze tylko raz. W czym tkwi sekret byłego szkoleniowca Interu?

Tottenham rozegrał pod wodzą Antonio Conte już szesnaście spotkań (nie licząc walkowera z Rennes). Z dziewięciu z nich wyszedł zwycięsko, trzykrotnie zremisował i pięciokrotnie schodził z boiska pokonany. Jeśli natomiast chodzi o rywalizację w Premier League, to „Koguty” uległy rywalom tylko raz, kiedy w poprzedniej kolejce przyszło im mierzyć się na wyjeździe z Chelsea.

Nie zmienia to jednak faktu, że drużyna z White Hart Lane przeszła w ostatnich miesiącach sporą przemianę. Jej efektem jest awans w ligowej tabeli i znaczne zmniejszenie dystansu do czołowej czwórki. Nieco gorzej Tottenham radził sobie w krajowych pucharach i Lidze Konferencji Europy, z której odpadł niejako na własne życzenie. Antonio Conte tchnął jednak w drużynę nowe nadzieje. Jak sprawdzi się to w dłuższej perspektywie?

Conte pozostaje przy sprawdzonych metodach

Wszyscy kibice w Premier League dobrze wiedzieli czego można się spodziewać po przyjściu Antonio Conte do Tottenhamu. W czasach gdy włoski szkoleniowiec prowadził Chelsea, stał się trendsetterem, który spopularyzował na angielskich boiskach ustawienie z trzema obrońcami. Co wiec Conte zrobił zaraz po objęciu „Kogutów”? Dokonał zmian w formacji. Tottenham z marszu przestawić miał się na formację 3-4-3.

W adaptacji do nowej strategii z pewnością pomogły przełożone spotkania. Przypomnijmy bowiem, że Tottenham cały czas ma do rozegrania cztery zaległe mecze. Conte miał niemal miesiąc, by eksperymentować na żywym organizmie.

Włoski szkoleniowiec postawił na dyscyplinę taktyczną i szczelną defensywę. „Koguty” sprawiały wrażenie drużyny o dość ograniczonej płynności i kreatywności. Wszystko działać miało jak w zegarku. Nie było miejsca na improwizację i swobodę. 52-latek starał się zbudować strategię od podstaw i zaszczepić ją w umysłach piłkarzy.

Conte znacznie skrócił dystans dzielący piłkarzy środka pola, zarówno. Zawodnicy mieli ustawiać się stosunkowo blisko siebie i zapewniać stabilność całej formacji. Po stracie piłki Tottenham od razu rusza do pressingu i stara się uniemożliwić rywalowi wyprowadzenie jakkolwiek szybkiej akcji.

Będąc przy piłce „Koguty” starają się jak najszybciej przetransportować piłkę do ustawionej z przodu trójki. Zawodnicy poruszają się z piłką w kierunku bramki rywali starając się zaskoczyć przeciwnika i błyskawicznie sforsować jego defensywne zasieki. W tym celu często wykorzystują długie podania oraz odważne dryblingi.

Celność podań wzrosła, a co najważniejsze podopieczni Antonio Conte nie tracą czasu na bezproduktywne wymienianie futbolówki między sobą. Znacznie wzrosła również liczba podań do przodu oraz kreatywnych zagrań, które bezpośrednio otwierają drogę do bramki.

Skutek? Od momentu objęcia Tottenhamu przez Antonio Conte liczba oczekiwanych goli (xG) Spurs przekroczyła 2.0 na mecz. W żadnym ze spotkań, w których drużynę prowadził Nuno Espirito Santo, „Kogutom” nie udało się przekroczyć bariery 2.0 w statystyce expected goals.

Dynamika

Conte sprawił również, że gra Tottenhamu wygląda na o wiele bardziej dynamiczną. Włoch zalecił, by Son oraz Lucas Moura ustawiali się znacznie bardziej wąsko niż czynili to w przeszłości. Umożliwia to znacznie szybszą wymianę pozycji, a przy okazji umożliwiło obu piłkarzom zgranie się ze sobą.

Son i Moura częściej znajdują dla siebie więcej miejsca w półprzestrzeniach, co sprawia, że stwarzają o wiele większe zagrożenie pod bramką rywala. Beneficjentem objęcia Tottenhamu przez Antonio Conte stał się także Oliver Skipp. Włoski szkoleniowiec znalazł w piłkarzu wszystko czego potrzebował.

Skipp stał się u Conte jednym z filarów środka pola, który potrafi odzyskać piłkę w głębi pola i błyskawicznie przetransportować ją w kierunku piłkarzy ofensywnych.

Ostatnim z kluczowych dla układanki Conte piłkarzy stał się Eric Dier. Anglik jest ważnym elementem defensywnej trójki, gdyż posiada umiejętność szybkiego wyprowadzania piłki. Niejednokrotnie widzieliśmy jak Dier długim i celnym podaniem uruchamiał któregoś z wyżej ustawionych partnerów.

***

Na ocenę efektów pracy Antonio Conte przyjdzie pora na koniec sezonu. Tottenham raczej nie będzie się już w stanie włączyć do walki o mistrzostwo Anglii, ale awans do Ligi Mistrzów nadal pozostaje w zasięgu „Kogutów”. Czy zmiany wprowadzone przez włoskiego szkoleniowca zdadzą egzaminu również na dłuższą metę? O tym przekonamy się w maju.