Tymoteusz Puchacz nie jest idealnym rozwiązaniem, ale do tej pory nic lepszego nie wymyślono

14.06.2022

Tymoteusz Puchacz to obecnie jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w polskiej kadrze. Wypożyczony do Trabzonsporu lewy obrońca Unionu Berlin stał się w ostatnich miesiącach ulubionym kozłem ofiarnym polskich kibiców. Mamy świadomość tego, że Puchacz to nie piłkarz idealny, ale wydaje się, że krytyka, która spada na niego w ostatnim czasie jest nieco zbyt surowa. Dotarliśmy bowiem do momentu, w którym nawet pomimo rozegrania całkiem niezłego spotkania, sieć obiega krótkie wideo z pojedynczym nieudanym zagraniem Polaka. Postanowiliśmy sprawdzić więc jak prezentuje się reprezentacja Polski z Puchaczem w składzie, a jak gra bez niego. 

Przekleństwo bycia wyrazistym

Oczywiście wszyscy mamy świadomość tego, skąd bierze się tak surowa ocena byłego piłkarza Lecha Poznań. Tymoteusz Puchacz nie należy bowiem do osób, które stronią od wyrażania swojej opinii. Po dziś dzień 23-latek wykorzystuje każdą możliwą okazję do tego, by odgryźć się osobom, które powątpiewają w jego piłkarski potencjał. Polski obrońca jest również bardzo aktywny w mediach społecznościowych, w których nie raz pojawiają się wzmianki o jego przyjaźni z raperem Bedoesem. Wizerunek Puchacza, który rysuje się na podstawie jego aktywności nie przypadł do gustu wielu osobom. Wydaje się jednak, że 23-latek nie przykłada szczególnej wagi do tego, by w jakikolwiek sposób swój wizerunek kreować. W social mediach Tymoteusz Puchacz jest po prostu sobą.

Można oczywiście zrozumieć, że jego charakter i zachowanie poza boiskowe może być przyczyną pewnych animozji. Niezwykle trudno jest bowiem postrzegać piłkarza tylko przez pryzmat tego co prezentuje na murawie. Koniec końców dla kibica reprezentacji Polski liczy się jednak rezultat, jaki nasza kadra osiąga w boiskowej rywalizacji oraz ewentualnie to, jaki wkład w ten rezultat mieli poszczególni piłkarze. Wydaje się, że w przypadku Tymoteusza Puchacza, wkład w porażki jest nierzadko dodatkowo uwydatniany, a wkład w zwycięstwa umniejszany.

Z Puchaczem czy bez?

Tymoteusz Puchacz to oczywiście nie piłkarz idealny. Ma spory problem z celnością dośrodkowań, zdarzają mu się mocno „elektryczne” zagrania, miewa problemy z odpowiednim ustawieniem się w defensywie. Przypomnijmy jednak, że cały czas mówimy tutaj o piłkarzu reprezentacji Polski, która, co jest już do bólu utartym truizmem, nigdy lewymi obrońcami nie stała. 23-letni obrońca miewał jednak również w kadrze lepsze momenty, które nigdy nie były tak uwydatniane jak jego wpadki. Odchodząc jednak od tematu emocji, jakie wzbudza były piłkarz Lecha. Czy Tymoteusz Puchacz jest koniec końców piłkarzem, który zasługuje na regularne szanse od selekcjonerów reprezentacji Polski?

Spójrzmy najpierw na suche liczby. Tymoteusz Puchacz zadebiutował w reprezentacji Polski 1 czerwca 2021 roku w meczu towarzyskim z Rosją. Szansę na sprawdzenie swoich sił na poziomie międzynarodowej rywalizacji otrzymał więc jeszcze od Paulo Sousy. Od tamtej pory Puchacz rozegrał w reprezentacji narodowej 12 spotkań. Bilans „Biało-czerwonych” z 23-letnim obrońcą w składzie to:

  • 4 zwycięstwa
  • 4 remisy
  • 4 porażki

W podstawowym składzie Puchacz rozpoczynał dziesięciokrotnie, ale biorąc pod uwagę to kryterium, bilans reprezentacji Polski zmienia się niewiele: 3 zwycięstwa, 4 remisy, 3 porażki. Z ławki na murawę Puchacz wchodził dwukrotnie: w meczu z Albanią i spotkaniu ze Słowacją. Po wejściu na boisko piłkarza Lecha reprezentacja Polski zdobyła w tych meczach jednego gola i nie straciła żadnego.

Przyjrzyjmy się jeszcze temu jak wygląda bilans zdobytych i straconych bramek reprezentacji Polski podczas, gdy Tymoteusz Puchacz przebywał na murawie. Biorąc pod uwagę wszystkie spotkania, w których Puchacz pojawiał się na chociażby jedną minutę, reprezentacja Polski w składzie z nim zdobyła 12 bramek i straciła 11. Bez 23-latka na murawie bilans ten zmienia się niewiele, bowiem jest to 12:10.

Pod nieobecność Tymoteusza Puchacza w podstawowym składzie (od początku jego reprezentacyjnej kariery takich spotkań było sześć), Paulo Sousa oraz Czesław Michniewicz przetestowali na lewej obronie bądź na lewym wahadle 5(!) różnych zawodników. Na lewej stronie oglądaliśmy chociażby Przemysława Płachetę, Bartosza Bereszyńskiego, Przemysława Frankowskiego, Arkadiusza Recę i Macieja Rybusa.

