Liga Europy: Feyenoord piłkarze Górnika zobaczą w telewizji. Lanie na Słowacji

02.08.2018

Górnik pojechał na rewanżowy mecz 2. rundy kwalifikacji Ligi Europy z nadzieją na odrobienie jednobramkowej straty. Właściwie już po dwudziestu minutach było wiadomo, że misja europejskie puchary w Zabrzu dobiegła końca. To żadna niespodzianka. Jeśli zespół prowadzony przez Marcina Brosza męczył się z ostatnim zespołem ligi mołdawskiej, trudno było przypuszczać, by na Słowacji pokazał nagle wyjątkowy futbol.

Według szkoleniowca Górnika największym problemem jego drużyny w pierwszym starciu z AS Trencin, a także w ligowych meczach zakończonych remisami, była słaba skuteczność.  – W rewanżu musimy być skuteczniejsi. Przygotowaliśmy się najlepiej, jak to było możliwe. Wierzymy, że jesteśmy w stanie awansować – przekonywał szkoleniowiec. Nic takiego nie miało miejsca.

Spotkanie odbyło się na stadionie w Myjavie, bo obiekt w Trenczynie jest w trakcie modernizacji. Dla słowackiej drużyny miejsce rozgrywania meczu nie miało żadnego znaczenia. Od początku uzyskali przewagę i pod bramką Tomasza Loski robili na co mieli ochotę. W 10. minucie Przemysław Wiśniewski niepotrzebnie sfaulował zawodnika gospodarzy w okolicach pola karnego. Po dośrodkowaniu Jamie Lawrence oddał strzał, piłka odbiła się od Igora Angulo i wpadła do bramki. Dziesięć minut później było już po emocjach. Hamza Cataković podwyższył na 2:0. Do przerwy Trencin mógł zdobyć jeszcze przynajmniej jedną bramkę. A może nawet dwie…

Gospodarzom w 59. minucie udało się to, czego nie potrafili dokonać do przerwy. Philip Azango podwyższył na 3:0. Chwilę po tym golu Górnik zaprezentował przebłysk dyspozycji z poprzedniego sezonu. Daniel Smuga wykorzystał doskonałe podanie, zmniejszając dystans bramkowy do rywala. Wiadomo było jednak, że zabrzanie nie są w stanie powalczyć o coś więcej. Obie drużyny dzieliła przepaść. Piłkarze Trencina szanowali piłkę, ale gdy przyspieszyli, pod bramką Loski działy się cuda. Cudem należy nazwać to, że Górnik dopiero w doliczonym czasie spotkania stracił czwartego gola. Wynik fantastycznym uderzeniem w samo okienko bramki Górnika ustalił Cataković.

W trzeciej rundzie kwalifikacji rywalem słowackiego zespołu będzie holenderski Feyenoord Rotterdam. Zabrzanie to spotkanie, jeśli będą chcieli, zobaczą w telewizji. Chociaż to mało prawdopodobne. Po 1:5 w dwumeczu nazwa Trencin będzie wywoływać u niech reakcje alergiczne. Jedynym pocieszeniem dla nas jest fakt, że przewidzieliśmy co może stać się na Słowacji. Zakładaliśmy, że obie drużyny strzelą gola – 1.70, a także, że będzie ich powyżej 2.5 gola – 1.70.

AS Trencin – Górnik Zabrze 4:1 (2:0). Pierwszy mecz: 1:0.

1:0 Angulo (10-sam.)

2:0 Cataković (20)

3:0 Azango (59)

3:1 Smuga (60)

4:1 Cataković (90)

Żółte kartki: El Mahdioui – Matuszek.

Sędziował: Ola Hobber Nilsen (Norwegia).

Widzów: 1897.