Czy Arsenal jest kandydatem do mistrzostwa Anglii?

17.09.2022

Mikel Arteta i jego podopieczni świetnie weszli w nowy sezon i rozpoczęli kampanię 2022/23 od pięciu kolejnych zwycięstw. Mocno przebudowana w ostatnich latach drużyna w końcu zaczęła osiągać rezultaty na miarę oczekiwań kibiców. Czy fakt, że po sześciu pierwszych kolejkach nowego sezonu Premier League, Arsenal nadal zasiada w fotelu lidera sprawia, że należy traktować londyńczyków jako jednego z kandydatów do mistrzostwa? 

Areta dostał to czego nie dostał Emery

W ostatnich latach Arsenal był jednym wielkim placem budowy i placem budowy pozostaje cały czas. Prace co prawda są już na wykończeniu, ale budynek nadal nie jest w pełni gotowy do użytku. Kiedy Mikel Arteta rozpoczynał swoją przygodę w Arsenalu miał do dyspozycji lekko przestarzały skład, który przy odrobinie szczęścia mógł powalczyć o czołową szóstkę i awans do Ligi Europy. Po odejściu Arsene’a Wengera trudno było wskazać kierunek, w którym zmierzają londyńczycy i wydaje się, że w samym Londynie jednoznacznie nikt takiego kierunku nie wskazał.

Zatrudniono Unaia Emery’ego, który pomimo początkowych sukcesów ostatecznie się w Arsenalu nie sprawdził, ale patrząc z perspektywy czasu, wydaje się, że wcale nie miał do tego odpowiednich warunków. Londyńczycy już po roku zdecydowali się postawić na szkoleniowca, który kilkanaście miesięcy również rywalizował z Hiszpańskim trenerem o posadę. Wówczas uznano jednak, że Artecie brakuje doświadczenia w prowadzeniu drużyny na najwyższym poziomie. Ostatecznie jednak uznano, że być może wcale nie jest to tak duży kłopot, zważywszy na wielokrotnie przywoływaną, bardzo owocną współpracę z Pepem Guardiolą.

Arteta dostał to czego nie dostał Emery – odpowiednie wsparcie zarządu przy planie przebudowy drużyny. W życie klubu mocniej zaangażowała się rodzina Kroenke, a swoją wizję w życie wcielić mógł, ściągnięty z Brazylii, były piłkarz Arsenalu, a obecnie dyrektor sportowy klubu z The Emirates, Edu. Tym razem nikt nie spodziewał się, że w jeden sezon Mikel Arteta zdoła ze złożonym naprędce składem powalczyć o Ligę Mistrzów. Powrót do Champions League postawiono sobie za długoterminowy cel, którego termin realizacji wyznaczono na sezon 2022/23.

Wyprzedzić pierwotny plan

Oznacza to, że już w ubiegłym sezonie Arsenal z Mikelem Artetą u steru był o krok od tego, by wyprzedzić pierwotne założenia. Ostatecznie „Kanonierzy” polegli w batalii o Ligę Mistrzów, ale praca Artety została przez zarząd klubu doceniona i Hiszpan został nagrodzony nowym kontraktem. Wielu zaskakiwał moment, w którym ogłoszono, że współpraca z byłym asystentem Pepa Guardioli nadal będzie kontynuowana. Arsenal przeżywał mierzył się bowiem w tamtej chwili z samymi trudnościami i perspektywa miejsca w czołowej czwórce nieco się oddaliła. Postanowiono jednak docenić fakt, że już w kampanii 2021/22 „Kanonierzy” zdołali włączyć się do rywalizacji o awans do Champions League.

W Londynie podchodzą do całej sprawy na chłodno. Arsenal ma bardzo młody, najmłodszy w Premier League zespół, który przed nowym sezonem wzmocnił Gabriel Jesus. Transfer Brazylijczyka był bardzo logiczny i na dłuższą metę może okazać się przełomowy. Londyńczycy sięgnęli bowiem po ogranego w angielskiej elicie napastnika, który dobrze zna smak zwycięstwa w walce o najwyższe cele. Dokładnie takiego piłkarza potrzebował Arsenal, który po odejściach Aubameyanga i Laccazetta nie miał w swoim składzie napastnika, który byłby w stanie zapewnić ponad 10-15 goli w sezonie.

Londyńczycy zrobili więc kolejny mały krok naprzód. Według wizji Artety i Edu to właśnie piłkarz o charakterystyce Gabriela Jesusa miał być brakującym elementem układanki i pierwsze mecze nowego sezonu pokazują, że w istocie tak było. Z Jesusem Arsenal wszedł na wyższy poziom, jednak czy jest to poziom, na którym „Kanonierzy” mogą włączyć się do walki o mistrzostwo Anglii? Niekoniecznie.

W północnym Londynie absolutnie nikt nie mówi o tytule. Skład Arsenalu wciąż jest stosunkowo wąski, a od początku kampanii kontuzje nie oszczędzają podopiecznych Mikela Artety. „Kanonierom” brakuje głębii na najbardziej newralgicznych pozycjach, czyli w środku pomocy i na skrzydle. Z Brazylii ściągnięto co prawda Marquinhosa, jednak wciąż trudno powiedzieć czy będzie on w stanie pełnić miano etatowego zastępcy Bukayo Saki, który na początku tego sezonu jest eksploatowany przez Artetę do maksimum.

Celem na ten sezon jest powrót do Ligi Mistrzów i wydaje się, że biorąc pod uwagę słabości Liverpoolu, Tottenhamu, Manchesteru Untied czy Chelsea, jest to cel jak najbardziej realny. By myśleć o włączeniu się do walki o tytuł mistrzowski „Kanonierzy” potrzebują jednak jeszcze przynajmniej jednego letniego okna transferowego. By z powodzeniem walczyć na froncie krajowym i europejskim Mikel Arteta będzie potrzebował nieco większej głębii w składzie. Wówczas, z rok bardziej doświadczonymi Bukayo Saką, Martinem Odegaardem, Gabrielem Martinellim oraz skutecznym Gabrielem Jesusem, „Kanonierzy” mogą zacząć realnie myśleć o pokazaniu się z dobrej strony w walce o tytuł.