Dorobek Płachety na lewej obronie to jeden mecz i jedna asysta, Przemysław Frankowski: jeden mecz i jedna asysta, Arkadiusz Reca: jeden mecz, Bartosz Bereszyński: dwa mecze, Maciej Rybus: jeden mecz i jedna asysta. Łączny dorobek tych piłkarzy to trzy asysty w sześciu meczach, z czego dwie pochodzą ze spotkań z San Marino i Andorą.

Trzy asysty to również dorobek Tymoteusza Puchacza na przestrzeni dziesięciu spotkań, które rozpoczynał w podstawowym składzie. Dla porządku dodajmy, że jedną z nich zapisał na swoim koncie w meczu z San Marino, jedną z Islandią i jedną z Walią. Warto jednak zwrócić także uwagę na fakt, że po eksperymentach na lewej obronie zarówno Paulo Sousa, jak i Czesław Michniewicz koniec końców skłaniali się jednak ku Tymoteuszowi Puchaczowi. Patrząc na powyższe statystyki, wydaje się, że obecność Tymoteusza Puchacza zbyt wiele nie zmienia. Bilans reprezentacji Polski wygląda niemal identycznie z nim, co bez niego, a zawodnicy, którzy mogliby ewentualnie zastąpić go na lewej stronie notują w gruncie rzeczy bardzo podobne do niego liczby.

Zasługi i przewinienia

Spójrzmy jeszcze na rzeczywisty udział Tymoteusza Puchacza w bramkach zdobywanych i traconych przez reprezentację Polski. Według naszych wyliczeń Puchacz brał udział w sześciu akcjach, po których bramki zdobywali reprezentanci Polski, ale zaliczył przy tym pięć pomyłek lub błędów, które doprowadziły do tego, że „Biało-czerwoni” tracili gola.

Zdobyte bramki: 

Polska – Rosja, gol na 1:0. Złe wybicie rosyjskiego bramkarza, Puchacz przyjmuje piłkę na klatkę piersiową, ale te nieco mu odskakuje. Tworzy się zamieszanie, po którym do piłki dochodzi Karol Świderski, odgrywa do Klicha, który wrzuca w pole karne do Świerczoka.

Polska – Islandia, gol na 1:1. Kontratak. Puchacz pokazuje się na skrzydle i dostaje futbolówkę na lewej stronie pola karnego, z pierwszej piłki zagrywa w środek szesnastki, piłka odbija się od nóg dwóch islandzkich obrońców, ale koniec końców trafia pod nogi Zielińskiego, który zdobywa bramkę.

San Marino – Polska, gol na 0:2. Puchacz wygrywa pojedynek biegowy, wgrywa w pole karne i zalicza asystę przy golu Świderskiego.

San Marino – Polska, gol na 0:4. Puchacz opanowuje wysoką piłkę przy linii bocznej, odgrywa do Lewandowskiego, który asystuje Linetty’emu.

Polska – Walia, gol na 1:1. Puchacz „w ciemno” wgrywa ze skrzydła w pole karne. Piłka trafia pod nogi Kamińskiego, który zdobywa bramkę.

Polska – Belgia, gol na 1:0. 23-latek najpierw zalicza zupełnie nieudaną próbę wyminięcia obrońcy, po której piłka ląduje na aucie, ale po kilkunastu sekundach futbolówka ponownie trafia pod jego nogi. Posyła trudne do opanowania w boisku prostopadłe podanie, do którego dochodzi jednak Robert Lewandowski i wywalcza aut, po którym pada bramka.

Stracone bramki:

Polska – Rosja, gol na 1:1. Puchacz kryje Dziubę, który urywa mu się w polu karnym i po dośrodkowaniu strzela bramkę.

Polska – Islandia, gol na 1:2. Islandczycy atakują, a Puchacz bardzo biernie stoi na skraju pola karnego i obserwuje jak po dośrodkowaniu w pole karne pada bramka dla rywala.

Hiszpania – Polska, gol na 1:0. Moreno urywa się Puchaczowi, schodzi do środka i lewą nogą zagrywa do Moraty, który trafia do siatki

Polska – Węgry, gol na 0:1. Rzut wolny reprezentacji Węgier, który Puchacz niechcący przedłuża głową i „asystuje” węgierskiemu piłkarzowi.

Polska – Węgry, gol na 1:2. Puchacz zupełnie odpuszcza uciekającego na skrzydle Schafera, po czym wolno drepta w pole karne, ale koniec końców może tylko obserwować, jak po asyście zawodnika, którego 23-latek zostawił osamotnionego, Węgrowie zdobywają gola.

***

Co wynika z powyższych informacji? Przede wszystkim to, że Tymoteusz Puchacz, kiedy przebywał na boisku, był zaangażowany w 50% akcji bramkowych reprezentacji Polski. Niestety z drugiej strony, aż 45% bramek straconych przez reprezentację Polski padło po mniejszych lub większych błędach 23-letniego obrońcy. Puchaczowi zdecydowanie nie można odmówić zaangażowania w ofensywie. Pomimo mnóstwa niecelnych zagrań w pole karne, piłkarzowi Unionu kilkakrotnie udało się tego typu dośrodkowaniami obsłużyć partnerów z boiska.

W defensywie często brakuje mu jednak koncentracji, co powoduje, że nierzadko nie znajduje się tam, gdzie akurat powinien być i pozostaje mu biernie przyglądać się poczynaniom rywali. Trudno tu o jednoznaczny wniosek, czy Tymoteusz Puchacz to rzeczywiście piłkarz na poziomie reprezentacji Polski. Sądzimy jednak, że istnieje istotny powód, dla którego już drugi selekcjoner częściej stawia właśnie na niego, a nie chociażby na Arkadiusza Recę czy Bartosza Bereszyńskiego.