Przerwany sen Szwedów przed ćwierćfinałem
Dla piłkarzy reprezentacji Szwecji sobota rozpoczęła się nietypowo, od ewakuacji z hotelu. Wszystko przez alarm przeciwpożarowy. Po kilkunastu minutach okazało się, że żadnego zagrożenia nie było. O godzinie 16.00 czasu polskiego zespół „Trzech Koron” w ćwierćfinale mistrzostw świata zmierzy się z drużyną Anglii.
Piłkarze Szwecji musieli opuścić hotel w Samarze w sobotę rano z powodu alarmu pożarowego, który okazał się fałszywy. – To było tuż po wpół do ósmej rano, alarm był fałszywy. Wszyscy zawodnicy czują się dobrze rzecznik – poinformował rzecznik reprezentacji Staffan Stjernholm, cytowany na stronie internetowej szwedzkiej federacji.
Według kierownictwa hotelu alarm wyłączył się ponieważ ktoś palił w pokoju lub przypadkowo nacisnął przycisk alarmu przeciwpożarowego. Po kilkunastu minutach zawodnicy wrócili do pokoju. – To była nietypowa pobudka – stwierdził Mikael Lustig, dla którego poranne zdarzenie nie będzie miało większego znaczenia. W meczu z Anglią będzie pauzował za kartki.
Ostatnie spotkania obu drużyn
Szwecja i Anglia grały przeciwko sobie w piłkarskich mistrzostwach świata dotychczas dwa razy. Oba spotkania kończyły się remisami. – Nasi rywale to świetny zespół, który potrafi szybko rozgrywać piłkę, no i oczywiście ma z przodu Harry’ego Kane’a. Jeśli skupimy się na obronie i kontratakach, wierzę, że strzelimy gole – powiedział kapitan „Trzech Koron” Andreas Granqvist.