Pół roku pracy w Warcie – jakim dyrektorem sportowym był Radosław Mozyrko?

13.03.2022

Nieco ponad sześć miesięcy potrwała przygoda Radosława Mozyrki w Warcie Poznań. Po tym czasie dyrektor sportowy zakończył swoją misję w klubie z Wielkopolski i przeniósł się do Legii Warszawa. Jak i czy w ogóle można podjąć się oceny pracy 35-latka dla „Zielonych”?

Kim jest Radosław Mozyrko?

Radosław Mozyrko trafił do Warty Poznań na początku sierpnia ubiegłego roku. Szczerze mówiąc, zdajemy sobie sprawę, że dla wielu kibiców jest to nazwisko anonimowe, ale w rzeczywistości trzeba mówić o uznanej osobie w środowisku piłkarskim.

Jestem w zawodzie od 14 lat, z czego 9 lat pracowałem dla klubów zagranicznych: m.in. Chelsea, Manchesteru United, Nottingham Forrest (4,5 roku), New York Red Bulls. W Polsce najdłużej, bo przez 3,5 roku byłem związany z Legią Warszawa – sam przedstawiał się oficjalnej stronie Warty w momencie jego prezentacji.

Po jego pobycie w stolicy przeszedł czas na kolejną zagraniczną pracę i to ponownie nie dla byle kogo. Przez osiemnaście miesięcy Mozyrko pracował dla akademii londyńskiej Chelsea jako skaut odpowiadając za zawodników w wieku 16-18 lat. Całe te CV pokazuje, że mowa o osobie już doświadczonej, która swojego doświadczenia nabierała w zasadzie już od dwudziestego roku życia.

Tak naprawdę do dzisiaj możemy zastanawiać się co dokładnie skusiło Mozyrkę, by z Anglii wrócić do Polski i trafić do Warty Poznań. Sam Mozyrko przyznał, że chodziło po prostu o nowe wyzwania, a do takich z pewnością należy praca w nie najbogatszym klubie Ekstraklasy. Co więcej, trzeba było wejść w buty Roberta Grafa (dyrektor Graf odszedł do Rakowa Częstochowa), a więc człowieka, który wspólnie z trenerem Tworkiem wykonał dla Warty nieocenioną pracę.

Zmiana trenera

Chyba nie musimy za bardzo opisywać, jaką postacią dla Warty Poznań był trener Piotr Tworek. Szkoleniowiec najpierw sensacyjnie wprowadził klub do Ekstraklasy, a później jeszcze bardziej niespodziewanie zajął z Wartą piąte miejsce na tym poziomie rozgrywkowym. Niestety sezon 2021/22 nie układał się już tak dobrze i w październiku zespół „Zielonych” znalazł się pod kreską.

Trzeba przyznać, że gra Warty była bardzo słaba, ale generalnie w tym, że zajmowała ona końcowe lokaty bardziej trzeba było dopatrywać się normalności, aniżeli zawodu. Logicznym byłoby to, gdyby Piotr Tworek nadal miał prowadzić zespół. Jego zwolnienie, którego dokonał właśnie dyrektor Radosław Mozyrko można było rozpatrywać w takich kategoriach, że trener padł ofiarą własnego sukcesu. Bo przecież wcześniej nikt nie oczekiwał od niego ani awansu do elity, a tym bardziej zakończenia kolejnej kampanii w czołówce Ekstraklasy.

Radosław Mozyrko zdecydował się powierzyć Wartę w ręce Dawida Szulczka. Ten z miejsca stał się najmłodszym trenerem mając na karku 32 lata. Wielu dziwiło się temu ruchowi, ale Mozyrko zapewniał, że wiek zupełnie nie ma tutaj znaczenia, a drużyna potrzebuje właśnie takiego profilu trenera, jaki ma w sobie Szulczek. Wracając szybko do Mozyrki, to tuż po tym nieoczywistym ruchu stał się dosyć mocno krytykowany. Czy słusznie? Trudno ocenić, wszak zdecydował się na pożegnanie trenera, który kilka miesięcy temu napisał w Warcie kawałek nowej historii. Mozyrko nie pomógł sobie również rozmową w programie „Weszłopolscy” w Kanale Sportowym, gdzie na pytania odpowiadał w taki sposób, aby zdradzić możliwie jak najmniej. Jednakże 35-latek postępuje tak bardzo często i jego wypowiedzi publiczne nie należą do najciekawszych. Przekonaliśmy się o tym również przy okazji ostatniej rozmowy na antenach CANAL+, gdzie Mozyrkę, już w roli dyrektora ds. skautingu Legii, przepytywał Bartosz Ignacik. A w sumie to próbował przypytywać, bo odpowiedzi byłego skauta Chelsea czasami kończyły się na dwóch słowach.

