Morze kibiców poniesie orły do wygranej? Eintracht Frankfurt przed finałem Ligi Europy

18.05.2022

Klub z drugiej części tabeli Bundesligi w finale? To nie pomyłka. Eintracht Frankfurt ligowy i ten pucharowy to jakby dwie różne drużyny. Pokazują to przez cały sezon i pokażą prawdopodobnie w finale. Kto jak kto, ale oni potrafią się spiąć na najważniejsze mecze. Dzisiaj ich najważniejszy dzień w historii. Czy będzie to dzień zwieńczony happy endem?

Niemiecka ekipa dotychczas trzy razy znalazła się w finałach europejskich pucharów. W sezonie 1959/60 polegli w Pucharze Europy. Wówczas polegli z Realem Madryt, a gospodarzem decydującego meczu było… Glasgow. Dokładnie dwadzieścia lat później wygrali Puchar UEFA, czyli poprzednika obecnej Ligi Europy. Tam pokonali w dwumeczu finałowym Borussie Monchengladbach. Zresztą to była edycja kompletnie zdominowana przez Niemców. Komplet drużyn w półfinałach, a rundę wcześniej jeszcze Bayern ograł Kaiserslautern. Ostatecznie to frankfurtczycy okazali się najlepsi w decydującym spotkaniu. Teraz będzie szansa połączyć dwa europejskie puchary w jedno. Wygrana w Lidze Europy daje bowiem trofeum, sławę, ale również przepustkę do raju na kolejny sezon.

Liga Mistrzów w tle

Glasgow Rangers zagra w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów, jednak ścieżka niemistrzostwa łatwa nie będzie. Na pewno jednak Szkoci będą mieli szansę na awans do prestiżowych rozgrywek bez względu na wynik finału. Eintracht Frankfurt w przyszłym sezonie albo zagra w Lidze Mistrzów, albo będzie miał wolne w środku tygodnia. Jedenaste miejsce sprawiło, że puchary mogą zyskać jedynie przez finał Ligi Europy.

Droga do finału

Jako drużyna z 5. miejsca w Bundeslidze znaleźli się bezpośrednio w fazie grupowej. Tam rywale ze średniej półki. Można powiedzieć, że im się poszczęściło. Gorące tereny w Stambule i Pireusie, ale piłkarsko to zdecydowanie rywale o mniejszej sile niż renomie. Trzy wygrane i trzy remisy dały przepustkę bezpośrednio do 1/8 finału. Tam trafili na zespół, który miał być od nich mocniejszy. Real Betis wtedy był na podium LaLiga i nawet gdzieś po cichu śnił o czymś więcej niż Lidze Mistrzów. W Sewilli Niemcy wygrali 2:1. Kostić i Kamada załatwili sprawę w pierwszej połowie. Eintracht miał czego żałować, bowiem w drugiej połowie Rafael Santos Borre nie wykorzystał rzutu karnego.

Rewanż to gole z ostatnich sekundach. Najpierw Borja Iglesias zapewnił dogrywkę w 90. minucie. Pół godziny później samobój Guido Rodrigueza sprawił, że zamiast rzutów karnych, Eintracht mógł się szykować do dwumeczu z Barceloną. Na Deutsche Bank Park remis 1:1, który w domyśle miał dawać Hiszpanom przewagę przed rewanżem. W końcu Camp Nou powinno być pomocne dla gospodarzy. Nie docenili jednak fanów z Niemiec…

Najazd na stolicę Katalonii

Czegoś takiego w europejskich pucharach trudno doświadczyć poza finałami. Wtedy najazd kilkudziesięciu tysięcy fanów nie może dziwić. Tutaj jednak była mowa o wyjazdowym meczu, na który goście mieli dostać pięć tysięcy biletów. I dostali. Ale tego było mało przybyszom z Franfurtu nad Menem. Tłumnie ruszyli po wejściówki w sprzedaży otwartej. Co więcej, wykorzystali pazerność socios Barcelony. Wielu z tych, którzy nie mieli ochoty oglądać na żywo meczu, sprzedało swoje miejsca Niemcom. Skończyło się morzem białych koszulek na Camp Nou. Szacowało się, że nawet 30 tysięcy kibiców Eintrachtu było obecnych na trybunach! Oni wówczas ponieśli swoich ulubieńców do wygranej. Było 3:0, skończyło się na 3:2 dającym półfinał. W nim dwukrotnie okazali się lepsi od West Hamu. W drugim meczu mocno im pomógł Aaron Cresswell, który szybko wyleciał z boiska.

