Łukasz Gutkowski: „Nigdy nie bałem się ciężkiej pracy”

15.02.2024

Igrzyska w Paryżu coraz bliżej! Już za niespełna pół roku najlepsi sportowcy na świecie zmierzą się w walce o olimpijskie medale. W ramach cyklu „W drodze do Paryża” rozmawiamy ze sportowcami, którzy wezmą w nich udział. Naszym kolejnym gościem był świeżo upieczony mistrz Polski – Łukasz Gutkowski. Polak uprawia pięciobój nowoczesny, a pierwsze igrzyska ma już za sobą.

W drodze do Paryża 2024 – Łukasz Gutkowski

Łukasz Gutkowski będzie reprezentował nasz kraj na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w pięcioboju nowoczesnym. Będą to ostatnie takie zawody przed zmianą formatu. Jeździectwo zostanie zastąpione przez bieg z przeszkodami. Łukasz obronił niedawno tytuł mistrza Polski. Startował już w ogrzyskach olimpijskich w Tokio, gdzie w debiucie pokazał się z bardzo dobrej strony i zajął 12. miejsce. W ramach cyklu „W drodze do Paryża”, porozmawialiśmy z Łukaszem o jego przygotowaniach do igrzysk, zmianie formatu pięcioboju, a także o jego początkach w… piłce nożnej.

Kiedy zdałeś sobie sprawę że pięciobój jest dyscypliną w której chciałbyś się specjalizować?

To trudne pytanie. Przyszło to dosyć naturalnie przez to, że byłem w szkole sportowej, głównie o profilu pływackim. W późniejszych latach podstawówki przewijał się również bieg, ponieważ równolegle trenowałem na warszawskim AWF-ie lekkoatletykę. Wtedy miały miejsce pierwsze dwubojowe zawody łączące bieganie z pływaniem. Było to pod koniec podstawówki, w piątej czy szóstej klasie. Tak właśnie zaczęła się moja droga w kierunku pięcioboju. Następnie dołączyło strzelanie i szermierka z którą byłem już zaznajomiony przez brata, który właśnie ją trenował.

Trenowanie pięciu sportów na raz z pewnością nie jest łatwe. Wiadomo, że pięciobój jest bardzo kontuzjogenny i trzeba to wszystko sobie mądrze poukładać, aby zmaksymalizować wynik i uniknąć wszelkiego rodzaju urazów. Jak wygląda plan treningowy osoby, która trenuje pięciobój?

Ja akurat jestem przykładem zawodnika, który wyszedł ze schematu proponowanego przez szkolenie centralne i takie, które przeważnie ma miejsce w Polsce. Już od dłuższego czasu jestem sam dla siebie trenerem. Podjąłem taką decyzję między innymi z uwagi na to, że dotykało mnie sporo urazów. W pewnym momencie swojej kariery bardzo mocno zainteresowałem się teorią treningu i wszystkim co jest związane z treningiem. Na początku głównie treningiem biegowym, potem pływackim i tak to się potoczyło. Jeżeli chodzi o mój trening, to jest bardzo zmienny, w zależności od momentu w sezonie albo w przygotowaniach do sezonu. Często korzystam z tak zwanej periodyzacji blokowej i są okresy gdzie większy nacisk i obciążenie jest na daną konkurencję, a potem to się zmienia na kolejną i tak przechodzę przez konkurencje w pięcioboju.

Największy nacisk na pewno jest na biegu i szermierce, bo tymi konkurencjami wygrywa się zawody pięciobojowe. Przez cały sezon te dwie konkurencje mniej lub bardziej są na piedestale i to tu obciążenia są bardzo duże, więc należy odpowiednio je dobierać. Teraz jestem w takim okresie, gdzie jest bardzo duży kilometraż i duży nacisk kładę na trening biegowy, natomiast zaraz będę wchodził w specyfikę szermierczą. Tak jak wspomniałem, u mnie to wygląda trochę inaczej niż u większości zawodników w Polsce, bo też wiem jak trenują. Ja bardzo zmieniam obciążenia pomiędzy konkurencjami, szczególnie tymi kluczowymi i nie boję się odchodzić od klasycznego podejścia treningowego.

Ciekawe jest fakt, że jesteś trenerem sam dla siebie. Masz przy tym duże pojęcie o szeroko pojętej teorii sportu. Czy po zakończeniu kariery chciałbyś zostać trenerem?

