Barcelona Xaviego w kryzysie? „Ta drużyna ma argumenty, by stać się wielką w niedalekiej przyszłości”

29.04.2022

Wywindowanie się w tabeli La Ligi na 2. miejsce, pokonanie dwóch rywali w Lidze Europy, pogrom Realu Madryt w klasyku – tak wyglądały pierwsze trzy miesiące w 2022 roku w wykonaniu Barcelony Xaviego. Maszyna 42-latka ostatnio jednak zwolniła, a zatem rodzą się pytania oraz wątpliwości, na jakiej ścieżce faktycznie znajduje się Barcelona? Odpowiedzi na nie poszukaliśmy u Rafała Kowalczyka, redaktora FCBarca.com.

Bartłomiej Płonka, Futbol News: Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki na początku muszę zapytać wprost – czy przedwcześnie tak dużo mówiło się o „Wielkiej Barcelonie Xaviego”?

Rafał Kowalczyk, FCBarca.com: Wszystko zależy od tego, jaką perspektywę patrzenia na Barcelonę dowodzoną przez Xaviego przyjmiemy. Jeśli mówimy o skali europejskiej, walce o najważniejsze trofea na arenie międzynarodowej czy nawet na hiszpańskim podwórku, to oczywiście Barcelona nie jest wielka. Zwłaszcza jeśli zestawimy ją chociażby z Manchesterem City czy Liverpoolem. I wszelkie głosy mówiące w ten sposób o drużynie po objęciu drużyny przez Xaviego są oczywiście przesadzone. Trudno tym mianem określać klub, który po beznadziejnym dwumeczu odpada z Ligi Europy na etapie ćwierćfinału, wcześniej notując słabe mecze z Napoli czy Galatasaray. Do tego jako cel w lidze obiera przede wszystkim dostanie się do najlepszej czwórki, a z Pucharu Króla zostaje wyeliminowany już w 1/8 finału. Natomiast kluczem w zrozumieniu roli Xaviego jest obecnie wskazanie elementów różniących jego drużynę od tej Koemana. Nie ośmielę się powiedzieć, że Barcelona już jest wielka względem ekipy dowodzonej przed holenderskiego trenera, ale ma wszelkie argumenty ku temu, by stać się taką w niedalekiej przyszłości. Chodzi tu o nie tylko o bardziej jakościową myśl taktyczną, agresywniejszy pressing, dynamiczniejsze rozgrywanie piłki, ale też budowanie szatni od strony mentalnej, poczucia jedności drużyny czy przekonania, że na boisko wychodzi się po wygraną, a nie po szukanie wymówek na ewentualną porażkę. Być może niektórzy kibice rzeczywiście zbyt szybko zachłysnęli się kolejnymi wygranymi po 4:0 i zapomnieli, że przed nami ciągle żmudny proces odbudowy drużyny będącej obecnie daleko od europejskiej czołówki. Natomiast nie można nie dostrzegać, że Barcelona Xaviego z każdym tygodniem staje się większa względem punktu wyjścia, czyli Barcelony Koemana.

Dlaczego w ostatnich tygodniach Barcelona tak słabo punktuje przed własną publicznością? Odpadnięcie z Eintrachtem, przegrane z Cadiz i Rayo…

Pół żartem, pół serio, ale nie jestem pewny, czy w obliczu niemalże połowy trybun zapełnionych przez niemieckich kibiców możemy mówić o spotkaniu z Eintrachtem jako meczu przed własną publicznością. A tak na poważnie, nie wiązałbym ostatnich porażek z rozgrywaniem ich na Camp Nou. Chociaż rzeczywiście warto odnotować, że pierwszy raz w historii Barcelona przegrała trzy kolejne spotkania na swoim stadionie w ramach jednego sezonu, to przypomnę też o wcześniejszej serii 15 nieprzegranych meczów, w tym 6 u siebie. Zawodnicy złapali przysłowiową „zadyszkę”, a intensywny kalendarz odbił się na boiskowej jakości we wspomnianych przez Ciebie spotkaniach. Dodajmy do absencję kluczowych zawodników jak chociażby Pedriego, Piqué, Araujo z Cádiz, spadek formy Aubameyanga czy Ferrana i łatwo zyskujemy obraz drużyny, która zalicza wpadkę. Barcelona ciągle jest na etapie gruntownego remontu i przegrane mecze, a nawet ich serie, będą się zdarzać. To normalne i kibice muszą to zaakceptować.

Jak bolesne było dla Barcelony wspomniane wcześniej odpadnięcie przeciwko Eintrachtowi z Ligi Europy? Dostrzegasz aspekty dwumeczu, które lepiej mógł rozegrać Xavi?