Faza grupowa

Eintracht – Fenerbance 1:1
Antwerp – Eintracht 0:1
Eintracht – Olympiakos 3:1
Olympiakos – Eintracht 1:2
Eintracht – Antwerp 2:2
Fenerbahce – Eintracht 1:1

1/8 finału

Betis-Eintracht 1:2
Eintracht – Betis 1:1 po dogrywce

1/4 finału

Eintracht – Barcelona 1:1
Barcelona – Eintracht 2:3

1/2 finału

West Ham – Eintracht 1:2
Eintracht – West Ham 1:0

***

25 samolotów i oprawa tirem

Na finał wybiera się łącznie około 120 tysięcy kibiców obu klubów. Trudno oszacować liczby po jednej i drugiej stronie dokładnie. Jednak niemiecki klub opublikował rozkład lotów na lotnisku we Frankfurcie na 18 maja. Całe szczęście, że dotyczy to jednego z największych portów lotniczych na świecie. W innym przypadku mogłoby dojść do konkretnego paraliżu. Tutaj mowa o… 25 lotach do Sewilli!

Dodatkowo kibice Eintrachtu wynajęli siedem polskich tirów, by przewieźć oprawę do Sewilli. Jej wartość to około 50 tysięcy euro. Robi wrażenie, a znając rozmach, z jakim działa niemiecka ekipa, prawdopodobnie efekt końcowy również zrobi wrażenie.

To „tylko” kibice wybierający się do Sewilli. Jednak we Frankfurcie miasto także będzie żyć finałem. Jak informuje Tomasz Urban na stadionie zasiądzie komplet fanów, którzy będą oglądać spotkanie na telebimie. Bilety kosztowały po 10 euro, ale to cena oficjalna, zaproponowana przez klub. Błyskawicznie wejściówki znalazły swoich nabywców, a ich wartość na czarnym rynku była nawet dziesięć razy wyższa niż nominalnie!

Zabraknie symbolu

Eintracht Frankfurt i Benfica Lizbona to kluby z orłem w herbie i mecze tych ekip nie mogą odbyć się bez udziału orłów. W przypadku niemieckiej ekipy mowa o Attili, który od kilkunastu sezonów czuwa nad klubem, tym razem nie pojawi się na kluczowym meczu dla jego klubu. Wszystko przez przepisy weterynaryjne w Hiszpanii. Strach przed ewentualnymi epidemiami ptasiej grypy sprawia, że orzeł musiałby tam się udać ponad dwa tygodnie wcześniej, by odbyć obowiązkową kwarantannę. Attila wraz ze swoim sokolnikiem – Norbertem Lawitschką – pojawią się zatem na Deutsche Bank Park, by wypełnić tradycję.

Kto zagra?

Finał to coś więcej niż piłka nożna, ale warto jednak przybliżyć nieco kwestie składu niemieckiego zespołu. Nie każdy bowiem pilnie śledził poczynania Eintrachtu w Lidze Europy, a odpalając Viaplay w weekendy, jest wiele innych drużyn, które przyjemniej się ogląda. Tuż przed finałem nowy kontrakt z zespołem podpisał Brazylijczyk Tuta. Obrońca miał umowę do końca przyszłego sezonu, ale zdecydował się zostać na kolejne trzy lata. Ważnym aspektem jest również powrót po kontuzji Jespera Lindstroma. 22-letni Duńczyk to kluczowa postać ofensywy i jego obecność w Sewilli powinna być sporym wzmocnieniem zespołu na finał.

Na kogo warto zwrócić uwagę? W bramce Kevin Trapp. Kilka lat temu obiekt żartów w PSG, teraz solidna firma w bramce zespołu, z którego ruszył w świat. Defensywę stworzy wspomniany Tuta z Evanem Ndicką oraz Almamym Toure. Ten ostatni w półfinale zastąpił Martina Hintereggera z powodu kontuzji. Austriak jest niedostępny na finał.

W środku pomocy zagrają Sebastian Rode oraz Djirbril Sow, a na wahadłach Ansgar Knauff i Filip Kostić. Ten ostatni to jedna z największych gwiazd zespołu. Serb rok temu był przymierzany do Interu i wydawało się, że jest idealnym kandydatem. Ostatecznie mistrz Włoch wybrał… Niemca Robina Gosensa z Atalanty. Kostić tradycyjnie króluje w statystyce asyst – 14 ostatnich podań w tym sezonie. Z przodu jest dwóch pewniaków. Na szpicy Rafael Santos Borre. Kolumbijczyk to kapitalny strzał transferowy, prosto z River Plate, chociaż już z wcześniejszym obyciem w Europie. Obok niego Daichi Kamada. Trzecim zawodnikiem będzie albo Lindstrom, albo Jens Hauge, czyli bez względu na wybór – opcja skandynawska.

***

Eintracht Frankfurt jedzie po triumf i jedzie zrobić kolejne show. Kibice swoje z pewnością takowe zrobią. Czy piłkarze do nich dołączą? Wszystko na to wskazuje, bowiem Niemcy będą faworytem. Wbrew pozorom jednak taka sytuacja, wcale nie jest ulubioną dla drużyny Olivera Glasnera. O wszystkim przekonamy się dopiero około 23:00, a może i później. Transmisja finału Ligi Europy tradycyjnie na platformie Viaplay.