Derby Poznania już w niedzielę. „Faworytem będzie Lech, ale Warty nie można skreślać”

17.09.2022

Już w niedzielę wieczorem rozegrane zostaną derby Poznania, które bez wątpienia można nazwać największym wydarzeniem dziesiątej kolejki Ekstraklasy. Przed tym spotkaniem kilka pytań dotyczących Warty oraz Lecha zadaliśmy Pawłowi Jonikowi, szefowi działu sportowego poznańskiej telewizji WTK.

***

Bartłomiej Płonka (Futbol News): Na początku chciałbym zapytać co sądzisz o tym, że mecz zostanie rozegrany przy Bułgarskiej? Nie brakuje głosów, że Lech dzięki temu będzie miał w tym sezonie o jeden mecz więcej u siebie.

Paweł Jonik (WTK): Warta to poznański klub i powinien dążyć do gry w Poznaniu. Niestety, na co dzień wynajem miejskiego obiektu przy Bułgarskiej jest dla Zielonych niemożliwy, ze względów finansowych i organizacyjnych. Innego stadionu spełniającego wymogi Ekstraklasy w stolicy Wielkopolski po prostu nie ma. Jeśli chodzi o derby to uważam, że nie ma nic złego w tym, że odbędą się one właśnie tam. Aktualnie, ze wszystkich miast w Polsce, tylko Poznań ma dwóch reprezentantów w najwyżej klasie rozgrywkowej. Lokalni kibice zasługują na to, by móc śledzić poczynania swoich ulubieńców na miejscu, a nie kilkadziesiąt kilometrów dalej. W końcu mówimy tu o święcie futbolu w wyjątkowej, przyjacielskiej atmosferze.

W jakiej formie twoim zdaniem jest Warta Poznań? Zieloni grają w tym sezonie dosyć nierówno, a ostatnie dwa mecze to dwa remisy – 0:0 w Gdańsku oraz 2:2 w Grodzisku z Zagłębiem.

Forma Warty powoli rośnie. Zespół miał swoje problemy na początku rozgrywek, ale z czasem do zdrowia wrócił Adam Zrelak, środek pola wzmocnili Miguel Luis i Maciej Żurawski, a Dimitris Stavropoulos zaadaptował się do gry w nowym środowisku i wygląda to solidnie. Patrząc na możliwości finansowe Dumy Wildy, drużyna Dawida Szulczka radzi sobie w lidze naprawdę nieźle. To zespół, który potrafi napsuć krwi każdemu rywalowi.

Warta przegrała wszystkie cztery derbowe starcia z Lechem w ostatnich dwóch sezonach Ekstraklasy. Uważasz, że rzeczywiście często Zielonym zabrakło po prostu szczęścia? Mieliśmy do czynienia z rzutem karnym po ręce Trałki czy golem Tiby w ostatnich sekundach.

Wspomniane sytuacje mówią same za siebie. Od momentu powrotu Warty do elity mecze z Kolejorzem są przepełnione różnymi emocjami. Doskonale pamiętamy ostatnie spotkanie obu drużyn. Lech walczył o mistrzostwo Polski i musiał punktować, a niespodziewanie to Zieloni wyszli na prowadzenie i zrobiło się nerwowo. Koniec końców ówczesny zespół Macieja Skorży zdobył 3 punkty, ale lechici nie mieli łatwej przeprawy. W niedzielę Kolejorz znów będzie faworytem, jednak nie skreślałbym Warty.

Jakiego podejścia Warty do meczu możemy się spodziewać? Czy będzie to podobny obraz do spotkania sprzed roku, kiedy podopieczni Dawida Szulczka zamurowali się pod własnym polem karnym?

Bardzo możliwe. Nie spodziewałbym się efektownej gry ze strony Warty, a raczej pragmatycznego podejścia do meczu. Warciarze nie mają tyle stricte piłkarskiej jakości co Lech, więc muszą postawić na koncentrację w szykach obronnych i szybkie przejścia z obrony do ataku. Każda minuta bez straconego gola będzie budować pewność siebie Zielonych.

Jak oceniasz postawę Lecha Poznań w ostatnich tygodniach? Czy John van den Brom przekonał cię, że warto dać mu szansę i nie zwalniać po słabym początku sezonu?

Na starcie rozgrywek gra Lecha w niczym nie przypominała tej z sezonu mistrzowskiego. Odpowiedzią na bolączki klubu okazał się… czas. Do zdrowia wróciło kilku środkowych obrońców, bez których zespół nie miał prawa odpowiednio funkcjonować. Z meczu na mecz widać coraz większy wpływ holenderskiego szkoleniowca na postawę swoich podopiecznych. W każdej formacji Lech ma swojego lidera, a to niezwykle ważne w momencie, gdy coś nie idzie po myśli zespołu. Jeśli forma zostanie utrzymana, to o marsz w górę tabeli Ekstraklasy można być spokojnym

Gdybyś miał pokusić się o wskazanie po jednej postaci z obu stron, które mają największe szanse być gwiazdami niedzielnych derbów, to na kogo byś wskazał?

Postawiłbym na dwóch napastników – Adama Zrelaka i Mikaela Ishaka. Obaj są filarami swoich klubów, a ponadto znają się doskonale, bo swego czasu grali razem w 1. FC Nurnberg. Łatwiejsze zadanie będzie miał ten drugi, bo w świetnej dyspozycji jest chociażby Michał Skóraś, który towarzyszy mu na skrzydle, ale nie obraziłbym się na scenariusz, w którym obaj snajperzy cieszą się w niedzielę z bramek.