Odpadnięcie nie było bolesne. Co najwyżej nieco rozczarowujące, bo nadal mówimy o klubie na papierze znacznie lepszym od Eintrachtu, od którego musimy wymagać wygrywania takich meczów. Natomiast znowu chciałbym wrócić do punktu w jakim Barcelona obecnie jest. Odejście najlepszego zawodnika w historii, ratowanie drużyny z dna po doprowadzeniu jej do ruiny przez Koemana. Zmiana trenera w trakcie sezonu, który nie mając okresu przygotowawczego musi budować zespół w oparciu o mieszankę młodych, ale niedoświadczonych zawodników jak Pedri, Nico, Gavi czy nawet postaci drugoplanowe z Barcy B, czyli Jutglę, Akhomacha czy Abde, piłkarzy sprowadzanych zimą mających dać efekty natychmiast, a również tych, których poziom jasno wskazuje, że ich miejsce jest od dawna poza Dumą Katalonii. Oczywiście, nie można naśladować Koemana i szukać we winy we wszystkim dookoła i tłumaczyć się z porażki. Powiedzmy wprost, Barcelona była faworytem do wygrania Ligi Europy, a zaliczyła olbrzymią wpadkę odpadając tak wcześnie. Ale wyżej wymienione kwestie działają na wyobraźnię kibiców i sądzę, że takie przegrane poniekąd były siłą rzeczy wkalkulowane w przebieg sezonu. Ja sam wielokrotnie powtarzałem, że prawdziwym sprawdzianem dla Xaviego będzie sezon 2022/2023. Pojawiały się głosy, że Eintracht to kolejna deklasacja i upokorzenie po Romie, Liverpoolu, Bayernie czy PSG. Jestem jednak daleki od takiego zdania. A co mógł lepiej zrobić Xavi? Przede wszystkim wyciągnąć więcej wniosków po pierwszym meczu. Barcelona wyszła z niemalże identycznym nastawieniem taktycznym, które zostało łatwo odczytane i zneutralizowane przez Olivera Glasnera. Odcięty od gry Pedri, wypchnięty blisko własnej linii obrony Busquets przełożyły się na nieskuteczność w środku pola. Barça nie potrafiła z kolei być efektywna grając odsłoniętymi skrzydłami, nie tworzyła wielu dogodnych okazji i przełożyło się to na końcowy wynik. Odpowiadając krótko, co Xavi mógł zrobić lepiej? Na bazie pierwszego meczu dostrzec aspekty, które nie zadziałały i zmienić je, a nie ponawiać ślepo w rewanżu

Jak ważne dla klubu jest zajęcie 2. miejsca na koniec ligi? Mam tu na myśli głównie kwalifikację do Superpucharu Hiszpanii i co za tym idzie sporą nagrodę finansową.

2. miejsce jest kluczowym celem w końcówce sezonu. Tak jak wspominasz, dałoby ono Barcelonie awans do Superpucharu Hiszpanii w formule Final Four, która ma miejsce od kilku lat. Walka o jak najwięcej trofeów, w jak największej liczbie rozgrywek, powinna być naturalna. A jeśli za tym idzie bezpośrednio wynikający z udziału zastrzyk finansowy, ale też pośrednie przychody wynikające z szeroko rozumianej globalizacji i działalności marketingowej, to klub powinien czuć się w pełni zmotywowany do walki do ostatniej kolejki ligi hiszpańskiej. Zwłaszcza w sytuacji Barcelony, kiedy liczy się każde euro lądujące w klubowych kasach.

Znów nawiązując do osoby trenera – co Twoim zdaniem w końcówce sezonu powinien zrobić Xavi? Widzisz jakieś elementy w grze drużyny, które powinny zostać zmienione na ostatnie mecze tej kampanii?

Najważniejsze będzie utrzymanie pozytywnej atmosfery w drużynie i przekonania, że projekt pod wodzą Xaviego zmierza w dobrym kierunku – nawet mimo potencjalnych porażek w ostatnich kolejkach. Natomiast mając najważniejszy cel, czyli wicemistrzostwo, oczekuję od niego nieco więcej rotacji i szukania bardziej elastycznego podejścia do spotkań. Chętnie zobaczyłbym częściej grającego Adamę czy Memphisa, którzy dali dobrą zmianę z Rayo i pokazali, że mają cechy pozwalające wnieść na boisko świeżość podczas niemocy Aubamayanga czy bezbarwnego Ferrana. Nieco odstawiony na boczny tor Nico również mógłby notować więcej minut. Z radością zobaczyłbym też piłkarzy grających obecnie na zapleczu pierwszej drużyny. Jutglà w Barcelonie B gwarantuje niezwykłą skuteczność i kto wie, czy nie przełożyłby jej na problemy w ofensywie w meczach podobnych do tych z Cádiz czy Rayo. Perspektywiczny Mika Màrmol kosztem będącego jedną nogą poza Barceloną Clementa Lengleta również jest dobrym pomysłem.

