Chelsea zapomniała, jak grać na wyjazdach. Fatalny 2019 rok

15.04.2019

Kiedy Maurizio Sarri objął Chelsea, po pierwszych tygodniach można było z uznaniem kiwać głową. Drużyna wygrywała mecz za meczem, długo miała status niepokonanej, początkowo podobać mógł się także styl. Niestety wtedy zaczęło sprawdzać się powiedzenie, że im dalej w las, tym ciemniej.

Odbierz darmowy zakład 20 zł 

Obecnie Chelsea zajmuje czwarte miejsce w tabeli Premier League, jednak naciskające Manchester United i Arsenal mają zaległe spotkania. Dużo wskazuje więc na to, że zbliżający się zakaz transferowy nie będzie jedyną bolączką „The Blues” i kolejny sezon znów będzie trzeba wypełniać Ligą Europy. Duże w tym znaczenie jednej statystyki, która od dłuższego czasu wygląda wręcz koszmarnie.

Dzieląc sobie tabelę na mecze rozgrywane u siebie, a także te na wyjeździe, otrzymujemy znaczną rozbieżność. 17 spotkań domowych – 38 punktów i tylko jedna porażka. Obce stadiony – również 17 spotkań, ale aż 10 oczek mniej. Do tego… siedem porażek.

Na początku sezonu udawało się punktować, ale głównie dlatego, że sprzyjał kalendarz. Problemy zaczęły się pod koniec listopada, kiedy Chelsea przegrała ze „Spurs” swój pierwszy mecz w sezonie – oczywiście na wyjeździe. Niecałe dwa tygodnie później przyszła kolejna, na Molineux. To była zapowiedź dramatu, jaki fanie Chelsea muszą obserwować w 2019 roku.

Prawie same porażki, wszystkie bez zdobytej bramki, pomijając wygrane z Fulham i Cardiff, czyli tegorocznymi spadkowiczami (choć Cardiff jeszcze stara się walczyć). Choć nawet w nich nie udało się zachować czystego konta… Do tych ligowych wyczynów można dołożyć jeszcze wyjazdową porażkę z Tottenhamem (0:1) w EFL Cup, która w znaczący sposób dopełnia całość. Patrząc na to, że przed podopiecznymi Sarriego jeszcze wyjazdy do Manchesteru i Leicester, chyba można zacząć żegnać się z TOP4. Skuteczność niemal jedynie na Stamford Bridge to za mało.

Odbierz darmowy zakład 20 zł