„W Kielcach brak awansu będzie trzeba rozpatrywać w kategoriach porażki”

12.03.2022

Korona Kielce zakończyła ubiegły rok na trzeciej pozycji w Fortuna 1 Lidze, ale w klubie wciąż mają nadzieje na bezpośredni awans do Ekstraklasy. Początek rundy wiosennej jest jednak przeciętny, bowiem w dwóch rozegranych meczach Koroniarze za każdym razem dzieli się punktami. O sytuację Korony zapytaliśmy Daniela Baranowskiego, jednego z twórców audycji „To My Scyzory”.

Bartłomiej Płonka, Futbol News: Na rozgrzewkę – jak duży niedosyt panuje w Kielcach po dwóch pierwszych kolejkach tej rundy, w której udało się zdobyć tylko dwa oczka?

Daniel Baranowski, twórca audycji „To My Scyzory”: Rozczarowanie jest spore, ponieważ postać powracającego trenera Ojrzyńskiego tchnełą w serca kieleckich kibiców nowe nadzieje. Po słabej końcówce rundy jesiennej poprzeczka nie była zawieszona zbyt wysoko, a mimo to wyniki, a przede wszystkim dyspozycja drużyny w pierwszych meczach rundy wiosennej pozostawiły wiele do życzenia. Korona nie różniła się niczym od drużyny z zeszłego roku, mimo że zimą do składu dołączyło kilku wartościowych zawodników. Tak jak w poprzedniej rundzie przede wszystkim raził brak pomysłu na zagrożenie bramce rywali, mimo że ofensywa została stosownie wzmocniona. Nie ma co ukrywać, początek rundy rozczarował kieleckich kibiców.

W Koronie Kielce nie ma w tym sezonie innego celu, niż awans? Jego brak będzie postrzegany jako przegrana?

Celem Korony jest awans do Ekstraklasy i bez wątpienia jego brak będzie trzeba rozpatrywać w kategoriach porażki. Władze klubu już na początku sezonu jasno określiły ten cel, a wszystkie ruchy wykonywane w pionie sportowym tylko potwierdzały te plany. Zarówno latem, jak i zimą ściągnięto duże jak na pierwszą ligę nazwiska, również na ławkę trenerską, dlatego w Kielcach wszyscy głęboko wierzą, że sezon zakończy realizacją tego celu

Sezon w Koronie rozpoczął Dominik Nowak, przez długi czas utrzymywał się w pierwszej dwójce tabeli. Dlaczego klub zrezygnował z Nowaka jeszcze przed zimową przerwą?

Dla wielu mogło to być zaskoczenie, ponieważ wszyscy mają w pamięci znakomity dorobek punktowy trenera Nowaka z początku sezonu, jednak jeśli ktoś uważnie śledził mecze Korony, to na pewno zauważył styl jaki prezentowała drużyna, a w zasadzie jego brak. Może to zabrzmieć niewiarygodnie, ale nawet początek rozgrywek, gdy Kielczanie seryjnie wygrywali spotkania, mógł już budzić wątpliwości co do samej formy drużyny, a zwycięstwa w dużej mierze były zasługą fenomenalnej dyspozycji Konrada Forenca, a także odrobiny szczęścia. Gdy tych dwóch elementów zabrakło, a do tego doszły kontuzje Adama Frączczaka czy Jacka Kiełba, to drużyna zaczęła pikować w dół, a wysoka pozycja w tabeli przez tak długi czas była raczej zasługą rywali, którzy notorycznie gubili punkty. Gdy oni zaczęli punktować, to bardzo szybko uciekli Koronie

Jakie były argumenty za tym, by zatrudnić w Koronie Leszka Ojrzyńskiego, poza takim, że ten trener już kiedyś prowadził zespół i osiągnął dobry wynik?

Tutaj przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na jeden kluczowy aspekt. Od momentu przejęcia klubu przez Miasto wydźwięk z gabinetów jest prosty – Korona musi odzyskać tożsamość, która przez ostatnie lata została zatracona. To dlatego został ściągnięty Paweł Golański na stanowisko dyrektora sportowego i dlatego na stanowisku trenera został zatrudniony Leszek Ojrzyński, który de facto tę koroniarską tożsamość zdefiniował ponad 10 lat temu przychodząc do Korony i tworząc legendarną „Bandę Świrów”. To oczywiste, że nie stworzy się tutaj drugi raz takiej samej ekipy, ale te dwie legendarne postacie mają być fundamentem, pod budowanie nowej Korony.

Jak kibice Korony Kielce oceniają pracę w klubie Pawła Golańskiego?

