W Bielsku-Białej celują w powrót do Ekstraklasy. „Podbeskidzie chce dominować i grać widowiskowo”

11.03.2022

Podbeskidzie Bielsko-Biała jest jednym z kandydatów do awansu na poziom PKO Ekstraklasy. Zimą klub dokonał kilku interesujących wzmocnień, ale runda rozpoczęła się od dwóch remisów – 0:0 z GKS Tychy oraz 1:1 ze Skrą Częstochowa. Jakie obecnie nastroje panują w Bielsku? Zapytaliśmy o to Dominika Wardzichowskiego, dziennikarza Sport.pl, który doskonale orientuje się w tematach związanych z drużyną „Górali”.

Bartłomiej Płonka, Futbol News: Podbeskidzie znacząco wzmocniło się w zimowym okienku. Celem miał być awans w przeciągu 2-3 sezonów, ale czy wobec takich transferów możemy oczekiwać tego, że zespół wywalczy przepustkę do Ekstraklasy już w tej kampanii?

Dominik Wardzichowski, dziennikarz Sport.pl: Podbeskidzie chce awansu, ale trzeba pamiętać, że po spadku z ekstraklasy w klubie doszło do prawdziwej rewolucji kadrowej. Odeszła większość piłkarzy, a dyrektor sportowy Łukasz Piworowicz wspólnie z trenerami Jawnym i Dymkowskim musieli zbudować drużynę w kilka tygodni. To się udało, zawodnicy sprowadzeni do Bielska-Białej dają radę na poziomie 1. ligi i z całą pewnością mogą powalczyć o awans już teraz.

Sprowadzenie nowego bramkarza, Matveia Igonena, to wyraz braku zaufania do Martina Polacka i Michała Peskovicia?

Nie, Matvei Igonen trafił do Podbeskidzia, żeby podnieść poziom rywalizacji. Michal Pesković powoli szykuje się do zakończenia sportowej kariery, Martin Polacek miał dobrą rundę jesienną, ale przytrafiały mu się proste błędy: zwłaszcza w wyprowadzeniu piłki. Igonen gra lepiej nogami, a przy planie taktycznym trenerów Jawnego i Dymkowskiego może dać Podbeskidziu więcej rozwiązań w konstruowaniu akcji.

Gdybyś miał spróbować ocenić, to co mogło skłonić takich piłkarzy jak Emre Celtik oraz Jeppe Simonsen, by trafić do Bielska?

Przede wszystkim rozwój i chęć pokazania się na innym rynku. Dla takich piłkarzy Podbeskidzie nie jest szczytem marzeń, celują wyżej. Ale żeby tam trafić muszą udowodnić, że przerastają 1. ligę w Polsce. A takie rozwiązanie jest dobre nie tylko dla nich, ale przede wszystkim dla klubu.

Kamil Biliński kilka razy powtarzał, że po spadku chciał nadal grać w Ekstraklasie, ale klub go zatrzymał. Obecnie Biliński jest na czele klasyfikacji strzelców. Jak faktycznie wyglądała sytuacja z napastnikiem po poprzednim sezonie? Rzeczywiście bardzo nalegał na transfer?

Biliński miał ważny kontrakt z Podbeskidziem i zainteresowane kluby – a tych nie brakowało – musiałyby za niego zapłacić. Ostatecznie się na to nie zdecydowały, a kluczową rolę w pozostaniu Bilińskiego w Podbeskidziu odegrali nowi trenerzy, którzy chcieli wokół niego budować zespół i powierzyli mu rolę kapitana.

Gdy przed sezonem ogłoszono, że Podbeskidzie poprowadzi duet trenerów wielu wątpiło, że to może się udać. Jakie są największe zalety trenerów Jawnego i Dymkowskiego?

Bardzo dobry warsztat i ciekawy pomysł na grę. Podbeskidzie chce dominować, chce atakować i grać widowiskowo. Jesienią mocno odbiło się to na grze defensywnej, ale liczba straconych goli wynikała głównie z indywidualnych błędów piłkarzy. Dlatego pracę Piotra Jawnego i Marcina Dymkowskiego można na razie oceniać bardzo pozytywnie. Raz, że już w pierwszym sezonie zbudowali zespół, który może powalczyć o awans, a dwa, że o Podbeskidziu można śmiało powiedzieć, że ma styl.

Wracając do poprzedniego sezonu, dlaczego Robertowi Kasperczykowi nie poszło i obie strony rozstawały się w nie najlepszej atmosferze?

Robert Kasperczyk podjął w poprzednim sezonie szereg nietrafionych decyzji, ale warto pamiętać, że geneza spadku Podbeskidzia to przede wszystkim katastrofalna jesień, brak wzmocnień po awansie do ekstraklasy i nadmierna pewność, że i tak spadnie ktoś inny. Wiosna była lepsza, zespół został wzmocniony, ale w szatni rozsypały się relacje. Dużo było wzajemnych pretensji i niedomówień. Robert Kasperczyk nie potrafił nad tym zapanować i ostatecznie zakończyło się to dla Podbeskidzia spadkiem do 1. ligi.

 

Latem sporo mówiło się o przyjściu Costy Nhamoinesu, jako hicie transferowym, a tego piłkarza w Bielsku już nie ma. Można kogoś obarczyć za te pomyłkę?

Nie rozpatrywałbym tego transferu w kategorii pomyłki, a wielkiego pecha. Nikt nie wie, czy Costa nie byłby wzmocnieniem, gdyby był zdrowy. Jesień pokazała, że Podbeskidziu bardzo brakowało doświadczenia, zwłaszcza w obronie. A Nhamoinesu zagrał tylko w jednym meczu, na boisku spędził 18 minut, a później wypadł z powodu kontuzji.

Kończąc i zakładając najgorszy dla scenariusz – czy jeżeli w tym sezonie Podbeskidzie nie spełni oczekiwań i na przykład nie zdoła zakwalifikować się nawet do strefy barażowej, to możemy spodziewać się kolejnej przebudowy czy tym razem klub podszedłby do tej sytuacji cierpliwie?

Rewolucja była po spadku, więc nie sądzę, żeby teraz było podobnie. Oczywiście celem Podbeskidzia jest walka o powrót do Ekstraklasy, ale jestem przekonany, że nawet gdyby nie udało się go zrealizował już w pierwszym sezonie, to trenerzy Jawny i Dymkowski, ale też dyrektor sportowy Łukasz Piworowicz, będą kontynuować swoją pracę. Sezon 2021/22 pokazuje, że taki model funkcjonowania klubu ma sens i jeżeli ten projekt wciąż będzie się rozwijał, to nie mam wątpliwości, że upragniony awans nadejdzie.