Hit w Szczecinie nie zawiódł. Pogoń zremisowała z Wisłą Płock i może żałować

14.08.2022

W cieniu debiutu Roberta Lewandowskiego, odbywał się hit piątej kolejki PKO BP Ekstraklasy. Pogoń Szczecin podejmowała Wisłę Płock. Brązowy medalista i trzecia ekipa obecnego sezonu grała z liderem, który nie stracił punktów i wszystkich po kolei gromił. Skończyło się 2:2 po bardzo dobrym meczu, jednak Portowcy mają czego żałować, bo byli w sobotni wieczór znacznie lepszym zespołem.

Płocczanie przystępowali do tego spotkania z kompletem – 12pkt – na koncie oraz kosmicznym bilansem bramkowym 14:2. To zwiastowało dużo goli przy Twardowskiego w Szczecinie. Tym bardziej że Pogoń, mimo nie najlepszej gry, zgarnęła wcześniej trzy zwycięstwa. To właśnie ekipa Jensa Gustafssona była lepsza i aktywniejsza od początku. Warto dodać, że w zespole gości doszło do kilku zmian. W środku Damian Rasak zastąpił Filipa Lesniaka, w defensywie Anton Krywociuk za Steve’a Kapuadiego, zaś w ataku Marko Kolar za Łukasza Sekulskiego.

Od początku Portowcy ruszyli do huraganowych ataków. Ekipa z północy obrała sobie lewą stronę do ofensywnych poczynań. To był strzał w dziesiątkę, gdyż była tam istna autostrada. Aleksander Pawlak był kompletnie osamotniony. Kristian Vallo, a także inni zawodnicy nie pomogli swojemu prawemu obrońcy. Kamil Grosicki, Luis Mata czy Sebastian Kowalczyk ochoczo z tego korzystali. Raz po raz rozrywali defensywę Nafciarzy. Jako pierwszy spróbował Grosicki, ale jego uderzenie obronił Bartłomiej Gradecki. Młody golkiper nie miał jednak szans przy uderzeniu Mateusza Łęgowskiego. Młody pomocnik idealnie dostawił nogę po podaniu Jeana Carlosa. Akcja była rozgrywana oczywiście… lewą stroną Pogoni.

Indywidualne błędy zabrały wygraną

Po pierwszej połowie wydawało się, że Pogoń powinna prowadzić wyżej. Znacznie aktywniejsza w ofensywie, znacznie bardziej panująca nad boiskowymi wydarzeniami. Jednak na początku drugiej części, Portowcy popełnili pierwszy indywidualny błąd. Dante Stipica przy piąstkowaniu uderzył w głowę jednego z rywali i arbiter wskazał na wapno. Rafał Wolski wyrównał wynik spotkania. To jednak nie zmieniło obrazu spotkania. Nadal Pogoń atakowała, a goście próbowali się odgryzać. Szkopuł w tym, że kolejne prezenty rozdawał Stipica. Chorwacki golkiper wdał się w drybling przed swoim polem karnym i tylko cud sprawił, że nie wpadł kolejny gol dla gości. Cud w postaci poprzeczki po uderzeniu Marko Kolara.

Gospodarze jednak dopięli swego. Po jednym z rzutów rożnych Konstantinos Triantafyllopoulos przedłużył piłkę na drugi słupek, a tam do pustej bramki trafił Luka Zahović. Wydawało się, że to decydujący cios, po którym lider się nie podniesie. Jednak tuż przed końcem kolejny rzut rożny, tym razem po drugiej stronie boiska i Anton Krywociuk wykorzystał centrę Piotra Tomasika zapewniając punkt gościom. Pogoń jeszcze próbowała, atakowała, a goście momentami rozpaczliwie się bronili. Udało im się jednak dowieźć cenny punkt do końca.

Pogoń Szczecin – Wisła Płock 2:2 (1:0)
1:0 Łęgowski 21′
1:1 Wolski 48′ kar.
2:1 Zahović 75′
2:2 Krywociuk 88′

W tabeli status quo. Wisła Płock ma 13pkt i utrzymała prowadzenie. Za ich plecami po 10pkt mają Stal Mielec i Pogoń Szczecin. Ekipa z Podkarpacia wskoczyła na pozycje wicelidera po niespodziewanej wygranej w Zabrzu – 3:1. Z kolei z podium wypadła Cracovia po drugiej porażce z rzędu. Tym razem lepszy okazał się Piast Gliwice – 1:0. Dla tych ostatnich to pierwsze punkty i pierwszy gol w sezonie! W szóstej kolejce Wisła Płock podejmuje u siebie Koronę Kielce(20 sierpnia o 15:00), zaś Pogoń zagra dopiero 31 sierpnia o 18:00 z Rakowem Częstochowa. To efekt przełożonego meczu na prośbę częstochowskiego klubu i jego gry w europejskich pucharach.