Nenad Bjelica podpisze kontrakt z chorwackim Osijekiem
Nenad Bjelica po odejściu z Dinama Zagrzeb był łączony z Betisem i Fenerbahce. Trener jednak zaskoczył i podpisze kontrakt z chorwackim Osijekiem.
Dwa lata sukcesów
Były trener Lecha Poznań w latach 2018-2020 prowadził Dinamo Zagrzeb. Trener zdobył z chorwacką drużyną dwa mistrzostwa kraju i przyczynił się do trzeciego. Poza tym doprowadził zespół do 1/8 finału Ligi Europy oraz fazy grupowej Ligi Mistrzów. W ubiegłym sezonie ze względu na konflikt z zarządem, szkoleniowiec rozstał się jednak z zespołem.
Miał trafić do silniejszej ligi
Po odejściu z Dinama, Nenad Bjelica deklarował, że teraz chciałby spróbować swoich sił w innym otoczeniu. Stwierdził nawet, że mógłby poprowadzić drużynę z jednej z czołowych lig
– Teraz zamierzam trenować w najważniejszych ligach świata. Myślę, że po 13 latach i 470 meczach nadszedł na to czas. Mówię po hiszpańsku, włosku, niemiecku, angielsku i polsku. To otwiera mi wiele drzwi. Kiedy trenowałem Dinamo, nadchodziły oferty z krajów takich jak Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Chiny. Ale pieniądze mnie nie przekonają do takiego ruchu. Chcę pokazać swoją wartość w najlepszych ligach, takich jak Włochy, Niemcy czy Hiszpania. Taki jest mój cel – wyznał trener w rozmowie z “AS-em”.
Chorwat od czasu odejścia był faktycznie łączony z klubami z silniejszych lig. Najgłośniej mówiło się o tym, że obejmie tureckie Fenerbahce, jednak był również kandydatem do objęcia Realu Betis.
Bjelica pozostanie w Chorwacji
Jak się okazuje, były szkoleniowiec “Kolejorza” pozostanie w Chorwacji. Jego nowym klubem ma był Osijek, który w ubiegłym sezonie zajął czwarte miejsce w tamtejszej ekstraklasie. Zespół jednak dość nieudanie rozpoczął nowy sezon – zdobył tylko punkt w trzech meczach i znajduje się na trzeciej pozycji od końca. Poza tym, wkrótce rozpocznie grę w europejskich pucharach – zmierzy się w Lidze Europy z FC Basel.
Jak wynika z informacji Łukasza Gikiewicza, trener ma zarabiać w nowym klubie milion euro brutto. Do podpisania kontraktu może dojść już w czwartek.
Fot. Canal+Sport