Wracają puchary. Na początek Liga Europy i cztery rewanże

05.08.2020

Było wyczekiwanie na mecze ligowe, które właśnie się skończyły i teraz czas na sezon ogórkowy. Czy na pewno? Otóż nie. Ten szalony sezon 2019/2020 jeszcze się tak naprawdę nie skończył, gdyż wchodzimy w decydującą fazę… europejskich pucharów. W sierpniu zazwyczaj lamentowaliśmy nad stanem polskiej piłki po kolejnych klęskach, tymczasem od dzisiaj będziemy mogli cieszyć się najważniejszymi meczami Ligi Europy, a lada moment także Ligi Mistrzów. Dzisiaj jednak osiem ekip powalczy o turniej finałowy w zachodnich Niemczech.

„Towarzysko” o stawkę

Na Old Trafford raczej nie powinniśmy się spodziewać zbyt wielu emocji. Czerwone Diabły z Austrii przywiozły pięć bramek zaliczki, zatem mogą śmiało myśleć o wyprawie do Niemiec na Final8. Celem oczywiście będzie wygrana w Lidze Europy, ale nie chodzi tutaj o zapewnienie sobie powrotu do Ligi Mistrzów, bo to Ole Gunnar Solskjaer i jego podopieczni zrobili za sprawą ligi. Udana końcówka, dzięki której skończyli sezon przed Chelsea, Leicester i Tottenhamem. Na plus, w porównaniu z wieloma klubami, działać będzie fakt, że niedawno skończyli ligę, więc będą w rytmie meczowym.

LASK Linz długo był rewelacją minionego sezonu w austriackiej Bundeslidze. Podopieczni Valeriena Ismaela nawet prowadzili i głośno mówiło się o detronizacji Red Bulla Salzburg. To jednak się nie udało, a okres po pandemii był fatalny w ich wykonaniu – 3 wygrane, 1 remis i aż 6 porażek sprawiły, że marzenia o mistrzostwie poszły w diabły, ale nawet nie udało się zakończyć sezonu na podium. W końcówce wyprzedziły ich Rapid Wiedeń oraz Wolfsberger.

Przy okazji LASK dostał od związku karę za zbyt wczesny powrót do treningów po pandemii koronawirusa. Ekipa z północy kraju wróciła w momencie, gdy jeszcze nie były dozwolone zajęcia zespołowe i trzeba przyznać, że OFB(austriacki związek) potraktował ich początkowo dość ostro. Pierwotnie otrzymali karę dwunastu ujemnych punktów, ale przed rundą finałową punkty dzielone były na pół, więc zrobiło się -6, a po chwili związek zredukował karę o kolejne dwa „oczka”.

Obie drużyny strzelą? W Betfan takie zdarzenie możesz zagrać po kursie 2,09

Nieoczekiwany mistrz

Jeśli ktoś narzeka na poziom Ligi Europy, głównie wskazuje za powód brak uznanych firm w tych rozgrywkach. Tak można określić mecz w stolicy Danii. W pierwszym meczu Turcy wygrali u siebie 1:0, więc sprawa awansu nadal nie została rozstrzygnięta.

FC Kopenhaga w lidze zakończyła na drugim miejscu, ale walki o mistrzostwo nie było. FC Midtjylland zdeklasowało wszystkich, a stołeczny klub wyprzedziło aż o 14 punktów! Kłopotem FCK był przede wszystkim brak porządnego napastnika. Najlepsi strzelcy zespołu Pape N’Doye oraz Pieros Sotiriou skończyli sezon z dorobkiem 9 goli!

Basaksehir to nadal pod kątem rozpoznawalności nie jest największy klub w swoim mieście. Zresztą, do TOP3 długo jeszcze nie wejdą w Stambule. Szkopuł w tym, że sportowo już dojechali do największych i ich… prześcignęli. Może niektórym umknęło, ale w czasie, gdy Galatasaray i Fenerbahce zajęły szóste i siódme miejsce, a jedynie Besiktas się nie ośmieszył i trafił na najniższy stopień podium. Jak wielka była dominacja trójcy ze Stambułu niech świadczy fakt, że Basaksehir został… szóstym mistrzem w historii SuperLig. Wcześniej dominacje udało się przebić Trabzonsporowi w latach 70′ i 80′, a także w 2010 roku Bursasporowi.

