Egipt wcale nie musi przegrać

Po efektownym zwycięstwie nad Arabią Saudyjską (5:0) w Rosji zapanowała euforia. Po wtorkowym spotkaniu z Egiptem nastroje wśród kibiców „Sbornej” wcale nie muszą być tak radosne. Gospodarze co prawda są faworytem, ale niespodzianka jest możliwa.

Porażka w meczu z Urugwajem (0:1) stawia Egipt w trudnej sytuacji. Kolejna przegrana oznaczać będzie dla „Faraonów” pożegnanie się z mistrzostwami i walkę w spotkaniu z Arabią Saudyjską o honor. Stąd nie będzie już oszczędzania kontuzjowanego w finale Ligi Mistrzów Mohameda Salaha. Napastnik Liverpoolu przesiedział mecz z Urugwajem na ławce rezerwowych. Z Rosją zagra od pierwszych minut. Jak ważny to zawodnik dla swojej reprezentacji, widać po jego dokonaniach w kadrze. W 57 występach zdobył w tych spotkaniach 33 bramki i zanotował 18 asyst. Przeciwko Urugwajowi nie miał kto trafić do bramki, przeciwko Rosji ten problem zostanie rozwiązany. Przynajmniej w teorii.

Egipt i jego pomysły na grę

Gospodarze mistrzostwa rozpoczęli od rozgromienia Arabii Saudyjskiej, ale wątpliwe, że w kolejnym spotkaniu do siatki rywala trafi niemal każdy przez nich oddany strzał. Tym bardziej, że Egipt potrafi skutecznie grać w defensywie, a obrońcy „Sbornej” jednak będą musieli większą uwagę poświęcić Salahowi. Chwila nieuwagi może drogo kosztować. Rosjanie z drużynami z Afryki grali do tej pory ośmiokrotnie: cztery zwycięstwa, trzy remisy i jedna porażka. We wtorkowy wieczór może przydarzyć się druga. Dla obu drużyn będzie to pierwsze spotkanie w historii. Warto zaryzykować, stawiając na wygraną Egiptu, który jeśli chce pozostać w Rosji na dłużej, musi powalczyć o trzy punkty. Remis jest również łakomym kąskiem.