Muszę przyznać, że tak. Bardzo interesuje mnie teoria sportu i tego, co się dzieje dookoła treningu, jak dobierać i łączyć obciążenia treningowe. Zbierałem sobie tę wiedzę i bardzo lubiłem konsultować to z zawodnikami i trenerami z innych dyscyplin. Dodatkowo, zawsze próbowałem łączyć teorię sportu z praktyką. Moja filozofia treningu nie do końca się zgadzała z filozofią innych trenerów w pięcioboju, dlatego podjąłem decyzję, by trenować samemu i była ona dobra. Kolejny już sezon przynosi mi bardzo dobre wyniki, między innymi właśnie tę kwalifikację do Paryża. W przyszłości planuję stanąć po tej drugiej stronie, czyli właśnie chcę zostać trenerem, ale jeszcze daję sobie czas. Nie ukrywam, że już mnie korci, aby spróbować, ale chciałbym skupić się na karierze zawodniczej, która jeszcze przez jakiś czas przede mną.

Wspomniałeś o wynikach, także z tego miejsca serdeczne gratulacje zdobycia kolejnego mistrzostwa Polski. Jak oceniasz swoją postawę na tych zawodach?

Dziękuję bardzo za gratulacje. Jestem bardzo zadowolony. Były to ostatnie mistrzostwa Polski z jazdą konną, bo po Paryżu zmienia się formuła i zamiast jazdy konnej będzie bieg z przeszkodami, coś na wzór Ninja Warrior. To były ostatnie mistrzostwa Polski w tej formule z jazdą konną, więc można powiedzieć, że zapisałem się w historii. Była to też obrona mojego tytułu z zeszłego roku. Powiem szczerze, że na papierze chyba nawet nie powinienem zostać medalistą, ponieważ jestem w trakcie okresu przygotowawczego. Naturalnie celem jest Paryż i zasuwam bardzo ciężko, ale tej najcięższej roboty, takiej najbardziej specyficznej, jeszcze nie dotknąłem. Wiem, że chłopaki zaraz będą startowali w cyklu Pucharu Świata, gdzie będą zbierali punkty do rankingu i walczyli o te miejsca w Paryżu. Nie ukrywam więc, że na papierze mistrzem nie mogłem zostać, ale tutaj zaprocentowało doświadczenie i przygotowanie mentalne. Cóż, mogę kolejny raz cieszyć się z tytułu mistrza Polski. Można powiedzieć, że w ostatnich prawdziwych zawodach w pięcioboju nowoczesnym.

Co uważasz o tej zmianie konkurencji? Jesteś przeciwnikiem czy zwolennikiem tego, aby w pięcioboju nowoczesnym jeździectwo zostało zastąpione biegiem z przeszkodami?

Mam ambiwalentne odczucia. Najważniejszą kwestią jest to, aby faktycznie pięciobój nowoczesny został w programie igrzysk olimpijskich. To jest po prostu must have, który musi być spełniony. Od lat trenowałem jazdę konną i ja znam ten pięciobój z jazdą konną i wiadomo, że dla mnie będzie to ciężkie, żeby się przestawić i nauczyć kolejnej nowej konkurencji, której przyznaje szczerze, że jeszcze kompletnie nie ruszyłem. Jedynie widziałem ją na zawodach, oglądając młodszych zawodników, bo młodsze kategorie mierzą się już w tej nowej konkurencji. W tym momencie pozostało mi skupić się jak najbardziej w 100% na Paryżu, gdzie jeszcze będzie jazda konna, a po Paryżu na pewno spróbuję tej techniczno-siłowej konkurencji. Mam nadzieję, że się w niej odnajdę, chociaż myślę, że z tym problemu nie będę miał, bo raczej pewne predyspozycje do tego posiadam. Na wszystko przyjdzie czas. W tym momencie jest pełne skupienie na pięcioboju razem z jazdą konną.

Postawiłeś sobie już cel na igrzyska olimpijskie w Paryżu, czy jeszcze o tym nie myślisz?

