Piotr Tworek: „Bezczelne nabieranie sędziego jest dla mnie nie do przyjęcia”

11.09.2020
Ostatnia aktualizacja 18 września, 2020 o 13:14

Warta Poznań dość nieoczekiwanie awansowała w zeszłym sezonie do Ekstraklasy, jednak jej początki w elicie są słabe, ponieważ po dwóch meczach jej dorobek punktowy wciąż wynosi 0. O trudnym początku sezonu, boiskowym aktorstwie Michała Jakóbowskiego czy grze w Grodzisku porozmawialiśmy z Piotrem Tworkiem, czyli trenerem poznańskiego klubu.

2 mecze, 0 punktów, 0 strzelonych goli. Nie jest to raczej wymarzone wejście do Ekstraklasy. Czy spodziewał się pan aż tak ciężkiego początku?

Na pewno wiedzieliśmy, że będzie spory przeskok jakościowy między I ligą a Ekstraklasą. Patrząc jednak na oba te mecze, uważam, że mogliśmy zdobyć w nich jakieś punkty. W starciu z Lechią Gdańsk mieliśmy szansę na remis, a może nawet na zwycięstwo. Jeśli chodzi o spotkanie z Zagłębiem to byliśmy zdecydowanie słabszym zespołem, zwłaszcza w drugiej połowie. Też jednak mieliśmy jedną sytuację, którą mogliśmy trochę lepiej rozegrać.

Czuł pan żal po tych meczach?

W meczu z Lechią  drużyna pokazała, że Ekstraklasa nie jest taka straszna. Natomiast spotkanie z Zagłębiem udowodniło, że musimy nauczyć się utrzymywać wysoką formę na dłuższym dystansie, bo jeśli będziemy grać „falowo”, to o punkty będzie bardzo trudno. Precyzując myśli – generalnie chcemy grać jak w meczu z Lechią, ale bardziej konkretnie, jeśli chodzi o wykorzystywanie sytuacji. Wracając do Pana pytania – po meczu z Zagłębiem była złość, bo mimo iż byliśmy drużyną słabszą, to mogliśmy ambicją i determinacją wywalczyć jeden punkt. Ale ambicja i determinacja to zbyt mało żeby wygrał mecz.    Wniosek po meczach jest taki, że jedna sytuacja może zniweczyć cały trud, bez względu na to, czy jest się stroną dominującą, czy pasywną.

Wydaje się, że pod względem defensywnym nie wyglądacie źle. Problemy zaczynają się od pasa w górę.

Zdecydowanie, nasza gra w defensywie wygląda nieźle, straciliśmy tylko dwie bramki. Jak na beniaminka to jest naprawdę niezły wynik. Natomiast martwi kwestia ofensywy – po stronie strzelonych goli mamy wciąż 0. To jest nasza największa bolączka, jednak robimy wszystko, żeby to zmienić .

Widać, że ma pan ból głowy związany z obsadą napastnika. Z Lechią od początku zagrał Gracjan Jaroch, z Zagłębiem Mateusz Kuzimski, jednak obaj nie zaprezentowali się zbyt dobrze.

To jest kwestia rywalizacji. Ta dwójka cały czas walczy na treningach o wyjście w pierwszej jedenastce. Kuzimski dał niezłą zmianę z Lechią, kiedy oddał j celny strzał i zmusił bramkarza do interwencji. Na pewno będę też szukał dodatkowych rozwiązań w tym tygodniu, bo już w sobotę mecz z Piastem i ofensywa musi nam zacząć funkcjonować. Jednak problem jest nie tylko z wysuniętymi napastnikami.  W spotkaniu z Lechią  pokazał się Mariusz Rybicki, jednak już w meczu z Zagłębiem nie zagrażaliśmy tak rywalowi z bocznych stref. Podobnie rzecz ma się z ofensywnymi pomocnikami – muszą dostarczać więcej prostopadłych podań napastnikowi. I tutaj na pewno więcej wymagam od Roberta Janickiego, Mateusza Czyżyckiego czy Konrada Handzlika, który czeka jeszcze na debiut w naszym zespole.

Właśnie chciałem spytać się o jednego ze skrzydłowych – Michała Jakóbowskiego. Póki co, zasłynął głównie z dwóch symulek w meczu przeciwko Lechii Gdańsk. Jakie jest pana podejście do takiego zachowania?

Miałem z Michałem rozmowę po meczu z Lechią Gdańsk. Powiedziałem mu wprost, że piłka nożna to gra fair play i bezczelne nabieranie sędziego jest dla mnie nie do przyjęcia.

Sam zawodnik jednak udzielił wywiadu, w którym powiedział, że taki ma nawyk.

Moim zdaniem Michał źle sformułował swoje myśli. W rozmowie starał się mi to wytłumaczyć. Wydaje mi się, że wyciągnął odpowiednie wnioski i zrozumiał, że tylko bramkami i dobrą grą może się teraz zrehabilitować.

Ciężko jednak będzie mu tę łatkę odkleić.