Jak kibice Barcelony postrzegają sprawę związaną z taśmami Pique i Rubialesa? Uważasz, że będzie mieć to wpływ na końcówkę sezonu?

Ta afera przeszła bez większego echa, co jest martwiące, ale nie niespodziewane. Z jednej strony mówimy o szeroko idącej działalności biznesowej ingerującej w kształt rozgrywek, w których jeden z jej współorganizatorów uczestniczy. Ponadto, powiedzmy wprost, negocjacje w sprawie grupy, do której trafi Andorra czy próby wywierania pośredniej presji na trenerze kadry Hiszpanii mocno obciążają wizerunek samego Pique, ale też wpływają na postrzeganie klubu. To powinno zdecydowanie bardziej zainteresować kibiców. Z drugiej strony, kontrowersje związane z tym zawodnikiem, jak również postaciami uczestniczącymi w życiu ligi są na tyle częste, że zwyczajnie spowszedniały. Przypomnijmy, że ciągle dotyczą klubu, z którego na światło dzienne wypłynęło tyle brudów, afer, niejasności i zawirowań, że kibice traktują to poniekąd jako kolejny epizod kwitowany westchnieniem w stylu „ech, znowu coś”. Musimy zrozumieć, że regularne obserwując Rubialesa, Tebasa, działaczy, poszczególnych zawodników na deskach sceny zwanej rozgrywkami piłkarskimi w Hiszpanii, doskonale znamy jej backstage pełen nieetycznych wydarzeń. Po meczu z Rayo, a dokładnie niepodyktowanym karnym na Gavim w końcówce, komentowano, że jest to efekt przekonywania szerokiego grona odbiorców do bezstronności sędziów. Miałaby to być rzekomo odpowiedź na narzekania na arbitrów przez Pique podczas rozmowy z Rubialesem. Ja jestem zdania, że poziom sędziowania w Hiszpanii jest tak drastyczne zły, że trudno upatrywać w tym celowości i wszelkie błędy w ostatnich kolejkach będą wynikać właśnie z tego, bez powiązania z taśmami. Piqué pokazał także, że bycie na pierwszych stronach gazet w związku z aferą nie wpływa na jego postawę sportową. Uważam zatem, że taśmy nie wpłyną na końcówkę sezonu – ani pozytywnie, ani negatywnie dla Barcelony.

Na koniec – jakiej Barcelony spodziewasz się w sezonie 2022/23? Można mieć nadzieję, że Duma Katalonii wróci do walki o mistrzostwo Hiszpanii czy jednak Real Madryt wydaje się nieosiągalny w tak krótkiej perspektywie?

Barcelony ciągle rozwijającej się, grającej z tygodnia na tydzień lepiej, efektywniej. Dużo będzie zależeć od okna transferowego wzmocnień kadry. Już teraz mówi się o tym, że Laporta chce przeprowadzić rewolucję na miarę tej z 2003 roku i przebudować zespół. Mając na uwadze zdolności Alemany’ego i wizję Xaviego, ale też oczywiście pamiętając o ograniczeniach finansowych, możemy spodziewać się kilku ruchów poprawiających jakość zespołu. Niemniej, będzie to sezon, kiedy znad Xaviego zostanie zdjęty parasol ochronny i przyjdzie pora na rozliczanie go za wyniki. Być może jeszcze nie w pełni surowo z wizją zwalniania po kilku nieudanych spotkaniach, ale ewentualne porażki, takie jak z Eintrachtem, już nie będą mogły być tłumaczone przebudową, chociaż oczywiście będzie ona obecna. Wyprzedzając potencjalne pytania – nawet przy bardzo słabych wynikach, Xavi powinien w Barcelonie zostać i mieć komfort długoterminowej pracy według swojego pomysłu. Jak najbardziej Barcelona może włączyć się do walki o mistrzostwo. Nie tylko z Realem, ale też Atlético czy zawsze walczącą Sevillą, której rosnąca forma byłaby wyłącznie dobrą informacją dla jakości ligi. Mało tego, uważam, że Barça nie tylko może walczyć o mistrza, ale możemy od niej tego wymagać. Już druga część tego sezonu pokazała, że potencjał do walki z największymi jest. Teraz tylko sprawić, żeby był częściej widoczny, bardziej regularny i „campeones, campeones” będzie mogło wybrzmieć z trybun Camp Nou za około rok.