Haaland, nowy model perfekcjonisty. Wypełnia lukę po Ronaldo

Przez długie lata swoją klasą sportową, determinacją oraz pazernością na bramki imponował w Europie Cristiano Ronaldo. Co prawda CR7 wciąż potrafi strzelać masę goli, co pokazuje na Bliskim Wschodzie, jednak dla nas – jako kibiców stricte futbolu – najbardziej imponują dokonania w elitarnych rozgrywkach. W buty Portugalczyka niejako wchodzi Erling Haaland, który robi to, co przez lata robił Ronaldo: przekraczał granice.

Haaland baner

Diament, który został oszlifowany

Co roku publikowane są raporty oraz zestawienia największych „wonderkidów” na świecie. I nie jest też zaskoczeniem, że wiele topowych talentów po prostu nie ma okazji rozwinąć w pełni swojego potencjału. Stają się dobrymi piłkarzami, oczywiście, lecz bardzo często nie są zawodnikami z tej absolutnie najwyższej półki. Erling Haaland jest jednym z niewielu graczy, który i był wonderkidem, i rozwinął się w światowej klasy piłkarza. Ale zacznijmy od początku. Właściwie to od chwili, kiedy fani mogli po raz pierwszy usłyszeć o fenomenalnym Norwegu.

Maj 2019 roku, mistrzostwa świata U-20. Reprezentacja Norwegii wygrywa z rówieśnikami z Hondurasem i notuje dwucyfrówkę, zwyciężając aż 12:0. Spośród dwunastu goli… Haaland strzelił dziewięć (!). Potrójny hat-trick ustrzelony przez obecnego gwiazdora Manchesteru City jest z całą pewnością zjawiskiem bezprecedensowym. Lecz poza samym historycznym i wręcz absurdalnie wyglądającym osiągnięciem, Norweg już jako junior miał imponujące parametry fizyczne. Stanowiło to świetne połączenie skuteczności oraz sprytu boiskowego z mocną tężyzną fizyczną. Nic dziwnego, że po Haalanda zgłosił się Red Bull Salzburg, Działacze tego klubu wiedzieli, że po pierwsze warto postawić na młodego chłopaka w swoim zespole, a po drugie – że można na nim potencjalnie zarobić.

Pierwsza runda sezonu 2019/2020 była fenomenalna w wykonaniu 19-letniego wówczas gracza ze Skandynawii. W czternastu meczach ligi austrackiej Haaland trafił szesnastokrotnie do bramek rywali. A więc oczywiście średnia powyżej jednego gola na mecz. Równolegle RB Salzburg rywalizował w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdzie Haaland również pokazał się z bardzo dobrej strony. Sześć meczów w Champions League – osiem goli. W tym bramka w meczu z ówczesnym obrońcą tytułu, Liverpoolem. Młody Norweg nie bał się rywalizacji bezpośredniej z Virgilem van Dijkiem, najlepszym obrońcą na świecie w tamtym momencie. Jesse Marsch, a więc szkoleniowiec Salzburga za czasów gry blondwłosego snajpera w Austrii, zasugerował, że najlepszym kierunkiem do dalszego rozwoju Haalanda jest RB Lipsk. Z jeden strony jest to rzecz jasna wypowiedź typowo marketingowa, lecz z drugiej strony ̶R̶e̶d̶ ̶B̶u̶l̶l̶ ̶L̶e̶i̶p̶z̶i̶g̶  RasenBallsport Leipzig również potrafi budować bardzo młodych piłkarzy i sprzedawać ich za fortunę – co wiadomo nie od dziś. Przecież w najbliższym okienku z Lipska odeszli Josko Gvardiol, Dominik Szoboszlai oraz Christopher Nkunku. Ile łącznie włodarze klubu otrzymali za tych trzech piłkarzy? 220 (słownie: dwieście dwadzieścia) milionów euro.

Początek wielkiej przygody

Jednak Haaland przeniósł się nie do Lipska, a do innego klubu promującego młodzież oraz otwieranie im wrót do dalszej kariery, Borussii Dortmund. Wybór zatem wciąż bardzo dobry, jeśli chodzi o rozwój oraz podniesienie swoich umiejętności. I podobnie jak to miało wcześniej, Norweg wszedł do ligi razem z drzwiami, wyrywając je ze wszystkich zawiasów. 18 stycznia 2020 roku Haaland zadebiutował w niemieckiej Bundeslidze, zmieniając Łukasza Piszczka w 56. minucie w meczu z Augsburgiem. Dwadzieścia trzy minuty później miał już hat-tricka na swoim koncie. Trzy strzały, trzy gole. Czas na aklimatyzację, naukę języka, zrozumienie poleceń taktycznych – to w kontekście Erlinga po prostu nie istnieje. Norweg dostosował się od razu i narzucił bardzo wysokie tempo strzelania goli. I z tego tempa nie schodził aż do końca jego pobytu w Niemczech. Zresztą statystyki w niemieckiej ekstraklasie mówią same za siebie.