Raczej o tym nie myślę. Skupiam się po prostu na tym procesie, który ma mnie doprowadzić do jak najwyższej formy na Paryż. Tak, jak mówiłem, już wcześniej planowałem przygotowania. Tak naprawdę już po Tokio miałem zaplanowane, co w danym roku będę robił, na czym się skupię, jeżeli chodzi o te konkurencje pięciobojowe. W tym momencie skupiam się na procesie treningowym, na ciężkim, ale przemyślanym treningu. Ważne, żebym był zdrowy, a na resztę po prostu sobie zapracuję. Nigdy nie bałem się ciężkiej pracy, więc nie ukrywam, że nawet już bym chciał, żeby te igrzyska szybciej się odbyły. Jest jednak jeszcze czas i można spokojnie się do nich przygotować. Miałem udany debiut w Tokio – zająłem 12. miejsce, więc teraz w Paryżu będzie chrapka na więcej i będzie lepiej!

Trenując samemu osiągniesz jeszcze lepszy wynik na igrzyskach – to byłaby bardzo dobra reklama na start kariery trenerskiej.

Pewnie, na pewno byłaby to pewnego rodzaju reklama. Myślę, że moje wyniki od dłuższego czasu wskazują na to, że sposób w jaki trenuję przynosi fajne efekty. Sam zresztą chętnie dzielę się swoją myślą treningową. Do Tokio też szykowałem się w konkurencji biegowej i pływackiej po swojemu. Przyniosło to wtedy naprawdę fantastyczne wyniki. 12. miejsce w debiucie, jako jeden z dwóch najmłodszych zawodników w finale 36-osobowym, to bardzo udany debiut. Sam start był dla mnie wyjątkowy. To było spełnienie marzeń. Ten świetny wynik sprawił, że zdarzenia z Tokio zapamiętałem nadzwyczajnie. W Paryżu będzie chęć powalczenia o więcej. Nie skupiam się jednak na tym, co będzie, tylko koncentruję się na treningu, aby jak najlepiej przygotować się fizycznie i mentalnie.

Gdybyś miał taką możliwość to który sport dodałbyś do pięcioboju?

Jest to piękna konkurencja ze świetnymi tradycjami. Niestety będą niedługo zmiany, a ja sam bym nic tu nie zmieniał. Zmiany przychodzą jednak mimowolnie, a ja jako zawodnik, po prostu muszę się dostosować i robić swoje.

Nasz portal Futbol News to portal w głównej skoncentrowany na piłce nożnej, którą kiedyś trenowałeś. W jakim klubie grałeś na jakiej pozycji?

Oj, nie wiem czy powinienem o tym mówić. W tym momencie reprezentuję stołeczny klub, czyli Legię Warszawa. Stawiając pierwsze kroki w sporcie grałem w piłkę nożną, a moim klubem była Polonia Warszawa. Oczywiście i jeden i drugi klub pozdrawiam. Wiem, że niektórym może się to nie spodobać, ale takie miałem początki. Ja grałem w zasadzie jako taki obrońca, czasem pomocnik. W tamtych latach niestety brakowało mi techniki, ale nadrabiałem szybkością i tym, że byłem niesamowicie wybiegany. Wszystkie testy szybkościowe i wytrzymałościowe wygrywałem, natomiast w tych technicznych, to piłka raczej bardziej mi przeszkadzała (śmiech).

Jaki jest twój ulubiony klub i kto jest twoim ulubionym piłkarzem?

W tym momencie takiego jednego klubu, który wielbię to nie mam. Reprezentuję Legię Warszawa, więc siłą rzeczy mocno kibicuję naszym piłkarzom ze stolicy, natomiast klubu z całego świata nie mam wybranego. Jeżeli chodzi o piłkarza, to pewnie kilku bym tutaj chętnie wymienił, bo trudno postawić jednego na tym piedestale. Na przykład zawsze ceniłem sobie po prostu pracę, jaką dany sportowiec, piłkarz, czy zawodnik wykonuje. Z pewnością będzie to oczywiście nasz rodak Robert Lewandowski, o którym mówi się, że jest po prostu tytanem pracy i to dzięki pracy doszedł tam, gdzie jest. Drugi, który jest przysłowiową maszyną, to Cristiano Ronaldo. Na wybór wpływa to, że imponuje mi od najmłodszych lat. Ja sam nie miałem wielkiego talentu do poszczególnych konkurencji i tak naprawdę tylko i wyłącznie cierpliwość, a później ciężka praca doprowadziły mnie do tego miejsca, gdzie jestem. To właśnie tych sportowców podziwiam, a ich droga na szczyt była podobna do tej, jaką sam zmierzam.

Sponsorem strategicznym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej jest ORLEN.

Fot. UIPM