Liga Mistrzów: Przepraszam, czy leci z nami pilot?

25.07.2018

Legia tragedia – tak można w sumie najkrócej podsumować występ mistrzów Polski przeciwko Spartakowi Trnawa. Tego zwyczajnie nie dało się oglądać. Bolała nie tylko głowa, ale również zęby. Zabolało też w kieszeni, bo stawialiśmy na przynajmniej trzy gole w tym meczu (nie wykluczając bramek zdobytych przez gości), ale jak można było trafić ten typ, skoro legioniści nie potrafili strzelić chociaż jednego gola? Oni nawet nie mieli ku temu takiej stuprocentowej okazji.

Już przed meczem przestrzegaliśmy, że nie warto grać na zwycięstwo Legii, bo mistrz Polski na starcie nowego sezonu prezentuje się bardzo przeciętnie i po co ryzykować typ i pieniądze po kursie w okolicach 1.50-1.55. Mądry kibic po szkodzie, bo na wygranej Spartaka można było nieźle zarobić (kursy od 7.20 do nawet 8.90). Ciekawe, jaki procent typerów postawiło na zwycięstwo piłkarzy trenera Radoslava Latala?

A propos szkoleniowca mistrza Słowacji. Widać, że znakomicie rozpracował obecny system gry Legii (jeśli taki w ogóle istnieje). 20-letni Erik Jirka robił na lewym skrzydle co chciał, a niewiele starszy od niego Andrej Kadlec nie dał pograć królowi strzelców polskiej ligi – Carlitosowi. Tymczasem po drugiej stronie boiska Marvin Egho czasami radził sobie nawet i z trzema obrońcami warszawskiej drużyny.

Już po pierwszych minutach gry i groźnych akcjach gości widać było, że prędzej czy później Spartak strzeli bramkę. Tak się stało, i to bardzo szybko, ale to nie obudziło Legii. Wojskowi mieli dużo czasu, żeby coś zmienić w grze, pójść do przodu i zaatakować, ale zabrakło generała, który by tą armią zaciężną dobrze pokierował. Zarówno na boisku, jak i na ławce trenerskiej. Tym meczem Dean Klafurić złożył podanie o zwolnienie. Kiedy będzie rozpatrzone? Kto wie, może za tydzień po rewanżu w Trnavie…

Żeby się nie rozpisywać – Legia Ligę Mistrzów ma już z głowy. Z taką grą może również zapomnieć o fazie grupowej Ligi Europy. Na Słowacji musiałby się zdarzyć cud, a legioniści zagrać tak, jak kiedyś piłkarze z Łazienkowskiej zagrali na wyjeździe ze Spartakiem… Moskwa. Pomarzyć można. W końcu nic się za to nie płaci.

Legia Warszawa – Spartak Trnava 0:2 (0:1)

0:1 Grendel (16)

0:2 Vlasko (90)

Legia: Malarz – Philipps (69, Hamalainen), Astiz, Hlousek – Vesović, Mączyński (16, Wieteska), Cafu, Antolić, Szymański (63, Radović) – Kante, Carlitos.

Spartak: Chudy – Kadlec, Toth, Godal, Conka – Jirka, Gressak, Rada, Sloboda (86, Hladik), Grendel (64, Miesenboeck) – Egho (90, Vlasko).

żółte kartki: Kante, Philipps, Vesović, Radović (Legia), Egho, Gressak, Godal, Chudy, Miesenboeck (Spartak).

Sędzia: Adam Farkas (Węgry).

Widzów: 13961.