Polskie kluby ”na zero z przodu”. Trudna sytuacja przed rewanżem
Polskie kluby źle weszły w III rundę eliminacji europejskich pucharów. W eliminacjach Ligi Mistrzów Jagiellonia uległa przed własną publicznością Bodo/Glimt 0:1. W jeszcze trudniejszej sytuacji jest Śląsk Wrocław, który przegrał w Szwajcarii z St. Gallen 0:2.
Polska znów bez klubu w Lidze Mistrzów?
W II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Jagiellonia gładko przeszła litewski Poniewież, wygrywając w dwumeczu 7:1. Ale łatwo już było – teraz na drodze ”Jagi” do fazy ligowej były starcia z mistrzem Norwegii i potencjalny dwumecz z Crveną Zvezdą. Przed meczem z Bodo/Glimt historia przemawiała na korzyść Jagiellonii. Norwegowie nie wygrali żadnego z czterech dotychczasowych meczów z polskimi drużynami. Przed trzema laty ulegli Legii w dwumeczu I rundy eliminacji Ligi Mistrzów 2:5, a w sezonie 2022/23 odpadli z Ligi Konferencji Europy po porażce z Lechem Poznań w dwumeczu 0:1.
Co więcej, na polskiej ziemi Bodo/Glimt nie strzeliło jeszcze gola. Jednak serię tę Norwegom udało się przełamać w 58. minucie, choć nogami… piłkarza Jagiellonii. Adrian Dieguez przeciął zagranie Jensa Hauge w kierunku Kaspera Hoegha, lecz piłka po jego interwencji pechowo wylądowała we własnej bramce. Niemal 10 minut później mogło być już 2:0, lecz bramka Brede Moego została anulowała wskutek faulu na Michale Sacku.
⏱️ 90' Koniec meczu.
📲 Szczegółowa relacja ➡️ https://t.co/slEeQvlDC6
________________________@wojpodlaskie | @WBialystok | #JAGBOD 0:1 pic.twitter.com/VUY5W41B0h— Jagiellonia Białystok (@Jagiellonia1920) August 7, 2024
Po raz pierwszy w historii Bodo/Glimt pokonało polski klub w europejskich pucharach. Na korzyść Jagiellonii przed rewanżem może działać fakt, że w weekend mistrzowie Polski odpoczywają dzięki przełożeniu meczu z Motorem Lublin. Mistrzów Norwegii czeka zaś wyjazd do trzeciej drużyny Eliteserien – Vikinga FK. Rewanżowe starcie odbędzie się we wtorek 13 sierpnia o godzinie 19:00. Dodajmy, że Jagiellonię czeka rywalizacja na sztucznej murawie. Do tego na boisku, na którym polegli: AS Roma – dwukrotnie, Celtic, Dinamo Zagrzeb oraz Beşiktaş.
Śląsk zagrał jedno z najlepszych spotkań, a przegrał
Zarówno mistrzom z Białegostoku, jak wicemistrzom z Wrocławia trzeba oddać, że potrafili wykreować sobie dogodne okazje, jednak w zespole Jacka Magiery po przebudzenia doszło zbyt późno. Do szatni Śląsk schodził bowiem z wynikiem 0:2. Już w 5. minucie St. Gallen na prowadzenie wyprowadził Chadrac Akolo. Kilka minut przed przerwą Kongijczyk zaliczył asystę przy trafieniu… Geubbelsa. Dla byłego piłkarza Lyonu, Monaco i Nantes był to pierwszy w karierze gol w europejskich pucharach.
Tak, jak pierwsza bramka dla St. Gallen po znakomitej wymianie podań, tak tę na 0:2 Śląsk stracił na własne życzenie. Kapitan Śląska – Alex Petkov – pod własnym polem karnym zagrywał w kierunku Petera Pokornego, lecz zza pleców wybiegł Akolo, dograł do Geubbelsa, a ten podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Końcowy wynik mógł być jeszcze gorszy, bowiem w końcówce strzał sprzed pola karnego oddał Felix Mambimbi, ale jego uderzenie na poprzeczkę sparował Rafał Leszczyński.
Szans nie brakowało, ale ze Szwajcarii wracamy na tarczy ❌
🎫 𝗕𝗜𝗟𝗘𝗧𝗬 #ŚLĄSTG ➡️ https://t.co/wcFdcZrrme pic.twitter.com/dejiGdpYw3
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) August 7, 2024
Podobnie, jak w II rundzie eliminacji Ligi Konferencji, Śląsk przegrywa pierwszy mecz na wyjeździe i to ”na zero z przodu”. Wtedy jednak wicemistrzowie Polski ulegli tylko 0:1, a przede wszystkim rywal był z o wiele niższej półki. O klasie St. Gallen niech świadczy fakt, że raptem kilka dni temu rozbili w lidze 4:0 mistrza Szwajcarii – Young Boys. Co więcej, był to trzeci z rzędu wyjazdowy mecz Śląska w europejskich pucharach, w którym nie zdołał zdobyć bramki. Na dodatek tylko raz w historii – w swoim debiucie w europejskich pucharach w 1975 roku Śląsk zdołał odrobić stratę z pierwszego meczu.
W przypadku Śląska najbardziej boli to, że zagrał naprawdę dobre spotkanie – stworzył wiele szans, oddał aż 14 strzałów w drugiej połowie. Dawno zespół ten nie był tak kreatywny z przodu. Zazwyczaj gra „Wojskowych” to jakieś szarpane męczarnie, a tu wyglądało to więcej niż przyzwoicie. Niestety nie miało to przełożenia na skuteczność pod bramką Lawrence’a Ati Zigiego. Wg „Sofascore” Śląsk oddał aż 23 strzały z czego osiem było celnych. 16 z nich padło z pola karnego, a siedem z dalszego dystansu.
fot. PressFocus