Legia ponownie z zorganizowanym dopingiem u siebie. Koniec protestu… po jednym meczu

Legia Warszawa rozpoczęła sezon 2025/26 od trzech wygranych i remisu. Trzy z tych spotkań odbyły się w ramach europejskich pucharów. Do niedawna jednak najzagorzalsi fanatycy warszawskiej drużyny mieli duże wątpliwości co do przyszłości zespołu. Teraz wiadomo, że zorganizowany doping na trybuny przy Łazienkowskiej wróci. Protestująca grupa jest zadowolona z odzewu jaki spotkała w klubie na swój czyn i wraca na trybuny.
Legia wkrótce z dopingiem. Ludzie „Żylety” wracają na Łazienkowską
Stowarzyszenie „Nieznani Sprawcy” 2 lipca poinformowało o swojej opinii na temat niezadowolenia z działań Legii, a zwłaszcza Dariusza Mioduskiego w następujący sposób: – Wspólną decyzją wszystkich grup kibicowskich z dniem dzisiejszym zawieszamy doping i oprawy na domowych meczach Legii Warszawa. Nie będziemy jak na razie również na te mecze przychodzić.(…) Informujemy również, że nasz “strajk ostrzegawczy” nie jest w żaden sposób wymierzony w drużynę. Będziemy na wyjazdach i jak co roku zrobimy wszystko, aby Legia Warszawa czuła nasze wsparcie. Jednak miarka się przebrała. Dlatego do odwołania nie chodzimy na mecze, nie kupujemy ani karnetów, ani subskrypcji.
Witamy w Legii Arek! 👊
📸@PartykaJanusz pic.twitter.com/NRFQxEKscq
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) July 18, 2025
W międzyczasie Legia zatrudniła trzech nowych piłkarzy, z czego dwóch na zasadzie wolnego transferu, a Miletę Rajovicia – rzekomo za 3 miliony euro. Rzekomo, bowiem w mediach mówi się o rekordzie transferowym w historii ligi, ale nie wiadomo do końca jak jest w tej kwestii naprawdę. Pozostali zawodnicy to Petar Stojanović oraz Arkadiusz Reca. Drużyna awansowała do II rundy eliminacji Ligi Europy pokonując ww. Kazachów dwukrotnie 1:0, a w pierwszym starciu z Banikiem było 2:2 w Republice Czeskiej.
Presja ma sens
Teraz optyka najzagorzalszych fanów co nieco się zmieniła. Po trzech tygodniach i raptem jednym domowym meczu nowego sezonu, protest został zawieszony. Bojkot meczów Legii u siebie trwał na dobrą sprawę… jeden mecz, a i tak warto tu dodać, że „Żyleta” była zamknięta na pierwszy mecz z FK Aktobe, wygrany 1:0 po bramce Wahana Biczachczjana. Kibice m.in. z „Żylety” powrócą na trybuny i będą już ze stadionu, a nie z kanapy, gorąco dopingować swój zespół, choć nie ze „swojej” trybuny z racji zawieszenia przez UEFA:
– Powiedzieliśmy wspólnie A i trzeba było powiedzieć B. Rozpoczynając nasz „strajk ostrzegawczy” informowaliśmy dość jasno i klarownie – domagamy się transferów. Domagaliśmy się, aby drużyna została wzmocniona na miarę naszych aspiracji, by klub sięgnął nieco głębiej do kieszeni i dał sobie szansę na walkę o mistrzostwo. (…)
Nieznani Sprawcy: Protest zostaje zawieszonyhttps://t.co/Sr1Grva8SY
— Legia.Net (@LegiaNet) July 25, 2025
– Jak widać, presja ma sens. Brak dopingu, fatalna frekwencja i fatalna sprzedaż karnetów z pewnością podziałały na wyobraźnię zarządu. Jako kibice mamy prawo w ten sposób wywierać presję na klub, któremu poświęcamy się od A do Z. Mamy prawo i obowiązek „patrzeć na ręce” i walczyć o coś więcej dla tak wielkiego klubu, jakim jest Legia. Mało tego, nie zamierzamy przestać domagać się więcej. Nie zamierzamy przestać wywierać presji. Jednak uczciwie stawiając sprawę – ruchy, których oczekiwaliśmy, zostały przynajmniej częściowo wykonane i wyglądają na bardziej przemyślane niż bywało to wcześniej. W związku z tym zawieszamy nasz „strajk ostrzegawczy”.
– Liczymy, że razem z drużyną i nowym trenerem będziemy walczyć o najwyższe cele. Liczymy też, że zarząd klubu z właścicielem na czele nie zachowają się po dziadowsku i nie uznają, że w takim razie „już wystarczy”. Z pełną świadomością oświadczamy, że protest zostaje ZAWIESZONY, bo do ideału nadal daleko. Jednak cieszymy się, że nasze działania przyniosły skutek. Jedziemy mocno po swoje!
Legia Warszawa nie zaczęła jeszcze sezonu w PKO BP Ekstraklasie. Pierwszy mecz ligowy przełożyła na dalszy termin z uwagi na bardzo daleki wyjazd „europejski” do Kazachstanu w el. do Ligi Europy. To oznacza, że pierwszym rywalem „Wojskowych” będzie Korona Kielce, która nie skąpiła na wydatki pod przewodnictwem prywatnego właściciela Łukasza Maciejczyka. Korona pobiła rekord transferowy na skrzydłowego Stepjana Davidovicia. W pierwszej kolejce jej totalnie nie poszło – już w 7. minucie Nono wyleciał z czerwoną kartką, a w 51. minucie Jakub Budnicki. Korona w dziewiątkę przegrała 0:2 z Wisłą Płock.
Fot. PressFocus