Zdaję sobie sprawę, jednak jestem przekonany, że to już się nie powtórzy. Michał w 1 lidze bardzo nam pomógł swoją dobrą grą. Teraz musi to pokazać w Ekstraklasie.

A jeśli chodzi o kwestie personalne, to planujecie jeszcze jakieś wzmocnienia w tym okienku transferowym?

Zdecydowanie! Z racji tego, że nie jesteśmy potentatem finansowym, musimy uzbroić się w cierpliwość jeśli chodzi o transfery, nawet kosztem tych pierwszych kolejek. Na pewno jednak nie powiedzieliśmy ostatniego słowa na rynku transferowym. Wiemy, że wzmocnienia w formacji ofensywnej są dla nas niezbędne. Mówię tutaj zarówno o skrzydłach, gdzie mamy na ten moment tylko dwóch zawodników gotowych do gry w Ekstraklasie, ale również o pozycji wysuniętego napastnika. Już wkrótce powinien dołączyć do Warty kolejny zawodnik, jednak nie podam jego personaliów.

Trochę pomówiliśmy o problemach Warty, to teraz przejdźmy do pozytywów. Bardzo dobrze prezentował się Aleks Ławniczak i wygląda na to, że ma pan w składzie etatowego młodzieżowca.

Aleks bardzo fajnie się prezentuje, już w pierwszej lidze pokazał, że jeśli chodzi o jego rozwój, to obraliśmy słuszny kierunek. Pod kątem sportowym wygląda naprawdę dobrze, ale wciąż widzimy w nim duże rezerwy. Aleks udowodnił, że ciężką pracą i chłodną głową można zrobić w ciągu roku gigantyczny postęp.

Mnie imponuje w nim to, że nie widać po nim w ogóle tremy związanej z grą w Ekstraklasie, jak to w przypadku młodych zawodników często ma miejsce.

Nie chciałbym porównywać Aleksa do innych młodzieżowców. Mamy takie niepisane prawo w stosunku do młodych piłkarzy w zespole, że traktujemy ich jak seniorów. Można powiedzieć, że u mnie poprzeczka w stosunku do młodych piłkarzy jest zawieszona bardzo wysoko. Oczywiście z racji przepisu jeden młody w protokole musi być.

Nie brzmi pan jak zwolennik przepisu o młodzieżowcu.

Nawet bez przepisu o młodzieżowcu Aleks Ławniczak ma na ten moment duży kredyt zaufania. Powinni grać najlepsi i żaden trener nie posadzi na ławce zawodnika, który w danej chwili nie jest w najbardziej optymalnej dyspozycji.

Bardzo ważną postacią w pańskiej drużynie jest Łukasz Trałka. Jednak nie o jego piłkarskich walorach chciałem porozmawiać, ale o roli w szatni. Wiadomo, że to piłkarz z wieloma występami w Ekstraklasie, więc wydaje się, że mniej doświadczeni piłkarze mają się od kogo uczyć.

Zgadza się, Łukasz jest bardzo ważną postacią w szatni. Służy merytorycznymi wskazówkami, które są bardzo cenne dla piłkarzy ze znikomym doświadczeniem w najwyższej lidze. Cieszę się, że ktoś taki jak Łukasz jest w drużynie, bo to jest osoba inteligentna nie tylko piłkarsko, ale też prywatnie. Ma bardzo szerokie horyzonty, o czym mogli się przekonać np. widzowie „ Kanału Sportowego”.

Chciałbym porozmawiać jeszcze o kwestiach organizacyjnych. Czy dla pana granie w Grodzisku to duża niedogodność?

Gdybyśmy teraz po dwóch porażkach mówili, że Grodzisk jest problemem, to zadałbym sobie kłam, bo to przecież tam wywalczyliśmy awans do Ekstraklasy. Wyznaję zasadę, że nie mogę zajmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że licencja na Ekstraklasę jest przyznana na Grodzisk i to jest na tyle oczywiste, że nie zaprzątam sobie tym głowy. Ubolewam jedynie, że kibice, którzy chcą nas dopingować i oglądać, mają utrudnioną sytuację.

Grodzisk to jednak nie jedyny problem organizacyjny. Pana drużyna miała najkrótszy okres przygotowawczy do sezonu ze wszystkich zespołów.

Przede wszystkim nie można użyć sformułowania „okres przygotowawczy”, bo go po prostu nie było. Daliśmy tylko urlop zawodnikom, żeby wypoczęli fizycznie. Przez te 2 tygodnie przygotowywaliśmy się mikrocyklem startowym.

Nie obawia się pan, że im dalej w las tym będzie gorzej i zawodnicy będą po prostu zmęczeni?

Na pewno kontrola zawodników pod kątem zmęczeniowym musi być bardzo wnikliwa. Obecnie jest to bardzo ważny aspekt naszej pracy, zwłaszcza kontrola i dawkowanie obciążeń. Oczywiście na razie to jest początek sezonu, jednak wiemy, że gdy przyjdzie zmęczenie będziemy więcej rotować składem.

ROZMAWIAŁ: JULIUSZ SŁABOŃSKI