Obie drużyny strzelą? W Betfan takie zdarzenie możesz zagrać po kursie 1,87

Dwie inne drużyny

Minęło pięć miesięcy od pierwszego meczu obu ekip i jak wszystko się diametralnie zmieniło. Wówczas Getafe było w gazie i miało chrapkę na zdystansowanie większych oraz bogatszych w walce o Ligę Mistrzów. Z kolei Inter na początku roku przegrał rywalizacje o scudetto, przez co do końca sezonu musiał nawet walczyć o wicemistrzostwo.

Później jednak ekipa Antonio Conte wzięła się do roboty. Co prawda przegrali półfinał Coppa Italia, ale dalej było tylko lepiej. Jedna porażka – z Bologną – pozwoliła stanąć w szranki o srebrny medal, który udało się zgarnąć po wygranej w Bergamo na koniec rozgrywek. Teraz jednak apetyty są, by w końcu coś włożyć do klubowej gabloty.

Z kolei ósme miejsce Getafe w normalnych warunkach nie byłoby powodem do niezadowolenia, ale zważywszy na to, jak wyglądała końcówka, już tak. Zaledwie jedna wygrana po wznowieniu rozgrywek sprawiła, że Azulones wypadli poza strefę europejskich pucharów. Zapas punktowy był spory, więc liczyli się w walce o Ligę Europy do ostatniej kolejki, ale przegrali mecz z Levante i rzutem na taśmę dali się wyprzedzić beniaminkowi z Granady.

Inter wygra? W Betfan takie zdarzenie możesz zagrać po kursie 1,78

Górnicy z Wilkami

Spotkanie dwóch drużyn, które trochę musiały poczekać na mecz w europejskich pucharach. Szachtar ligę skończył w połowie lipca, więc miał trzy tygodnie przerwy, ale to i tak nic. Wolfsburg ostatni mecz Bundesligi rozegrał… pod koniec czerwca. Z jednej strony brak rytmu meczowego to duży minus, a z drugiej mieli czas na krótkie urlopy i rozpoczęcie okresu przygotowawczego.

Szachtar zgarnął czwarte mistrzostwo z rzędu i ósme w ostatniej dekadzie. Jeszcze niedawno wydawało się, że Dynamo jest dla nich kimś, kto ich napędzi do jeszcze lepszej gry, ale ostatnie sezony to już prawdziwa dominacja górników z Doniecka. Tym razem skończyło się na 23 punktach przewagi! Zważywszy na poziom pozostałych zespół, strata drużyny Tomasza Kędziory była po prostu ogromna. Zresztą widać to było m.in. po statystykach indywidualnych. Królem strzelców? Junior Moraes z 20. trafieniami, notabene były zawodnik Dynama. Najlepszy asystent? Taison – 1o ostatnich podań. Andrij Pjatow również miał najwięcej czystych kont – 11 – ale tutaj pierwszym miejscem musiał podzielić się z Jewhenem Pastem z Desny Czernichów.

Ekipa z miasta Volkswagena zajęła siódme miejsce w lidze, co wystarczyło do zapewnienia sobie Ligi Europy w najbliższym sezonie. Trudno sobie jednak wyobrazić, by mieli osiągnąć coś więcej. Przegrali pierwszy mecz 1:2 u siebie, a i bez tego wiadomo, że rywal jest mocniejszy. Największa nadzieja? Wout Weghorst. Holender strzelił w minionym sezonie już 20 goli, chociaż Liga Europy nie jest jego specjalnością i tutaj skuteczniejsi byli/są Josip Brekalo oraz Joao Victor.

Na Weghorsta zresztą trzeba dmuchać i chuchać, żeby nie zrobić tego samego błędu, co z Victorem Osimhenem. Nigeryjczyk został przez Wilki rok temu sprzedany za… 3,5 miliona euro, które dzisiaj wyglądają komicznie przy kwocie kilkanaście razy większej jaką Napoli musiało zapłacić Lille.

Szachtar wygra? W Betfan takie zdarzenie możesz zagrać po kursie 2,67