  • Sezon 2019/2020: 15 meczów – 13 bramek
  • Sezon 2020/2021: 28 meczów – 27 bramek
  • Sezon 2021/2022: 24 meczów – 22 bramek

Napastnik może być jedynie rozczarowany, że nie utrzymał średniej powyżej jednego trafienia na spotkanie – choć brzmi to wciąż nieprawdopodobnie. Udało się jedynie w Lidze Mistrzów w sezonie 2020/2021, kiedy został również królem strzelców tej edycji Champions League (dziesięć goli w ośmiu meczach). Szybko stało się jasne, że Haaland stanie się bardzo łakomym kąskiem na rynku transferowym. I że na tego piłkarza mogą się zgłosić wyłącznie najlepsi oraz najbogatsi.

Austria, Niemcy, Anglia – to nie ma różnicy

Real Madryt, PSG, Liverpool, Chelsea, Manchester United, Manchester City – dużo klubów wymieniano w kontekście walki o podpis reprezentanta Norwegii na kontrakcie. Ostatecznie tę bitwę wygrał ostatni z wymienionych klubów, The Citizens. Erling Haaland dołączył do błękitnej części Manchesteru z ogromnymi oczekiwaniami. Zarówno Haaland względem klubu, jak i klubu względem Haalanda. To, co również wyróżnia tego gracza od reszty, jest po pierwsze świetna adaptacja do zespołu, a po drugie – co może jest nawet ważniejsze – do standardów ligi. Mnóstwo jest świetnych piłkarzy, którzy radzą sobie wyśmienicie w innych ligach z TOP 5 lig europejskich, lecz przytłacza ich intensywność gry oraz fizyczna walka w Premier League. To drugie nie jest żadnym problemem dla norweskiego napastnika, gdyż sam posiada wyśmienite warunki fizyczne oraz szybkość. Zatem w kontekście jego skuteczności strzeleckiej można było zadać pytanie nie „czy”, tylko „jak dużo”.

I już pierwszy sezon na Etihad Stadium był piorunujący – od początku, aż do samego końca. Pięć pierwszych meczów w lidze angielskiej – dziewięć goli. Najlepszy start indywidualny w historii tej ligi. A cała kampania była praktycznie najlepsza, jaką można było sobie wymarzyć. 35 meczów w Premier League – tyle samo goli, co meczów, plus jeden. W Lidze Mistrzów algorytm wygląda identycznie: dwanaście goli w jedenastu spotkaniach. Król strzelców zarówno angielskiej ekstraklasy, jak i Champions League. Zespołowo? Również perfekcyjnie. Potrójna korona z Manchesterem City, pierwsza na Wyspach od sezonu 1998/1999. Zwycięstwo w Premier League, Pucharze Anglii oraz w Lidze Mistrzów. Jeśli mielibyśmy wystawiać zespołom ocenę celującą za dany sezon, to Manchester City z minionego sezonu jest świetnym kandydatem.

W obecnym sezonie Haaland pokazuje cechy, które eksponował przez lata Cristiano Ronaldo. Czyli przekraczanie barier oraz udowadnianie, że niemożliwe nie istnieje. Pod względem statystyk indywidualnych, może być jeszcze lepiej niż przed rokiem. Aktualnie Norweg ma na koncie czternaście bramek w Premier League w trzynastu meczach. W europejskich pucharach pięć trafień w pięciu spotkaniach. Ten gracz sprawia wrażenie osoby, do której powinna się dostosować drużyna. Rzadko padają takie deklaracje ze strony trenerów, lecz piłkarz ze Skandynawii jest jednym z takich graczy. Pep Guardiola uczy swoich podopiecznych, jak rozgrywać piłkę, ustawiać się na boisku, szukać optymalnych rozwiązań. Nierzadko wyrafinowanych. Lecz gdy Erling znajduje się na murawie, można zastosować regułę „zagraj mu piłkę, on coś z nią zrobi”. Bo jego skuteczność, charakter oraz umiejętność decydowania o rezultacie meczu może być ponad instrukcje taktyczne Katalończyka.

Kariera Erlinga Haalanda jest prowadzona wzorowo. I przez kluby, w jakich grał Norweg, i przez samego zawodnika. Presja ciążąca na Erlingu jest ogromna i z tą presją radzi sobie znakomicie. Wielu wonderkidów nie podołałoby tym wyzwaniom i udałoby się na wypożyczenia, które mogłyby zdegradować ich karierę piłkarską. Haaland z każdym poziomem poradził sobie bez zarzutu, a gry pod tytułem „Premier League” oraz „Liga Mistrzów” już ukończył w najlepszy możliwy sposób.

Fot. Pressfocus