Okienko transferowe

Do oceny transferów, które przeprowadził Mozyrko możemy wziąć pod lupę jedynie zimowe okienko. W nim Warta nie próżnowała i faktycznie do zespołu zawitało kilka nowych twarzy. Przede wszystkim uwagę zwraca zaciąg z Rakowa Częstochowa, chociaż w każdym z trzech przypadków mowa tylko o wypożyczeniach. W taki sposób „Zielonych” wzmocnili Jordan Perkins, Daniel Szelągowski oraz Miguel Luis. Nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że w tych przenosinach pomagał Robert Graf, który jak już wcześniej wspomnieliśmy, niedawno odszedł z Warty właśnie do klubu pod Jasną Górę. I za sobą pociągnął Szymona Czyża, a więc innego wartościowego młodzieżowca.

Mozykro szybko zadziałał ściągając wartościowych piłkarzy do wzięcia bez klubu. I tak do Warty trafił chociażby Dawid Szymonowicz, który dzisiaj stanowi niezwykle istotny punkt defensywy. Wrażenie mógł zrobić transfer Franka Castanedy. Kolumbijczyk nie przedłużył umowy z Szerifem Tyraspol i nie znalazł sobie nowego pracodawcy. Warta wykorzystała okazję i zakontraktowała napastnika, który jeszcze kilka miesięcy temu rywalizował w Lidze Mistrzów przeciwko Realowi Madryt.

Oprócz tego poznański klub zasilili Miłosz Szczepański oraz Nillo Maempaa. Ten pierwszy również jest tylko wypożyczony, tyle, że z Lechii Gdańsk. Z kolei fiński pomocnik przeniósł się do naszej ligi na zasadzie transferu definitywnego i nadal ma potencjał sprzedażowy, bo mowa o zawodniku 23-letnim.

Na ten moment, a więc po pięciu meczach tej rundy, większość z tych ruchów transferowych należy ocenić na plus. Trzeba z drugiej strony mieć świadomość tego, że znaczna część piłkarzy znalazła się w Warcie tylko na chwilę – wraz z końcem sezonu wypożyczenia dobiegną końca, a taki Frank Castaneda  traktuje „Zielonych” tylko jako przystanek i specjalnie nie ma się co temu dziwić. Radosław Mozyrko działał na tu i teraz, aby jeszcze uratować Ekstraklasę dla Warty i pod tym względem te okienko należy ocenić pozytywnie.

Kontrowersyjne odejście

Jak już pisaliśmy wyżej, przygoda Mozyrki w Warcie potrwała raptem nieco ponad sześć miesięcy.

– Gdy latem 2021 roku podpisywałem kontrakt z Wartą Poznań, nie przypuszczałem, że będę miał przyjemność pracować w Klubie niewiele ponad pół roku. Zakładałem, że będę tutaj przez kilka lat, tak jak przewidywał to mój kontrakt. Niestety, pojawił się problem w pogodzeniu mojego życia prywatnego z obowiązkami zawodowymi. W ostatnim czasie poświęciłem sprawy rodzinne i robiłem wszystko, żeby nasza praca w okienku transferowym była jak najbardziej efektywna. Teraz już wiem, że nie jestem w stanie połączyć skutecznie życia rodzinnego z zawodowym, mając dom w Warszawie i pracując w Poznaniu – czytamy wypowiedź Mozyrki w oficjalnym komunikacie Warty o odejściu dyrektora sportowego.

Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że zaledwie kilka godzin później okazało się, że Mozyrko podpisał umowę z Legią Warszawa i będzie tam sprawował funkcję dyrektora ds. skautingu. I rzeczywiście tym samym ponownie może mieszkać w Warszawie wraz z rodziną, ale wątpliwości jaka była jego główna motywacja odejścia z Warty pozostaje wątpliwa. Zauważa to także część kibiców „Zielonych”, którzy w komentarzach pod informacją o opuszczeniu klubu przez Mozyrkę na rzecz Legii jednoznacznie skrytykowali 35-latka.

Co dalej z Wartą?

Wobec tej sytuacji na lodzie została Warta Poznań. Klub z Wielkopolski po raz kolejny będzie musiał szukać nowego dyrektora sportowego, ale na ten moment wciąż nie wiadomo czym przyjdzie zarządzać takiej osobie. Mamy na myśli oczywiście wątpliwe losy klubu, który cały czas balansuje na krawędzi spadku do Fortuna 1 Ligi, a to przecież jedna z fundamentalnych rzeczy dla potencjalnego nowego dyrektora sportowego.