Mecz odkupienia. Szczęsny, Zieliński i Lewandowski stanęli na wysokości zadania

29.03.2022

W ostatnich miesiącach czy nawet latach sporo mówiło się o tym, że najważniejsi piłkarze naszej reprezentacji nie zawsze w pełni wywiązują się ze swoich zadań w meczach o stawkę. Tego typu łatka najmocniej ciążyła chyba na Wojciechu Szczęsnym, a także Piotrze Zielińskim. Co jakiś czas obrywało się nawet Robertowi Lewandowskiemu. We wtorek wszyscy trzej udowodnili, że są liderami z prawdziwego zdarzenia i w razie potrzeby kadra może na nich liczyć. 

Piotr Zieliński, który cały czas nie potrafi wskoczyć na poziom, który prezentuje w Napoli. Wojciech Szczęsny – bramkarz światowej klasy, któremu w ważnych meczach przytrafiają się błędy i na palcach jednej ręki wyliczyć można mecze, które „wybronił” reprezentacji Polski. Wreszcie, Robert Lewandowski – jeden z najlepszych, o ile nie najlepszy piłkarz świata, który niby cały czas ciągnie kadrę do przodu, ale nierzadko przechodzi obok ważnych meczów. Wszystkie te łatki przeszły na jakiś czas do przeszłości.

Szczęsny zrobił swoje

Wojciech Szczęsny miał w tym meczu sporo okazji do interwencji. Nie były one co prawda tak spektakularne jak te, którymi popisywał się po drugiej stronie boiska Robin Olsen, ale polski golkiper bardzo mocno przyczynił się do tego, że w listopadzie reprezentacja Polski zawita do Kataru. Bramkarz Juventusu był dzisiaj niezwykle pewny i tą pewnością zdawał się zarażać defensorów.

Już w pierwszej połowie wyłapał nieprzyjemny strzał Quaisona zza pola karnego. Niewiele można mu także zarzucić jeśli chodzi o wznawianie gry. Szczęsny czynił to dziś z wyjątkową precyzją i rzadko zdarzało się, by jego długie wykopy piłki nie spadały na głowę, któregoś z naszych piłkarzy.

Do bramkarza Juventusu należała jednak przede wszystkim druga połowa, kiedy po golu Roberta Lewandowskiego Szwedzi przypuścili szturm na naszą bramkę. Szczęsny obronił dwa trudne strzały, które zmierzały w światło bramki. Najbardziej kluczową interwencją popisał się jednak jeszcze przy wyniku 0:0, gdy zdołał odbić strzał z bliskiej odległości, niechybnie zmierzający do naszej bramki.

Zieliński strzela gola w reprezentacji

Swoją piłkarską klasę pokazał także Piotr Zieliński. Polaka co prawda nie widzieliśmy zbyt często przy akcjach w pierwszej połowie meczu, ale ile razy zdarzało nam się narzekać na to, że Zieliński cały czas pojawia się na naszych radarach, ale w kluczowych momentach brakuje jego podania lub strzału.

W meczu ze Szwecją było zupełnie odwrotnie. Bardzo długo nie był to mecz Piotra Zielińskiego, ale w drugiej połowie pomocnik Napoli zrobił to czego od dawna oczekiwali od niego kibice. Znalazł się na boisku we właściwym miejscu o właściwym czasie. Zieliński z ogromną determinacją ruszył na Danielsona, który miał spore problemy z opanowanie piłki, przechwycił futbolówkę, ruszył z nią w kierunku bramki i z dużą siłą umieścił ją w siatce. Miejmy nadzieję, że będzie to mecz, który doda polskiemu obrońcy pewności i od tej pory częściej będziemy oglądać tego typu akcje w wykonaniu Zielińskiego.

Lewandowski niekwestionowanym liderem

Nikt nie śmiałby sugerować, że Robert Lewandowski nie jest potrzebny reprezentacji Polski. Wobec napastnika Bayernu często jednak wysuwano zarzuty, że gdy zaczyna się poważne granie, to Lewandowski staje się niewidoczny i będąc najlepszym napastnikiem świata nie potrafi w pojedynkę zaważyć o losach kluczowego spotkania.

Dziś Lewandowski w pełni wywiązał się z roli lidera. Piłkarz Bayernu wykorzystał rzut karny, ale na uwagę zasługuje również jego postawa po strzelonej bramce. „Lewego” było na boisku pełno. Kiedy trzeba było złapać żółtą kartkę, by zatrzymać Robina Olsena przed szybkim wznowieniem gry, nie wahał się ani sekundy. W momentach, gdy naszej reprezentacji nie szło Lewandowski cofał się głębiej i starał się wspomagać partnerów. Był po prostu niekwestionowanym liderem i kapitanem drużyny, która we wtorkowy wieczór wywalczyła awans na mundial.