Tak jak wspomniałem, Paweł Golański to legenda Korony, zatem oceny w takich przypadkach mogą być lekko zakłamane, natomiast trzeba obiektywnie stwierdzić, że nazwiska takie jak Malarczyk, Forenc, Frączczak, Koj czy niedawno ściągnięty Dalibor Takáč robią wrażenie w pierwszoligowych warunkach. Ci gracze bez problemu mogliby znaleźć zatrudnienie w Ekstraklasie, więc to, że wybrali Kielce jest w dużej mierze zasługą Pawła Golańskiego. Podobnie zresztą wygląda sytuacja ze sprowadzeniem trenera Ojrzyńskiego, który prowadził „Gola” we wspomnianej „Bandzie Świrów”. Na ten moment ocena jest pozytywna, jednak trzeba też wspomnieć, że na przestrzeni ostatnich miesięcy w klubie było też kilka mniej udanych ruchów kadrowych.

Przejdźmy do zimowych transferów. Po którym z przychodzących piłkarzy oczekujesz i spodziewasz się najwięcej i czy uważasz, że kadra zespołu została odpowiednio wzmocniona?

Po zakończeniu rundy jesiennej zarówno działacze, jak i kibice zgodnie twierdzili, że trzeba wzmocnić trzy pozycje – lewą obronę, środek pola, a także atak. Wszystko to udało się dość sprawnie zrealizować. Lewy defensor Roberto Corral oraz napastnik Jewgienij Szykawka zbierali pozytywne recenzje w meczach sparingowych, natomiast największym wzmocnieniem miał być wspomniany wcześniej Dalibor Takáč. To ofensywny pomocnik, który w tym sezonie jest drugim najlepszym asystentem słowackiej ekstraklasy, zaraz za Wahanem Biczachczjanem, który zasilił Pogoń Szczecin. Nie można było więcej oczekiwać od władz Korony. Wspominane ruchy wyglądają naprawdę solidnie, choć jeszcze w spotkaniach ligowych nie udało się tego potwierdzić. Pozostaje jednak poczekać, a na prawdziwą ocenę będziemy mogli się pokusić dopiero po zakończeniu rozgrywek

Rozmawiamy przed meczem z Resovią. To już chyba moment, kiedy czuć delikatną presję, bo trzecia strata punktów z rzędu byłaby mocno niepokojąca, prawda?

Przed rozpoczęciem rundy większość kibiców w Kielcach zakładała zdobycie minimum siedmiu punktów w pierwszych trzech meczach, szczególnie zważywszy na fakt, że w tym czasie do Kielc miał przyjechać Stomil Olsztyn oraz Resovia, czyli drużyny teoretycznie słabsze. Już wiemy, że nie uda się zrealizować tego planu, ale przy wygranej z Rzeszowianami bilans nie będzie już tak daleki od początkowo zakładanego. Natomiast w przypadku straty punktów… sytuacja będzie bardzo niepokojąca. Korona musi wygrywać u siebie, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę jakie spotkania wyjazdowe ma przed sobą Korona. Drużyna Leszka Ojrzyńskiego w najbliższych tygodniach zagra na wyjeździe z Miedzią, Sandecją, Chrobrym, Widzewem czy GKS-em Tychy, czyli z całą czołówką I ligi. Tam o punkty będzie bardzo ciężko, dlatego za wszelką cenę trzeba wygrywać u siebie.

Wiemy, jak nieprzewidywalna jest 1 Liga, ale wierzysz, że Koronie uda się dogonić Widzew, czy bardziej zadowolisz się utrzymaniem miejsca w strefie barażowej?

Kibice w Kielcach zawsze wierzą w swój klub, nawet gdy nie daje on zbytnich nadziei. Tym razem jednak są podstawy, aby liczyć na to, że Korona dogoni Widzew. Mamy mocny skład i dobrego trenera, a do końca sezonu pozostaje 12 spotkań, co daje 36 punktów do zdobycia. Na ten moment strata do drugiego miejsca dającego bezpośredni awans to raptem 5 oczek, zatem wszystko jest do wygrania. Może zabrzmieć to banalnie, ale Korona w tym momencie musi się skupiać na każdym kolejnym spotkaniu i nie może patrzeć tylko na lokaty dające bezpośredni awans do Ekstraklasy. Tutaj ważne jest także osiągnięcie jak najwyższej pozycji w tabeli, która potem definiuje gospodarzy ewentualnych spotkań barażowych. Po prostu Korona musi jak najlepiej punktować, a co to pozwoli osiągnąć, to okaże się pod koniec maja. Natomiast stawiamy sprawę jasno – interesuje Nas tylko awans do Ekstraklasy, jeśli nie bezpośrednio, to po barażach.