Emre Can łączony z nowym klubem. Przykład na to, jak NIE prowadzić kariery

22.11.2019

Kiedy Emre Can latem 2018 roku na zasadzie wolnego transferu opuszczał Liverpool na rzecz Juventusu, miało być to dla niego przepustką do futbolu na jeszcze wyższym poziomie. Miał być to krok do przodu, nowe wyzwanie, dzięki któremu reprezentant Niemiec stałby się lepszym zawodnikiem. Cóż – raczej nie wypaliło…

„Był rozczarowany. Chciał, żebym został, ale zaakceptował moją decyzję” – mówił Emre Can o Juergenie Kloppie po swoim odejściu z „The Reds”. Pomocnik, który mimo młodego wieku był jedną z ważniejszych postaci budowanej przez Niemca drużyny, postanowił mierzyć jeszcze wyżej. Może kiedy podejmował decyzję, nie wierzył, że Liverpool będzie w stanie dojść do finału Ligi Mistrzów, a po roku go nawet wygrać?

Teraz to nieistotne. Jak to mówią – mleko się rozlało. Już pierwszy sezon Emre w Juventusie był trudny, choć wtedy grał on dość regularnie. Dopiero zmiana trenera sprawiła, że Can został odsunięty na boczny tor, rozgrywając do tej pory zaledwie 150 minut w Serie A. Nic dziwnego, że mówi się o jego odejściu…

Jak donosi niemiecki Bild, pozyskaniem niespełna 26-letniego pomocnika interesuje się… Borussia Dortmund. Drużyna Lucien Favre’a, która mimo dużych ambicji notuje rozczarowujący początek sezonu, szuka wzmocnień. Juventus za swojego zawodnika miałby otrzymać ok. 20 milionów euro.

Dołączenie do BVB teoretycznie mogłoby być dobrym ruchem, ale i tak byłoby przykładem nie do końca dobrze poprowadzonej kariery. Odejść na własne życzenie z drużyny Kloppa, która następnie zdobyła Ligę Mistrzów i bije się o Premier League, na rzecz drużyny, która nieudolnie próbuje zostać najlepsza w Niemczech, o Europie nawet nie wspominając…